Komorowski ojcem post-PO-PiSu?

Obrazek użytkownika kataryna

Kilka dni temu Marek Migalski zadał na swoim blogu pytanie, które zostało przez większość komentatorów wyśmiane. Niesłusznie, bo to co mogło się wydawać bujaniem w obłokach europosła PJN, może być całkiem poważnie szykowanym planem politycznym. Prowokacyjne pytanie Migalskiego, jeśli je zestawić z innymi wypowiedziami, może wcale nie być prowokacyjne. I wcale nie być pytaniem. <b>Marek Migalski:</b> Mam zadanie politologiczne dla wszystkich, którzy uważają, że coś kumają z polskiej polityki. Otóż czy jest możliwe, że po wyborach powstanie rząd, w którym nie będzie partii Tuska, partii Kaczyńskiego i partii Napieralskiego, a centralnym spoiwem tego gabinetu będzie klub PJN? (...) Aha, nie trzeba zakładać, że PO, PiS lub SLD  nie wygrają nadchodzących wyborów - wprost przeciwnie: to dokona się właśnie dzięki temu, że któraś z tych partii okaże się zwycięzcą, a pozostałe dwie zajmą drugie i trzecie miejsce . Nawet się wtedy zabawiłam u Migalskiego w snucie scenariuszy, mój był taki . Deklaracja Komorowskiego, że wcale nie musi wyznaczyć na premiera lidera zwycięskiego ugrupowania wszystko zmienia, bo taki scenariusz może mieć miejsce już w pierwszym kroku. Wystarczy, że Komorowski powierzy misję tworzenia rządu Grzegorzowi Schetynie, a ten z kolei - misję wyprowadzania z PiSu posłów potrzebnych do zbudowania większości Joannie Kluzik Rostkowskiej. Nietrudno sobie wyobrazić, że - niezależnie od wyniku wyborów - Kaczyński podniesie raban jeśli Komorowski zrealizuje swoją zapowiedź i zechce sam decydować o osobie premiera. Bo tego się po prostu nigdy nie praktykowało w pierwszym kroku. Jeśli do tego wygranym będzie PiS, i to Kaczyński nie dostanie należącej mu się szansy formowania rządu, awantura będzie się ocierała o piekło. Co oczywiście posłuży za pretekst do ogłoszenia przez polityków i komentatorów, że z Kaczyńskim to się nic nie da, i mowy o żadnej koalicji z nim być nie może. Postawi to PiS przed trudnym wyborem - albo z Kaczyńskim spędzić kolejne cztery lata w coraz bardziej izolowanej i marginalizowanej opozycji, albo przyłączyć się do tych, co będą rządzić. I tu się bardzo przyda PJN. Schetynie, ale także uciekinierom (lub buntownikom, bo możliwości są dwie - wyjście dużej grupy z PiSu, lub przewrót i zmiana przywództwa), bo łatwiej będzie wytłumaczyć opinii publicznej dlaczego się idzie z niedawnymi kolegami. A jeszcze łatwiej, jeśli się nie będzie szło do Tuska, tylko do nowego, innego, odmienionego lidera Platformy. Schetyny właśnie. Nie gdybałabym w ten sposób, bo odkąd pamiętam moje prognozy są zazwyczaj widowiskowo chybione, ale do wpisu Migalskiego i wypowiedzi Komorowskiego, dodałam sobie dzisiaj wpis innego europosła PJN, Jana Filipa Libickiego pod jakże znamiennym tytułem "Komorowski i Schetyna otworzą drzwi na scenę". <b>Jan Filip Libicki:</b> Ostatnio Prezydent Komorowski oświadczył, że nie musi wskazać na premiera lidera zwycięskiej partii w najbliższych wyborach. Dziś w Radio Zet prof. Nałęcz wskazał na przykład Jerzego Buzka, który przecież nie był liderem zwycięskiego AWSu. Dla mnie to jasny sygnał, że Donald Tusk nie będzie za rok premierem. (...) Rząd musi gwałtownie zmienić wizerunek. Opinie Mellera, Lipińskiego czy Kazika to tylko symptomy nadchodzącej fali. Najmocniejsza zmiana to w tym przypadku zmiana premiera – a najlepszą do tego okazją – zbliżające się wybory. Ich wynik będzie bardzo wyrównany. Trzeba będzie więc budować koalicję z wielu elementów. Obserwacja bieżącego życia sejmowego wskazuje, że największą zdolność rozmowy z ugrupowaniami parlamentarnymi ma Grzegorz Schetyna. To on będzie więc budował taka koalicję. Na czele z innym premierem. Ale drzwi na scenę otworzy tej koalicji Bronisław Komorowski . Mam wrażenie, że żaden z panów nie fantazjuje, taki właśnie jest plan. Do wyborów przywództwo Tuska się zużywa na tyle, że jego wymiana na stołku premiera wszystkim wyda się bardzo naturalna. A jedynym, na którego będzie go można wymienić będzie Schetyna, bo tylko dla niego platformersi mogą odpuścić Tuska (w liczbie wystarczającej do formowania rządu), i tylko on ma zdolność koalicyjną z PJN, które z kolei może mu przyprowadzić niezbędnych do stworzenia rządu większościowego PiSowców. Nie mam zaufania do swojej intuicji w sprawach politycznych (a rozeznanie mam żadne, tyle co z mediów) ale wydaje mi się całkiem realne, że Komorowski za kilka miesięcy będzie ojcem post-PO-PiSu. Który oczywiście z PO-PiSem nie będzie miał nic wspólnego. Ale na cztery lata rządzenia głodnym władzy politykom obu partii w zupełności wystarczy. Tusk i Kaczyński powinni się zacząć poważnie martwić o swoje przywództwo, bo wkrótce dla swoich partii mogą być główną przeszkodą do współrządzenia, a to się może dla nich niefajnie skończyć. Marek Migalski "Mały konkursik na mądralę roku" Jan Filip Libicki "Komorowski i Schetyna otworzą drzwi na scenę"

