Uczepił się jak pułkownik Lasek pancernej brzozy…
Nasz pożal się Boże premier, niezrażony kataklizmem budżetowym – uczepił się teraz armii, jak nie przymierzając pułkownik Lasek pancernej brzozy . Po wizycie w Akademii Obrony Narodowej, nasz pożal się Boże premier odwiedził jednostkę Grom, co stało się okazją by stwierdzić, że Polska jest „w dobrych rękach”. Czyli, że niby w rękach Gromu jesteśmy, a nie w żelaznym uścisku Platformy Obywatelskiej i Donalda Tuska, jakby się ktoś pytał ! Jednak na wszelki wypadek, gdyby ktoś powątpiewał, że jednostka Grom ocali Polskę przed nadciągającym kataklizmem finansów państwa, a przynajmniej przykryje informacje o katastrofie – Tusk znowu wypuścił do boju wybitnego eksperta od katastrof lotniczych. Ściślej mówiąc - eksperta od jednej katastrofy lotniczej, która się zdarzyła pod Smoleńskiem w dniu 10 kwietnia 2010 roku, czyli Laska. Ten wybitny ekspert – osobiście zatrudniony przez premiera do wyjaśniania ogłupiałemu narodowi, że prawa fizyki i logiki w przypadku tej katastrofy nie obowiązują – natychmiast wypełnił polecenie szefa i jego komisja wyprodukowała kolejny komunikat, w którym ujawniono nowe okoliczności katastrofy pod Smoleńskiem, czyli takie, którym przedtem płk Lasek nie dość stanowczo zaprzeczał.
Nowy komunikat Komisji płk Laska, nie jest bynajmniej rezultatem jakiś badań, które komisja wykonała lub zleciła. O nie, gdyż płk Lasek wie, czym takie badania mogą grozić ! Nowy komunikat to czysty produkt mózgów płk Laska i jego kolegów z komisji ! Zatem zasadniczą różnicą w stosunku do poprzednich komunikatów jest to, że pułkownik doktor Lasek ostatecznie powrócił do pancernej brzozy, której się teraz będzie trzymał i z rąk już nie wypuści.
Pancerna brzoza jest bowiem ostatnią nadzieją, która Laskowi i jego komisji pozostała, by przekonać wątpiącą część Narodu w sytuacji, gdy Komisja Millera nie badała ani miejsca katastrofy ani też wraku samolotu, by ustalić przyczyny katastrofy Tu-154M – co też oficjalnie przyznali członkowie tej komisji, a także akredytowany do MAK płk Klich w wywiadzie z Tomaszem Sekielskim we Wprost. E.Klich oświadczył bowiem: „ Trzeba jedno powiedzieć: specjaliści z komisji Millera powinni pojechać tam i zrobić szczegółową inwentaryzacje wraku, bardzo szczegółową. Także moi byli doradcy nie badali wraku, choć stawiałem im takie zadanie. Robili jedynie ogólne oględziny bez szczegółowych badań. Ja inżynierom mówiłem: "Panowie róbcie inwentaryzację wraku" Nie otrzymałem żadnych danych. Po prostu przejęli badania, które robili Rosjanie.(…) A Rosjanie to szybko zakończyli, po ośmiu czy dziesięciu dniach. Przedstawiciele komisji Millera powinni uzupełnić badania wraku. Był na to ponad rok, należało pojechać do Smoleńska.(…) Całe działanie w Smoleńsku to kilka dni. Rosjanie też nie robili wtedy precyzyjnych badań. Po czterech czy pięciu dniach usunęli wrak z miejsca katastrofy. (…) Szczegółowe badanie wraku prowadzi się długo…”
Zadaniem komisji Millera, powołanej przez naszego pożal się Boże premiera, było działać szybko, co wykluczyło badanie czegokolwiek, gdyż badanie trwa długo, jak przytomnie zauważył płk. E.Klich. Stąd też szesnaścioro z członków komisji Millera nigdy nie było w Smoleńsku, a ci którzy tam pojechali, nie zbadali wraku ani drzewa, o które miał rzekomo zahaczyć samolot, by wykonać po tym tzw. beczkę. Wysłany do Smoleńska wybitny ekspert tej komisji Płk mgr inż. Mirosław Wierzbicki– też niczego nie badał, ani też nie znał się na konstrukcji tupolewa, co potwierdził akredytowany przy MAK Edmund Klich, stwierdzając: „Z tego, co wiem, w Smoleńsku nie było nikogo, kto w tej dziedzinie byłby specjalistą”.
