Ciekawy wywiad z Hillary Clinton i Henry Kissingerem

Obrazek użytkownika Milton
Świat

   Z ciekawością przeczytałem wywiad zamieszczony w "Newsweeku" pt."Clinton i Kissinger - dyrygenci i soliści". http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/swiat/clinton-i-kissinger---dyrygenci-i-solisci,51608,1 Jest to rzecz o tym, jak wygląda świat polityki z punktu widzenia Drugiej Osoby (w hierarchii ważności)po Prezydencie USA, odpowiedzialnej za politykę zagraniczną Imperium Americana.

  Co ciekawego mówią oboje ? Zwracam uwagę tylko na dwa aspekty pracy szefa Departamentu Stanu (tj.ministra spraw zagranicznych)- obłożenie pracą i stosunek polityki bieżącej do wyznawanej doktryny.

pytanie: Co panią najbardziej zaskoczyło na stanowisku sekretarza stanu?

H. CLINTON: Chyba intensywność pracy. To jest zajęcie na 24 godziny przez 7 dni w tygodniu. Te słowa zabrzmią banalnie, ale świat jest naprawdę wielki, a Stany Zjednoczone mają obowiązki praktycznie wszędzie. Zresztą stajemy przed zadaniami nie tylko dwu- czy wielostronnymi, lecz także globalnymi. Mnie osobiście najtrudniej jest utrzymać szerszy, wyprzedzający program, który będzie czymś więcej niż tylko odpowiedzią na bieżące problemy, bo łatwo stać się niewolnikiem własnej skrzynki e-mailowej.

H.KISSINGER: "jeśli chodzi o sekretarza stanu, to ... ważnych dla USA grup interesów jest tyle, ile państw, z którymi utrzymujemy stosunki. Codziennie wieczorem trzeba więc właściwie podejmować decyzję, komu zrobić afront, nie zajmując się jego sprawami." ... "Jednym z zadań rządu jest oddzielenie tego, co pilne, od tego, co ważne, i upewnienie się, że zajmujemy się sprawami ważnymi. Kolejne wyzwanie, przed którym staje sekretarz stanu, wiąże się z tym, że ma on moim zdaniem najlepszy zespół w Waszyngtonie, ale też złożony – jak żaden inny – z prawie samych indywidualności. Zgrać wszystkich tak, żeby pracowali na rzecz wspólnego celu, to dla sekretarza gigantyczne zadanie."

pytanie: Jaką rolę odgrywa teoria albo doktryna, kiedy się siedzi za biurkiem albo w samolocie?

H.C.: ... Jeśli chodzi o mnie, uważam, że warto zatroszczyć się o ramy, kierunek i naukę płynącą z historii. Można rozróżnić pewne modele, ale konkretnego zadania nie rozwiązuje się za pomocą gotowych recept. Trzeba być kreatywnym, zręcznym, żywo reagować i mieć intuicję, by wyczuć pojawiające się możliwości, a potem z perspektywy dopasować je do doktryny, tak bym to ujęła...

H. K.: Ponieważ zaczynałem jako profesor, zajmowałem się doktrynami i teorią. Ale profesorom jest cholernie trudno powiązać własne koncepcje z aktualną sytuacją. Nie zawsze rozumieją, że na napisanie książki mają całą wieczność. Jako profesor możesz wymyślać doskonałe rozwiązania. Jako sekretarz stanu żadnego rozwiązania nie osiągniesz za jednym zamachem. Możesz do niego dojść tylko kolejnymi krokami."

  No właśnie, jak w świetle tego rozgrywać np. temat - tarcza rakietowa (temat pozamiatany i zamknięty), czy zniesienie wiz dla Polaków. Czyli jak dotrzeć do kluczowych polityków i ich przekonać, zneutralizować biurokrację amerykańską, przekonać opozycję parlamentarną itd. czyli jak budować skuteczny lobbing, gdzie wszystko zaczyna się od kontaktu z Departamentem Stanu. Warto również zwrócić uwagę na aspekt technokratyczny działań Sekretarza Stanu, na swoistą technologię podejmowania decyzji. Czasami spotykamy się z ewidentnie głupimi decyzjami Amerykanów, być może jest to skutkiem tego, że sprawa została źle sklasyfikowana. Bo czasami za ważnymi decyzjami ukrywają się sprawy trywialne.

pzdr

Milton

Brak głosów