Niewdzięczni beneficjenci
Wyrokiem losu od tygodnia głośno się zrobiło o „grubej kresce” i „fundamentalnych reformach”.
Nieśmiało, szeptem i tylko od czasu do czasu dodaje się zdanie o kosztach społecznych tych reform. O ile aż roi się od autorów stanu powszechnej szczęśliwości, o tyle o płatnikach kosztów – cicho.
Więc jak? Przed kim chylić czoła? Przed kapelmistrzami orkiestry, która rozsiadła się przy biesiadnym stole zajmując miejsca innych biesiadników?
Każdemu według zasług …
Ale jak? Nawet gdyby, to jak nagrodzić te miliony, których zasługi największe, a przed którymi zatrzaśnięto drzwi?
Wolność mamy …
No przecież. Do Hurghady wyjechać można, można też nie jechać. Garnitur Bossa kupić, albo nie kupować. Pracować można, albo nie …
Zaraz, zaraz! Pracować – obowiązkowo. Na razie do 67 lat, a potem będzie lepiej. Nie pracować - też, póki co, obligatoryjnie - gdy się pracę straci. Bez przesady! Wolność ma przecież granice. Dał nam przykład zjazd Platformy jak pracować mamy …
Media pluralistyczne - mało o ten pluralizm niejeden się starał?
No, fakt. Jak kto chce, do skarbonki Niepoprawnych każdy może parę groszy wrzucić. Do innych – jak się nie podoba – nic wrzucać nie trzeba. Same sobie radzą …
Jak to, same? Bez żartów!
No, same nie wrzucają. Kupując, weźmy na to, taki jogurt albo aspirynę ... We, the people …
Gdzieś to już słyszałem …
No, widzisz! Słyszałeś? Mam cię!
Teraz nikt nie zagłusza!
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 566 odsłon