Gdy upadł lansowany przez partię, członków rządu i wszystkich przydupasów naszego pożal się premiera mit o ekspertach, którzy wyprodukowali raport Millera i gdy ostatecznie upadł lansowany przez członka tej komisji płk Laska mit pijanego gen. Błasika, który wydawał polecenia załodze samolotu - Laskowi (który teraz przewodzi komisji ds. propagandy raportu Millera) pozostała już ostatnia deska ratunku, czyli brzoza pancerna.
A przecież tak niedawno płk Lasek referował we wszystkich reżimowych mediach okoliczności nacisku na pilotów przez gen. Błasika, którego głos komisja Millera rozpoznała i przez aklamację umieściła ten fakt w swoim raporcie… Gdy, po analizach częstotliwości głosu okazało się, że głos jednego z członków załogi przypisano generałowi wyłącznie „na ucho” - płk Lasek ujawnił całe dyletanctwo stworzonej przez siebie komisji w wywiadzie z Andrzejem Stankiewiczem w Rzeczpospolitej:
A. Stankiewicz: Kiedy okazało się, że eksperci z Instytutu Ekspertyz Sądowych nie potwierdzają w swym odczycie głosu Błasika, także eksperci z CLK pracujący dla komisji Millera oświadczyli, że oni nie przypisali mu żadnego głosu. To wy, członkowie komisji, przypisaliście słowa generałowi?
Dr M.Lasek: Tak, myśmy to zrobili. Na podstawie rozpoznania i kontekstu sytuacyjnego.
A. Stankiewicz: Po prostu usiedliście w komisji i ktoś, kto znał Błasika powiedział: „Był w kokpicie, rozpoznaję jego głos". Kto to zrobił?
Dr M.Lasek: Prawo lotnicze decyduje, że opinie wyrażone podczas badania wypadków podlegają szczególnej ochronie. Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie.
Przyciśnięty do muru płk Lasek ujawnił więc, że pełni w „komisji” rolę politruka, który dba o to, by wizerunek jego „ekspertów” oraz metody „ustalania faktów” nie zostały ujawnione, co mogłoby zaszkodzić budowanej z takim mozołem przez genarałową Anodinę „prawdzie” o przyczynach katastrofy. „Prawdzie”, która niemal w całości została powielona przez komisję Millera, w której Lasek zasiadał wraz z innymi „ekspertami”.
Tylko to mataczenie w sprawie obecności gen. Błasika w kokpicie powinno zadecydować, by cała komisja Laska wraz z komisją Millera powinni odpowiadać za postawienie się w roli „sądu kapturowego”, który zdruzgotał imię generała i polskich pilotów na podstawie „kontekstu sytuacyjnego” I na podstawie „ucha” utajnionego członka komisji. Ale te komisje póki co, podlegają szczególnej ochronie premiera Tuska, jak i metody, którymi posługiwali się w stworzeniu kłamstwa smoleńskiego, powielającego tylko rosyjskie „ekspertyzy” – na wzór katyńskiego kłamstwa.
Dlatego płk Laskowi i jego komisji niepotrzebne były żadne mechaniczne i strukturalne badania wraku, żadne symulacje by stwierdzić, że przyczyną katastrofy była pancerna brzoza. I w taki też sposób powstał najnowszy komunikat komisji Laska, która stwierdza: „Uderzenie w dużą brzozę, które doprowadziło do oderwania ok. sześciu metrów lewego skrzydła wraz z lotką, nastąpiło w odległości 855 metrów od progu pasa. Wtedy samolot zaczął w sposób niekontrolowany przechylać się w lewo. "Według zapisów czarnej skrzynki, załoga prawie do końca próbowała przeciwdziałać temu obrotowi, ale było to niemożliwe" - podkreślił Lasek w najnowszym komunikacie.
Jest jednak pewien problem z samą pancerną brzozą, której uczepił się teraz płk Lasek, tak jak wcześniej uczepił się wydającego rozkazy gen. Błasika. Bo przecież z wywiadu z Laskiem, który przeprowadził Andrzej Stankiewicz w Rzeczpospolitej jednoznacznie wynika, że komisja Millera nie potrafiła nawet określić wysokości, na której owa brzoza została ścięta, choć w XXI wieku istnieją przyrządy, pozwalające na dokładne zmierzenie tej wysokości. Jest nią np. taśma metrowa + drabina, że nie wspomnę o laserowym pomiarze wysokości. Ale oto fragment tej rozmowy:
A. Stankiewicz: Jeżeli brzoza jest taka ważna, to istotne jest to, w jaki sposób została uderzona. A miedzy wyliczeniami komisji Millera i prokuratury jest duża różnica jeśli chodzi o wysokość, na jakiej drzewo zostało ścięte.
Lasek: Po pomiarach, których koledzy z komisji dokonali na miejscu, napisaliśmy, że to ok. 5,1 m. Prokuratura — że 6,66 m.
