Za podpisanie pakietu klimatycznego - Trybunał stanu
Wyszukałem w siecie artykuł o pakiecie klimatycznym sprzed dwóch lat:
Porażka klimatyczna
Tomasz Skłodowski, 21-07-2011
"Polska skarga na decyzje Komisji Europejskiej dotyczące przydziału darmowych limitów emisji CO2 dla naszego przemysłu jest desperacką i spóźnioną próbą ratowania twarzy premiera Donalda Tuska. To lukrowanie skandalicznej i nieodpowiedzialnej polityki klimatycznej, która przyniesie katastrofalne skutki dla całej polskiej gospodarki. Podpisanie unijnego paktu energetyczno-klimatycznego w 2008 r. było sprzeczne z polską racją stanu.
Czas zaniechań
Skarga do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości została skierowana w ostatnim możliwym terminie. Dlaczego rząd czekał tak długo, skoro już od kwietnia wiadomo, że sposób przydziału darmowych uprawnień emisji CO2 dla polskiego przemysłu jest skrajnie niekorzystny? Tego oficjalnie się nie dowiemy, lecz z korytarzy Kancelarii Premiera słychać, że dopiero teraz ministrowie i premier RP zrozumieli, jak katastrofalne dla polskiej gospodarki będą decyzje Komisji Europejskiej.
Sytuacja ta jest realnym dowodem niekompetencji i bezsilności polskiego rządu, a także wyznacznikiem naszej pozycji w UE. Jest też miarą spadku znaczenia Polski w globalnej polityce klimatycznej oraz skutkiem strategicznego błędu Donalda Tuska, który podpisując pakt energetyczno-klimatyczny, zgodził się, by Polska do roku 2020 zmniejszyła emisję CO2 o 20 procent.
Polski sukces
Przed objęciem rządów przez premiera Tuska Polska była uznawana za jednego ze światowych liderów w redukcji emisji dwutlenku węgla i innych tzw. gazów cieplarnianych. Rządy koalicji PO – PSL to czas zaniechań, niekompetencji i działania wbrew polskiej racji stanu. Akceptacja unijnego paktu energetyczno-klimatycznego stała się niechlubnym ukoronowaniem polityki prowadzonej z brukselskiego klęcznika.
Globalną redukcję emisji CO2 zapisano w konwencji klimatycznej ONZ i protokole z Kioto. Polska zobowiązała się, że w latach 2008 – 2012 zmniejszy emisję dwutlenku węgla o 6 proc. w stosunku do roku bazowego 1988. Tymczasem do roku 2005 Polska zmniejszyła emisję CO2 aż o 31,9 proc., stając się globalnym liderem polityki klimatycznej. Redukując emisję z ponadpięciokrotną nawiązką, pozostawiliśmy daleko w tyle kraje starej Unii, które w tym samym czasie zwiększyły emisję gazów cieplarnianych, niektóre nawet o kilkadziesiąt procent. (...)
Zmniejszenie emisji o prawie 32 proc. oznaczało, że Polska wypracowała olbrzymi „zapas emisyjny", sięgający około 500 mln ton CO2. Gdyby tę nadwyżkę sprzedać dziś w ramach handlu emisjami, to przy aktualnej cenie ok. 16 euro za tonę CO2 Polska mogłaby zarobić ok. 8 mld euro. (...)
Polityka ignorancji
Obejmując rządy, premier Tusk miał komfortową sytuację do realizacji korzystnej dla Polski polityki klimatycznej. Wybrał jednak działanie sprzeczne z polskim interesem. Pierwszym symptomem była rezygnacja z aktywnego udziału Polski w COP-13, czyli konferencji stron konwencji klimatycznej ONZ, odbywającej się w listopadzie 2007 r. na wyspie Bali. Radykalnie zmniejszoną polską delegację sprowadzono do roli statystów, co było spektakularną porażką.
W 2008 r., podczas odbywającej się w Poznaniu kolejnej konferencji, czyli COP-14, minister Maciej Nowicki objął prezydencję konwencji klimatycznej ONZ. Polska jednak nie zabrała na niej głosu, sprowadzając swój udział do organizacji pobytu kilkunastu tysięcy gości, zapewnienia im noclegów, sal konferencyjnych, zakupu kawy, zimnych napojów oraz słonych paluszków.
Unia Europejska zlekceważyła konferencję konwencji klimatycznej ONZ w Poznaniu tak samo jak polski rząd. Donald Tusk, zamiast walczyć w Poznaniu o narodowe interesy, podpisywał w Brukseli niekorzystny dla Polski pakt klimatyczno-energetyczny. Podważył tym i tak słabiutką pozycję swego ministra, prof. Macieja Nowickiego, wybranego właśnie głosami blisko 200 krajów na prezydenta konwencji. Trudno nie nazwać tego kompromitacją.
Jednak po powrocie z Brukseli premier Tusk dumnie obwieścił sukces rządu polegający na tym, że Polska zobowiązała się zmniejszyć emisję CO2 w latach 2013 – 2020 r. „tylko o 20 proc.". Tymczasem rzekomy sukces jest faktyczną klęską, gdyż szef polskiego rządu zgodził się, by poziom redukcji emisji CO2 liczyć nie od 1988 r., ale od 2005 r.
W ten sposób do bilansu obniżenia emisji przez Polskę nie będzie wliczana, osiągnięta w latach 1988 – 2005, rekordowa redukcja o 31,9 procent. W tym samym czasie inne kraje europejskie zamiast obniżyć emisję zgodnie z protokołem z Kioto, znacząco ją podniosły. Na przykład Hiszpania aż o 48 proc., Portugalia o 41 proc., Włochy o 12,1 proc. A najwięksi unijni orędownicy pakietu klimatycznego zdołali zredukować swoją emisję CO2 w o wiele mniejszym stopniu niż Polska: Niemcy o 17,5 proc., Wielka Brytania o 14,5 proc., a Francja zaledwie o 0,8 proc.
Zgoda Tuska na odejście od protokołu z Kioto i obliczanie wysokości emisji od 2005 r. oznacza, że Polska startuje ze znacznie gorszej pozycji niż inne państwa UE.
Porażające i niezrozumiałe jest, dlaczego premier RP lekką ręką przekreślił cały dorobek polskiej polityki klimatycznej. Jedną decyzją Donald Tusk zdegradował Polskę z pozycji światowego lidera polityki proekologicznej do roli państwa frajerskiego, które przez lata ponosiło olbrzymie koszty restrukturyzacji i modernizacji, a teraz musi kupować prawo do dalszego rozwoju. Niestety, nie był to pierwszy i jedyny przypadek działania obecnego rządu na szkodę Polski. (...)"
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 492 odsłony