Brak głosów

Komentarze

o samodzielnosc polityczna i jakies inicjatywy jest duza naiwnoscia. Wystarczy posluchac co mowi i jak sie zachowoje.Jego opiekunowie z jakiejs ubeckiej koterii plus "ludzie rozumni "pozwola mu panowac a nie rzadzic. Nawet Sasza Kwasniewski musial sie z nimi liczyc a "Bolkowi" przydzielili prowadzacego. Jedyny niezalezny prezydent zginal w katastrofie mozna powiedziec dobrze zorganizowanej.

Vote up!
0
Vote down!
0
#141187

Faktycznie zaserwowany zestaw obiadowy przez katarynę wygląda z samego "wyglądu" dosyć niestrawnie. Wiadomo, że nasz pryncypał , będzie chciał wstawić pokaźną wazę bigosu na środek stołu zostawiając z każdej strony po trochę miejsca na pozostałe przystawki. Już dzisiaj widzę , że część komentatorów sceny politycznej przyjmuje to jako dopust Boży, który w jakiś tam sposób jest  akceptowalny /chociaż dotąd  nie praktykowany/ Samo przyjęcie już tego wariantu myślowego jako dopuszczalna opcja budzi moje zdziwienie i niesmak.

Oddanie zbyt dużego pola harcownikom chcących błysnąć szabelkami spowoduje zamieszanie i niezrozumienie w szeregach żołnierzy.. Ciągłe nadymanie Migalskiego i PJN -u /nie wiem czy nadążam z nazwą/, budowanie z nich wyroczni w iście matrixowym stylu nie jest tym czego Polska oczekuje i potrzebuje. . Z wywodu kataryny wynika, że miałby się odbyć exodus / przed, czy po wyborach? / z Po i PIS -u do czegoś co jeszcze jest trudne do określenia i wyobrażenia a o zrozumieniu już nie piszę.

Sugeruje też, że zaczęliby przechodzić /już wybrani / posłowie żądni t.z.w  "władzy"a więc typowi karierowicze i nicponie. I z tego to konglomeratu prynypał  zaakceptowałby rząd fachowców , który byłby zdolny do / zostawię określenie dla czytających/. Boże miej nas w opiece!

Polska to nie piaskownica i należałoby już przestać  kpić z obywateli , którzy biednieją w oczach właśnie za sprawą takich wybrańców. Każdy z nas ma tylko jedno życie i nikt z nas nie upoważnił nikogo, by nam to życie utrudniał  a czasem i  odbierał.

Pozdrawiam.

 

Vote up!
0
Vote down!
0

komar

#141208