Jak zamordowano Polskę pod Smoleńskiem…

Cechą słabnących rządów komunistycznych były prowokacje, w celu odwrócenia uwagi od tragicznej sytuacji ekonomicznej i społecznej z drugiej zaś: straszenie rewizjonistami, którzy chcą obalić siłą postępowy ustrój. To władza puszczała np. informację o podwyżce cen na podstawowe artykuły mięsne, by następnie doprowadzić do demonstracji, w trakcie których pojawiły się elementy anty-socjalistyczne lub warchoły. Władza skutecznie pacyfikowała te demonstracje przy pomocy pałek, gazów i ZOMO - przy oburzeniu nielicznych „elementów rewizjonistycznych”, które słały listy otwarte do naszej partii. 

Władza dzięki prowokacji, miała jak jak na tacy wszystkich przeciwników systemu, których potem potępiano na masówkach w zakładach pracy, gdzie domagano się od partii zwarcia szeregów i przykładnego ukarania winnych zamieszek, czyli wiadomych nam sił. Oczywiście straszono masy pracujące pełzającą kontrrewolucją, wojną z Rosją i Berezą Kartuską – dokąd trafić mieli wszyscy najlepsi synowie najlepszego systemu, czyli realnego socjalizmu - gdyby wiadomym siłom udało się zdobyć władzę. Taki był z grubsza scenariusz utrzymywania władzy przez PZPR, w myśl zasady, że raz zdobytej władzy już nigdy nie oddamy!

Platforma Obywatelska, wraz z jej wodzem zmierzając do swojego wzorca, czyli władzy absolutnej PZPR, gdzie nie ma miejsca na prawdziwą opozycję, już przed wyborami w 2007 roku zaproponowała Polakom zamordowanie opozycji ustami obecnego ministra sprawa zagranicznych: „Jeszcze jedna bitwa, jeszcze dorżniemy watahy, wygramy tę batalię!”  I te bitwy dzieją się od pięciu lat do dnia dzisiejszego.... Ale to faszystowskie hasło - rażąco sprzeczne z demokratycznym państwem prawa, nigdy nie wzruszało i nadal nie wzrusza „obrońców demokracji”, zatroskanych tylko tym, co mówi Jarosław Kaczyński. Ta propagandowa machina „dorzynania pisowskich watah” znów się odezwała, po słowach Kaczyńskiego o zbrodni pod Smoleńskiem. Odezwał się też oburzony przywódca partii i rządu, mówiąc że z takimi ludźmi nie da się żyć w jego państwie. Tusk wszedł więc już w buty Jaruzelskiego, strasząc społeczeństwo watahami, których nie udało się przez pięć lat jego władzy dorżnąć.

Tusk, podobnie jak Jaruzelski, jednak zapomniał, że wielu Polaków uważało i nadal uważa, że w takim państwie, jaką była Polska Jaruzelskiego i dzisiejsze państwo Tuska nie da się żyć. Tu jest nawet trudno umrzeć godnie, czekając przez dwa lata na zabieg lub rezygnując z przepisanych lekarstw. Już ponad dwa miliony Polaków wyemigrowało z tego raju Tuska, gdzie wszystkim miało się żyć lepiej  - mając świadomość, że ten skorumpowany kraj nie ma żadnych pespektyw. Ten exodus, który wybuchł po stanie wojennym trwa i za Tuska i to w gorszej formie, gdyż w III RP już nawet dzieci się nie rodzą.  Tu każdego może zniszczyć urząd skarbowy czy „niezawisły” sąd. Tu każdego można podsłuchać i skontrolować, nasyłając na blogera, który sobie kpi z obecnego prezydenta  funkcjonariuszy CBA. Tu można w nocy nasłać policję na samotną matkę, która winna jest urzędowi skarbowemu 2 tysiące złotych, podczas gdy twórcy piramid finansowych mogą nie składać zeznań podatkowych nawet i przez trzy lata !