A. Stankiewicz: Z czego wynika ta półtorametrowa różnica?
Dr M. Lasek: Nie jestem w stanie powiedzieć. Z punktu widzenia przekazu rzeczywiście wygląda to fatalnie…
A. Stankiewicz: Brzoza jest kluczowa, a my nie wiemy, na jakiej wysokości została ścięta.
Dr M. Lasek: Brzoza nie jest kluczowa z punktu widzenia przyczyn katastrofy. Ona jest tylko symboliczna….
Jednym słowem – owa symboliczna dla Laska brzoza, której wysokość koledzy wybitnego eksperta od katastrofy Tu-154M z Komisji Millera ocenili "na oko" (gdyż zapewne strona rosyjska nie dostarczyła im drabiny) – stała się teraz kluczowym dowodem z punktu widzenia przyczyn katastrofy. Znalazło to swój wyraz w najnowszym komunikacie komisji Laska...
Ta gwałtowna ewolucja poglądów „eksperta” Laska jednak nie zaskakuje, w świetle jego sprzecznych opinii, w tym dezawuujących konieczność przeprowadzenia badań w oparciu o zdobycze fizyki i matematyki. Z wywiadu, który Lasek udzielił Piotrowi Falkowskiemu z Naszego Dziennika jednoznacznie wynika, że płk Lasek jest nie tylko politrukiem, realizującym zamówienie Donalda Tuska – to także wybitnym przedstawicielem dyktatury ciemniaków, którzy swoje wiedzą i to bez żadnych badań:
P.Falkowski: A jaki jest moment bezwładności Tu-154M bez 6 m lewego skrzydła liczony względem osi podłużnej?
Dr M.Lasek: Nie wiem.
P.Falkowski: Komisja tego nie wyliczyła?
Dr M.Lasek: Nie. Gdybyśmy budowali model symulacyjny, to byśmy wiedzieli. Ale model symulacyjny nie był potrzebny. Chociaż z naukowego punktu widzenia to może być interesujące i pożyteczne, dlatego planujemy na Politechnice Warszawskiej w ramach prac badawczych wykonanie odpowiednich obliczeń, więc proszę się zgłosić za jakiś czas i wtedy będziemy wiedzieli…
Jak wiemy – żadnych obliczeń Politechnika Warszawska nie wykonała, poza obliczonym na przychylność Donalda Tuska wspólnym oświadczeniem rektora tej uczelni prof. Jana Szmidta z prof. Tadeuszem Słomką - rektorem krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej. Obaj rektorzy – dołączając do grona dyktatury ciemniaków - odcięli się od swoich naukowców Jana Obrębskiego i Jacka Rońdy, którzy mieli czelność brać udział w badaniach symulacyjnych katastrofy Tu-154 w parlamentarnej komisji A. Macierewicza. A jak wiadomo te badania nie są nikomu - zwłaszcza zaś Tuskowi – potrzebne. Tym bardziej, że płk Lasek wreszcie znalazł najprawdziwszą przyczynę katastrofy pod Smoleńskiem. Jest nią pancerna brzoza – jedyny taki gatunek w świecie, który oprze się każdemu huraganowi, a zetknięcie z nią – to jak zetknięcie z toporem !
Płk Lasek jest zapewne przekonany, że wydrenowana z myślenia część społeczeństwa łyknie tę kolejną bzdurę, zwłaszcza gdy rektorzy, a w dodatku profesorowie Jan Szmidt i Tadeusz Słomka odarli z godności pracowników swoich uczelni, a przy tym wybitnych naukowców. Warto dodać, że prof. Obrębski dwa tygodnie temu otrzymał prestiżowe wyróżnienie Międzynarodowej Organizacji Struktur Przestrzennych i Konstrukcji Powłokowych – IESS 2013.
Łatwość z jaką przyszło Laskowi opowiadać społeczeństwu brednie o gen. Błasiku sprawia, że tym łatwiej przyjdzie mu „udowodnić”, że Tu-154M to nie Boeing, a nawet dwa Boeingi, które przecięły skrzydłami stalowe konstrukcje wież World Trade Center w Nowym Jorku, wpadając do ich środka, czego skutkiem był pożar w ich wnętrzu i zawalenie się obu wież. Wiadomo, że Tu-154M to radziecka konstrukcja, która wprawdzie „gniotsa, no nie łamiotsa” – jednak z wyłączeniem radzieckiej brzozy! Bo radziecką brzozę towarzysze, wyhodował sam tow. Miczurin na cześć Potiomkina i właśnie ona wyrosła na ziemi smoleńskiej przy lotnisku „Siewiernyj” ! Ta pancerna brzoza jest tysiąc razy – co ja mówię ! – sto tysięcy razy mocniejsza od amerykańskiej stali, z której zbudowano konstrukcje wieży World Trade Center !
