Nihil novi sub UE
Prysnęły marzenia o nowej sile dyplomacji UE. Po czterech miesiącach urzędowania Catherine Ashton wciąż pozostaje pacynką bez istotnych możliwości i odpowiedniej legitymizacji.
Cztery miesiące temu Catherine Ashton została wybrana na szefową unijnej dyplomacji. Już wtedy zgłaszano wiele wątpliwości, zarówno dotyczących sensu stricte instytucjonalnego traktatu lizbońskiego, jak i personalnych decyzji przywódców Wspólnoty. Dziś wszelkie obawy się potwierdzają. Ashton zupełnie nie nadaje się na reprezentantkę interesów Unii Europejskiej, jest zwykłą pacynką bez istotnych możliwości i odpowiedniej legitymizacji.
Nie mam wątpliwości, że obsadzenie stanowiska szefa dyplomacji UE to największa porażka całego zamieszania, jakie w ostatnich miesiącach ubiegłego roku sprokurował traktat lizboński. Z nową europejską konstytucją wiązano wielkie nadzieje. Miała usprawnić siłę wykonawczą Unii Europejskiej i skutecznie wyretuszować instytucjonalne uchybienia. Założenia zostały zrealizowane tylko w teorii, praktyka wypada zupełnie poniżej oczekiwań.
Przede wszystkim dlatego, że Catherine Ashton nie jest politykiem z pierwszego europejskiego szeregu. Nigdy nie błyszczała na medialnym froncie, nie wykazywała również atutów w dyplomacji. Pozycja Wysokiego Przedstawiciela ds. Wspólnej Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa wymagała raczej polityka charyzmatycznego, znanego i szanowanego, z którego zdaniem liczyliby się Nicolas Sarkozy, Angela Merkel i Barack Obama. Oczekiwano, że Europa w końcu będzie mówiła jednym głosem, który będzie słyszalny w każdym zakątku świata.
Tym czasem baronessa zupełnie nie może odnaleźć się w realiach dyplomacji. Włada tylko ojczystym językiem, co z pewnością bardzo utrudnia kontakty na szczeblu międzynarodowym. Brak jej wyrazistości i pewności siebie. Niektóre sytuacje wymagały działania szefa dyplomacji, a przynajmniej zainicjowania pewnych poczynań. Doskonałym przykładem jest sprawa Polaków na Białorusi. Ashton bardzo długo zwlekała z wykazaniem jakiegokolwiek zainteresowania dyskryminacją mniejszości w kraju, który przecież kooperuje z instytucjami europejskimi. Kiedy już zaangażowała się w problem Białorusi, zupełnie odwróciła się od innych istotnych kwestii, między innymi od arcyważnego spotkania ministrów obrony NATO. Nie sposób nie wspomnieć również wyjątkowej indolencji w kontekście trzęsienia ziemi na Haiti, kiedy Ashton uznała, że jej obecność na miejscu tragedii nie jest konieczna, co realnie zakrawało na kompromitację. Słowem: błądzi jak dziecko we mgle, a Paryż i Berlin…
No właśnie. Postawa dwóch największych liderów politycznych Unii Europejskiej budzi różne oceny. Z jednej strony słaba pozycja Ashton większość kompetencji w polityce zagranicznej UE wciąż pozostawia w zasięgu Merkel i Sarkozy’ego. Jednak to właśnie oni mocno orędowali za udoskonaleniem unijnych instytucji, między innymi za utworzeniem dwóch ośrodków władzy wykonawczej. Zgodzili się więc na oddanie części wpływów. Mimo tego nie przyznali Ashton odpowiednich pełnomocnictw, nie wzmacniając jej urzędu pozbawiają go merytorycznego sensu. W takim działaniu można dopatrzeć się sprytnego, iście makiawelicznego planu, którego założeniem jest stworzenie fasadowych, wyssanych z wszelkich treści ram instytucjonalnych, a w istocie sprawowanie władzy faktycznej.
Dla Polski to bardzo zła wiadomość. Traktat miał artykułować solidarność państw członkowskich, rozkładać proporcje między wpływowymi rządami ze starej gwardii, a nowymi członkami Unii. Strategiczne decyzje w dziedzinie polityki zagranicznej miały być konswekwencją konsensusu wypracowanego przez szefa dyplomacji. Ostatecznie wszystko zostaje po staremu.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1733 odsłony
Komentarze
Re: Nihil novi sub UE
15 Marca, 2010 - 11:19
Jedynym sensownym posłem w Parlamencie Europejskim jest Brytyjczyk Nigel Farage. To jest chłopak z jajami!
Jerzy Zerbe
:)
15 Marca, 2010 - 14:11
Niewyparzony język to on ma :]
Re: :)
15 Marca, 2010 - 14:29
A załatwił coś, oprócz robienia pokazówek?
Doktorze
15 Marca, 2010 - 18:36
Nie, nie załatwił. Tylko, czy instutucja jaką jest PE ma cokolwiek załatwić? Wydaje mi się, że jest to po prostu synekura, a raczej zbiór synekur, umożliwiających odstawkę młodych, niewygodnych ażna ich temat przycichnie w domu (casus Ziobro), albo wymieralnia dla niewygodnych ramoli, których niesposób jeszcze jednak odstrzelić (casus Kohen Bandyta).