Co więc robić, aby utrzymać władzę, gdy wszystkie cudy Tuska zamieniły się w plagi ? Czy już kupować pancernego Cadillaca ze skrytką w bagażniku, by umknąć z tego kraju, gdy pęknie cienka fasada propagandy sukcesu ?  Tuskowi, podobnie jak Jaruzelskiemu i wszystkim sekretarzom PZPR pozostało już tylko zarządzanie strachem : Bo gdy przyjdzie Kaczyński wtedy dopiero będzie dramat ! Będzie stan wojenny, aresztowania agitatorów systemu,  zerwanie stosunków z Rosją i wreszcie wojna z Rosją !  I dlatego, na ekranach pro-agitek systemu pojawiają się znów wszyscy ci, co od ponad pięciu lat straszą nas Kaczyńskim.  Bo Tusk, choć miernota, tchórz udający proroka i marionetka w rękach możnych tego świata –  podobnie jak Jaruzelski staje się gwarantem tego, że jednak ruski do nas nie wejdą... Tusk to przecież ulubieniec Merkel i Putina, z którym na pobojowisku smoleńskim padł w rosyjskie ramiona! Tusk jest zatem naszym kolejnym, mniejszym złem, za którym każdy, kto się boi Rosji powinien zagłosować…

Ten wybór „mniejszego zła” i zarządzanie strachem jaskrawo widać w tubach propagandowych rządu, gdzie stacja TVN, określana jako Tusk Vision Network, zaczyna pełnić w erze elektronicznej  rolę Trybuny Ludu i to w znacznie lepszym stopniu, niż jeszcze niedawno czyniła to Gazeta Wyborcza. Ale to nie tylko TVN: wszystkie oficjalne media, w strachu przed utratą licencji -  stały się awangardą sytemu, zgodnie z dawnym zaleceniem tow. Gomułki:  „Prasa powinna zajmować pozycję awangardy w procesie demokratyzacji.(...) Mogę powiedzieć tylko jedno: na kontrrewolucyjną działalność pod taką czy inną formą i postacią, na opluwanie partii, na opluwanie socjalizmu my nie pozwolimy!” – mówił Gomułka. To zrozumiałe, że obecna władza na żadną telewizję Trwam nie pozwoli, aby nikt jej nie przeszkadzał nadal dorzynać pisowskie watahy !

Na opluwanie wiodącej partii i stworzonego przez Tuska sytemu nie pozwoli zatem dzisiejsza awangarda medialna, która idąc za Przekazami Dnia rozpoczęła totalne straszenie społeczeństwa Kaczyńskim, który śmiał powiedzieć, że pod Smoleńskiem był zamach. Przyznam się, że już dawno temu Kaczyński powinien tak scharakteryzować to, co się stało w dniu 10 kwietnia 2010 roku.

Bo czym innym jak nie zbrodnią na polskim narodzie było oddanie śledztwa smoleńskiego Rosji ? Bo czy nie zamachem na Polskę było oddanie tego śledztwa Putinowi i to bez żadnego dokumentu, na przysłowiową „gębę”  w sytuacji, gdy istniała umowa z 1993 roku o wspólnych śledztwach w sprawie katastrof samolotów wojskowych?  Czym, jak nie zbrodnią na Polakach były kłamstwa o doskonałej współpracy polskich i rosyjskich patomorfologów i prokuratorów, skoro zwrócone Polsce zwłoki były zbeszczeszczone i pozamieniane ?  Czy nie jest zamachem na polski naród fakt, że polska prokuratura do dnia dzisiejszego nie otrzymała z Rosji żadnego dowodu materialnego: wraku samolotu, czarnych skrzynek, a nawet ostatnich próbek pirotechnicznych ? Śledztwo prowadzone na kopiach dowodów dostarczonych przez Moskwę jest przecież sprzeczne z elementarnymi zasadami postępowania i jest tylko pozorem śledztwa, z którego na Kremlu wszyscy się śmieją.  Bo polscy prokuratorzy nie domagali się nawet, by wykonać próbki pirotechniczne zaraz po katastrofie, co samo w sobie zrodziło podejrzenia o zamachu, jak i kłamliwe informacje Sikorskiego o kilku podejściach do lotniska, łgarstwo Gazety Wyborczej o kłótni gen. Błasika z pilotem Tu-154, wydawaniu przez pijanego generała komend załodze samolotu, i wreszcie SMS z 10 kwietnia 2010r. do funkcjonariuszy PO, by mówili,że za katastrofę odpowiadają piloci i tylko wyjaśnić trzeba, kto ich do tego nakłonił...