I tej brzozy musimy się teraz towarzysze trzymać, zjednoczeni wokół naszej partii i naszego premiera – atakowanego zewsząd przez wrogie pokojowi siły, których jedynym celem jest destabilizacja naszego kraju i zasianie zwątpienia w szeregach robotniczych mas. Tym siłom mówimy nasze stanowcze NIE, biorąc za wzór słowa nieodżałowanego ministra Sikorskiego, który powiedział: „Antoni Macierewicz przez trzy lata zawracał ludziom głowę ekspertami, którzy są kompletnymi amatorami. Wybuchami, zamachami smoleńskimi i tymi wszystkimi bzdurami. Jego ekspertom uwierzyła jedna trzecia Polaków”.
Najważniejsze jednak jest to towarzysze, że dzięki pułkownikowi i doktorowi Laskowi, aż dwie trzecie Polaków uwierzyło w raport Millera ! Wiara w ten raport stanowi bowiem gwarancję naszej niepodległości i dobrobytu – gwarancję siły naszego kraju, który kolejny raz zdał trudny egzamin !
P.S. W najnowszym komunikacie Laska nie ma ani słowa o tym, kto załogę TU-154M naprowadzał na tę pancerną brzozę i kto wydał zgodę na lądowanie we mgle, oraz o rozmowach „wieży” z Moskwą – aby tylko nie narazić na szwank dwustronnych stosunków, podważając raport generałowej Anodiny…
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2358 odsłon
Komentarze
Nie mogę dojść dlaczego pułkownik doktor Lasek tytułowany jest
4 Października, 2013 - 21:33
"pułkownikiem". Np. ciotka Wikipedia milczy skąd taki stopień. Wyjaśnienia przychodzą mi na myśl trzy: 1. nie jest żadnym pułkownikiem tylko ktoś dla jaj w np. pijanym widzie tak go nazwał i tak zostało (tak jak zapewne w Magdalence po wódzie Michnik dla jaj przezwał Kiszczaka "człowiekiem honoru" i tak zostało), 2. gościu jest ze służb typu "ten-teges" (KGB, USG, czy jakoś tak) i ktoś niepotrzebnie chlapnął (po pijaku zapewne) i w eter poszło 3. facet odpowiednio długo garował i ma na ramionach wydziargane insygnia pułkownika. No nic innego nie przychodzi mi do głowy.
Pozdrawiam
HdeS
HdeS
HdeS - podejrzewam, że "pułkownik" wzięło się od zakurzonej puł
4 Października, 2013 - 21:40
ki (jak by napisał drogi Bronisałw),na której spoczywał Lasek zanim go Donek nie odkurzył...
On taki pułkownik jak i naukowiec. Zasługuje by wiatrak z niego robić !
Pozdrawiam.
contessa
_______________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być".
Lech Kaczyński
_______________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart
"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy :
http://www.youtube.com
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński
Wot, jekspiert !
4 Października, 2013 - 21:34
"P.Falkowski: A jaki jest moment bezwładności Tu-154M bez 6 m lewego skrzydła liczony względem osi podłużnej?
Dr M.Lasek: Nie wiem.
P.Falkowski: Komisja tego nie wyliczyła?
Dr M.Lasek: Nie. Gdybyśmy budowali model symulacyjny, to byśmy wiedzieli. Ale model symulacyjny nie był potrzebny. Chociaż z naukowego punktu widzenia to może być interesujące i pożyteczne, dlatego planujemy na Politechnice Warszawskiej w ramach prac badawczych wykonanie odpowiednich obliczeń, więc proszę się zgłosić za jakiś czas i wtedy będziemy wiedzieli…"
Mną ten wywiad tak potrząchnął, że chciałam lecieć i komuś w mordę dać, jak już mi cholera przeszła to już tylko się śmiałam z Laska.
To chyba wywiad z 2010 r. i już zaraz po nim Lasek powinien był wylecieć z hukiem z uczelni. "Naukowiec" od 7 boleści...
Dzięki Kapitanie, że przypomniałeś te słowa. Wciąż szukałam tego wywiadu bo mi się stracił wraz z całym komputerem podczas pewnej sierpniowej burzy 2 lata temu.
Prof.Szmidt powinien zjeść publicznie rektorski biret za nagrodę dla "naukowca" Laska, nominację do tytułu "Wazeliniarz AD 2013" już dostał.
Jest tu:
http://niepoprawni.pl/blog/1792/wazeliniarz-miesiaca-wazeliniarz-ad-2013
Pozdrawiam.
contessa
_______________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być".
Lech Kaczyński
_______________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart
"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy :
http://www.youtube.com
contessa
___________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński