Rozważania przed Bożym Narodzeniem o dyktaturze …
Dziś, gdy czekamy na Boże Narodzenie, na przyjście na ziemię Księcia Miłości – siłą rzeczy konfrontujemy ten czas z otaczającą nas rzeczywistością. Z rzeczywistością, której sednem jest wszechobecna polityka, wciskająca się do naszych domów, naszych głów i serc. Polityka, która jest prawdziwym opium dla ludu: zaczadzająca umysły wielu i będąca źródłem tragedii. Mówię oczywiście o polityce dyktatury – nieważne, czy dyktatury proletariatu, faszyzmu czy też dyktaturze liberałów. Każda dyktatura ma bowiem cechy wspólne, do których w pierwszej kolejności należy zaliczyć walkę z Rodziną, z Niezależnym Myśleniem i z Kościołem.
Mimo pozorów demokracji – nadal żyjemy w zniewolonym państwie, które budując „postęp”-walczy z Rodziną, z Niezależnym Myśleniem i z Kościołem. Bo sednem tego „postępu” – jest podobnie, jak w czasach znanej nam komuny – stworzenie człowieka „nowego typu”, zdolnego do realizacji narzuconych mu przez dyktatorską władzę planów. Te plany codziennie przekazują nam reżimowe media, co przypomina nadawanie komunikatów przez obozowy radiowęzeł w celu utrzymania dyscypliny i karności społeczności obozu. Nie zdziwi mnie więc, gdy kolejne kilkadziesiąt tysięcy osób ucieknie w nowym roku z tego obozu pracy – mając dość tej nachalnej propagandy, kompletnie oderwanej od rzeczywistości III RP, zaś kolejne parę tysięcy targnie się na swoje życie. Reszta – mniej lub bardziej potulnie – realizować będzie „cele wytknięte przez partię i rząd”- jak mawiał za dyktatury komunistów tow. Gomułka.
Bo nawet chwile przebudzenia się zniewolonego społeczeństwa, które domagało się od rządu Tuska przeprowadzenia referendum w sprawie tzw. reformy emerytur, czy też edukacji sześciolatków – dyktatorska władza w brutalny sposób spacyfikowała, udowodniając „kto tu rządzi”. Tzw. obywatele to taka sama przykrywka, jak „robotnicy” za czasów PZPR. Donald Tusk i Platforma Obywatelska nie różnią się bowiem od byłych sekretarzy i Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Gdyby Tusk i ludzie platformy urodzili się wcześniej – zapewne tworzyli by ariergardę tworzonego za komuny „postępu”…
W warunkach tzw. Europy i ”europejskości” nie jest możliwe proste powielanie doświadczeń dyktatury komunizmu czy faszyzmu. Temu celowi służą wypracowane przez lata techniki sterowania społeczeństwem, aby stworzyć wrażenie, że ludzie sami wybierają sobie kij na plecy. Dlatego – jak pisał już ś.p. Maciej Rybiński – wystarczy odpowiednia manipulacja językiem, by udowodnić, że żyje nam się lepiej – choć żyje nam się gorzej, czego potwierdzeniem jest choćby liczba osób na stałe uciekających z raju Tuska. Bo z językiem opisującym prawdę o naszej rzeczywistości – dyktatura walczyła i nadal walczy w bezkompromisowy sposób. Wystarczy wspomnieć choćby projekt autorstwa byłych „postępowców”, którzy niebawem staną się koalicjantem Platformy Obywatelskiej. Otóż dawni działacze PZPR, skupieni teraz w SLD zaproponowali bowiem….cenzurowanie księży, aby ci nie „mieszali się do polityki”…
Bo przecież już samo przygotowywanie się Kościoła do przyjścia Pana w dzień Bożego Narodzenia – w dotkliwy sposób uderza w politykę partii i rządu, której celem jest stworzenie społeczeństwa bez Rodziny i bez wiary w Boga. Jedyną bowiem polityką pro-rodzinną rządów dyktatury jest zatrudnianie na wysoko-płatnych stanowiskach rodzin partyjnych notabli. Dlatego nie da się realizować celów „wytkniętych” przez partię i neo-liberalny rząd, kultywując polską tradycję oraz broniąc Boga i rodziny, jako związku kobiety i mężczyzny. Donald Tusk oczywiście robi oko do społeczności stworzonego przez liberałów obozu pracy, przyjmując harcerzy, którzy przynieśli mu Betlejemskie Światło Pokoju, wraz ze słowami: „Jego przesłaniem jest wyjdź z cienia i czyń dobro, ponieważ wierzymy, że każdy człowiek ma w sobie ukryte dobro, którym może dzielić się z innymi”...
Pryncypialna odpowiedź Tuska na te słowa harcerzy wskazuje, że prawdziwa historia narodzin Jezusa Chrystusa powinna być zmodyfikowana dla potrzeb budowanego w naszym kraju po raz kolejny „postępu”: „Kiedy tak co roku na was patrzymy, to wszyscy mamy tę samą myśl - że w tę magiczną noc narodzenia Chrystusa, gdyby wówczas byli harcerze, to pospieszyliby jako pierwsi z pomocą i śpiewalibyśmy nie o trzech królach wizytujących Dzieciątko, ale o harcerzach”…
Tusk, jako dyktator budowanego w naszym kraju „postępu” – a więc współczesny „król”- nie będzie przecież klękać przed majestatem Jezusa Chrystusa i Jego Rodziny, żeby mu ktoś potem nie wypominał tego w pieśniach. Co innego klęknąć przez majestatem Angeli Merkel czy też Putina… Ale to się może politycznie opłacać w kontekście utrzymania władzy, a czego nie rozumieją jeszcze harcerze, oddający cześć Chrystusowi. Bo wiara w żyjących władców przychodzi wraz z wiekiem i tylko w krajach, gdzie pod pozorem „postępu” i „polityki miłości” budowana jest dyktatura.
Przeciwnikiem tej dyktatury jest przychodzący Jezus Chrystus - prawdziwy znak wolności i miłości, a którego – co by nie mówić – bali się i nadal boją wszyscy dyktatorzy tego świata. Walka III RP Tuska z Rodziną, z Kościołem i z prawami zapisanymi w 10 przykazaniach jest tego najlepszym dowodem…
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 817 odsłon
Komentarze
Re: Rozważania przed Bożym Narodzeniem o dyktaturze …
19 Grudnia, 2013 - 15:35
Świetnie napisane. Premier,przywódca partii obywatelskiej swym postępowaniem zaczyna przerażać obywateli.
markiza
Zaczyna przerażać?
20 Grudnia, 2013 - 00:15
Nie sądzę.Zresztą okaże się przy najbliższych wyborach czy milsze są dla społeczeństwa obiecanki, czy w końcu ludzie zaczną myśleć własnym rozumem.
Pozdrawiam
Szpilka
Szpilka
20 Grudnia, 2013 - 08:27
Przerażenie nie będzie miało przełożenia na wynik wyborów.
Na tym polega ''fenomen'' PO.
markiza
Różnica
20 Grudnia, 2013 - 08:11
Między darem i pokłonem a wizytacją i pomocą jest przeogromna - sam dobór słów wiele mówi o ukrytych myślach.