Już wtedy „wiedziano”, że pilotów ktoś skłonił do katastrofy, co potwierdziła komisja Anodiny, wskazując na „numer jeden” ! Na podstawie materiałów MAK, komisja Millera podjęła „śledztwo” będące  pozorem śledztwa, gdyż ta komisja nie przesłuchała nikogo, kto organizował ten lot, nie mogła przesłuchać żadnych świadków w Rosji, choćby tych, którzy w tzw. wieży kontrolnej kierowali samolot „na kurs” śmierci, a głos gen. Błasika ustalono w wyniku głosowania. W kilka miesięcy później  Instytut Ekspertyz Sądowych w Krakowie  ustalił, że generała nie było w kokpicie, zaś przypisywany mu głos był głosem drugiego pilota  majora Roberta Grzywny !   Tak więc 10 kwietnia 2010 roku zamordowano nie tylko Polskę po raz trzeci i to w symbolicznym miejscu, gdzie przed 70-laty stalinowska Rosja wymordowała polskich oficerów i polską inteligencję. 10 kwietnia 2010 roku zamordowano elementarną inteligencję sądząc, że naród jest już tak ogłupiony, że uwierzy w każdą bzdurę. Tak, jak 13 grudnia 1981 roku , gdy Jaruzelski przetrącił Polakom kręgosłup – w imię „mniejszego zła” - co do dziś odbija nam się czkawką, gdyż nie potrafimy się z komunizmu i od komunistów wyzwolić. Nikt przecież za tamtą zbrodnię nie poniósł kary…

Tuskowi i jego propagandowym tubom pozostało już tylko zarządzanie strachem, byśmy znów opowiedzieli się za nim -  za mniejszym złem.  Dlatego, od daty publikacji artykułu w „Rzeczpospolitej” wszystkie media, a zwłaszcza TVN – awangarda systemu Tuska - rozpoczęły akcję codziennego, brutalnego zastraszania Polaków Kaczyńskim. To jest już dorzynanie „na chama”, w czym wiodącą rolę pełnią agitatorzy typu  Morozowskiego, który  zaprosił wczoraj red. Wielowiejską z GW, która postraszyła widzów wojną z Rosją i zerwaniem kontaktów dyplomatycznych z Rosją, gdy tylko Kaczyński powróci do władzy!  Sam zaś Pavka Morozow naszych czasów, wiedząc że robi za agitatora systemu – przewidział że trafi do więzienia, gdy władza zostanie odebrana Tuskowi !  Zaś tow. Miller , w wywiadzie z Pochanke przepowiedział ogłoszenie stanu wojennego przez Kaczyńskiego ! Choć ten sam tow. Miller nie potrafił ostrzec społeczeństwa przed wprowadzonym przez Jaruzelskiego stanem wojennym, pracując w tym czasie w Komitecie Centralnym PZPR - u boku generała! Tow. Miller dołączył więc do grona proroków państwa Tuska…

Duch PZPR odżył więc dzisiaj państwie Tuska, które przerażone 200 tysięczną demonstracją i spadkiem notowań Platformy Obywatelskiej, postanowiło wykorzystać ostatnią broń, jaką posiada: Jest to strach i pogarda dla wszystkich, którzy z tym państwem nie są. Wbrew elementarnej inteligencji, którą zamordowano o świcie 10 kwietnia 2010 roku…