A Nigel Farrage robi kawał dobrej roboty: wroga należy również tępić smiechem i ad hominem inwektywą, np. starą ścierką.
Im więcej taki Farrage pokaże, jakie nędzne, śmieszne i żałosne Ojroelity są, tym lepiej. Dla wszystkich.
A już kosmpopolita, profesor Kar..., przepraszam, półprzewodniczący PE Buzek dukający te swoje bezjajne reprymendy wobce Farrage'a: priceless.
Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!
Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!
@mustrum
16 Marca, 2010 - 09:53
[quote=mustrum]Nie, nie załatwił. Tylko, czy instutucja jaką jest PE ma cokolwiek załatwić? [/quote]
Każdy eurosceptyk dla własnego dobra powinien zaznajomić się z miejscem PE w procesie stanowienia prawa w UE.
Doktorze
16 Marca, 2010 - 10:30
Nie zrozumieliśmy się. Ja wiem, że w PE przegłosowywane są prawa i regulacje, które wpływają na w zasadzie każdą dziedzinę życia w krajach 27. Jak również wiem, że poszczególne państwa załatwiają tam swoje własne interesy. Tu mam na myśli głównie Francję i Niemcy.
Co nie zmienia faktu, że PE głównie zajmuje się utrudnianiem życia obywatelom UE drobnostkowymi regulacjami, a prawdziwy ośrodek wladzy znajduje się w KE, i wpływie nań wywieranym przez Berlin, Paryż i Moskwę. W efekcie PE jest ciałem wykonawczym wobec KE, i sam nic nowego nie wnosi. Tym samym nie jest instytucją która tak naprawdę cokolwiek może.
Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!
Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!
ja tę organizację tak widzę.
15 Marca, 2010 - 16:25
Traktat miał artykułować solidarność państw członkowskich, rozkładać proporcje między wpływowymi rządami ze starej gwardii, a nowymi członkami Unii. Strategiczne decyzje w dziedzinie polityki zagranicznej miały być konswekwencją konsensusu wypracowanego przez szefa dyplomacji. Ostatecznie wszystko zostaje po staremu.
------------------------------------------------------------------------------
Pan naprawdę w to wierzył? Pan wierzył w coś, co tylko TEORETYCZNIE jest możliwe? Utopijne jak komunizm. Czy gdyby ktoś powinformował Pana, że interes do którego właśnie Pana namawia, to nic innego niż piramida finansowa - to czy wszedłby Pan do tego "interesu"? Wiem, retoryczne pytanie. Polska właśnie po raz kolejny eksperymentuje na sobie. Skutki tego okażą się tak jak zawsze, tragiczne.
Z tego co słyszymy, to osławiona dziura Bauca, przy dziurze Rostowskiego to tylko dziurka od klucza. Jeszcze kilka lat i niemiecki Bild będzie namawiał nas do wyprzedaży czegokolwiek co posiada jakąś wartość. Grecja już przeciera szlak.
Nie chcę się wyzłośliwiaiać, ale baronessa Catherine Ashton, nie tylko "wciąż pozostaje pacynką", ale dla niej żadna inna rola nie jest przewidziana. Ona ma okazywać wdzięczność za wybór, ale nie wtrącać się do decyzji. Dlatego nigdy nie wybierze się takiego Nigela Farage`a. UE to nawet nie kibuc. UE to komintern czystej wody.
michal, pacynka o urodzie mopy -kobita na wskroś nieszczęśliwa
15 Marca, 2010 - 19:17
W sumie UE biedna, że kogoś takiego co latami wysługiwała się sowietom awansowała!
Jak fama niesie jest głupia jak but, brzydsza od nocy listopadowej/ nawet tej, co to ja opiewa noblistka Sz. pisząc o chłopcach z bezpieki, co to w noc listopadową muszą stać.../, więc może to taka forma swoistego parytetu;jedna ładna, druga brzydka, jedna mądra . druga głupia!, Buzek-Ashton!
Może to efekt postępu, którego taki prostaczek jak ja nie może ogarnąć!
pzdr
p.s.
moja stara indyczka, biegająca po obejściu jest mimo wszystko ładniejsza i sympatyczniejsza od tej pani!/ trochę są do siebie podobne!/
antysalon
B. dobra analiza
15 Marca, 2010 - 20:51
Może poza końcówką o solidarności państw członkowskich, którą miał artykułować Traktat Lizboński - tu autor zgrzeszył naiwnością. Brak mi też wzmianki o czerwonych korzeniach politycznych baronessy Ashton - a jest to bardzo istotne z punktu widzenia jej stosunku do Rosji czy Białorusi. Generalnie jednak, bardzo dobre wypunktowanie słabości i nijakości unijnej "pani od dyplomacji".
pozdrowienia
Gadający Grzyb
pozdrowienia
Gadający Grzyb
Komuniści przejmują władzę nad Unią Europejską
16 Marca, 2010 - 10:29
-----------------------------------------
Andruch z Opola
]]>http://andruch.blogspot.com]]>