Źródło ATAMAN informuje...

Obrazek użytkownika Rafał Brzeski
Historia

Przez ponad 40 lat Operacja VENONA należała do największych tajemnic radiowywiadu amerykańskich wojsk lądowych. Strzeżono jej tak pilnie, że US Army Security Agency, która w 1946 roku złamała częściowo szyfry NKWD z okresu II wojny światowej dopiero pod koniec 1952 roku poinformowała o swym sukcesie najwyższe kierownictwo CIA. Wojskowi nie ufali cywilom i nie bez racji, bowiem z odczytanych depesz nowojorskiej rezydentury NKWD wynikało, że sowiecki wywiad spenetrował głęboko nie tylko administrację Stanów Zjednoczonych, ale również Biuro Służb Strategicznych – OSS, z którego wywodziła się Centralna Agencja Wywiadowcza.

Stopniowy dekryptaż tajnej korespondencji NKWD oraz mrówcza praca FBI doprowadziły do zidentyfikowania wielu agentów sowieckiego wywiadu działających w najważniejszych instytucjach państw Zachodu i w środowiskach mających wpływ na bieg wydarzeń politycznych. Dzięki informacjom uzyskanym w Operacji VENONA zidentyfikowano m.in. brytyjskiego dyplomatę Donalda Macleana, pseudonim HOMER, co doprowadziło do rozbicia legendarnej „Piatiorki”, niebywale cennej siatki absolwentów uniwersytetu w Cambridge, którzy wspięli się wysoko w strukturach służb specjalnych Wielkiej Brytanii. Maclean miał szczęście. Przedstawicielem Secret Intelligence Service w Waszyngtonie był wówczas jego kolega z „Piatiorki” - Kim Philby. Amerykanie dzielili się z sojuszniczą SIS informacjami pochodzącymi z dekryptażu. Philby zorientował się kim jest HOMER, ostrzegł kolegę, a jednocześnie poprosił swego sowieckiego oficera prowadzącego, żeby Centrala eksfiltrowała Macleana z Wielkiej Brytanii. Ucieczka powiodła się, ale z Macleanem zbiegł także do Moskwy Guy Burgess, kolejny agent „Piatiorki”. Burgess był przyjacielem Philby’ego i teraz Philby znalazł się w kręgu podejrzeń, chociaż kilka miesięcy wcześniej w SIS typowano go na kolejnego szefa służby. Wkrótce Philby został zwolniony z Secret Intelligence Service, a potem i on musiał salwować się ucieczką do Moskwy.

Dekryptaże Operacji VENONA doprowadziły również do rozbicia siatki „szpiegów atomowych”, którzy zdradzili sekrety amerykańskich badań jądrowych i dopomogli Stalinowi w zbudowaniu sowieckiej bomby A. Zaprowadziły też na krzesło elektryczne Juliusa i Ethel Rosenbergów, chociaż rozszyfrowanych depesz sowieckich nie użyto w sądzie jako dowodów. Wymóg utrzymania w tajemnicy faktu złamania szyfrów NKWD nie pozwalał na wykorzystanie dekryptaży jako niepodważalnego świadectwa szpiegostwa. Brak takich dowodów sprawił, że przez całe lata tuziny lewicujących „autorytetów” prezentowały i nadal usiłują prezentować Rosenbergów jako ofiary polowania na komunistyczne czarownice.

Dopiero po latach okazało się, że kurtyna tajemnicy otaczająca Operację VENONA nie uchroniła jej przed zdradą. Moskwa dowiedziała się o jej rezultatach o pięć lat wcześniej niż CIA. Największy sekret amerykańskiego radiowywiadu wojskowego zdradził Sowietom w 1947 roku William Weisband, tłumacz z języka rosyjskiego, który „przykleił się” do Operacji VENONA. Urodzony w Odessie w 1908 roku jako Wołodia, syn jubilera Izydora i Sary, przybył z rodzicami do Stanów Zjednoczonych poprzez Egipt w 1924 roku. Ojciec szybko dorobił się trzech sklepów złotniczych, a matka restauracji. Wołodia zmienił imię na William, naturalizował się w 1938 roku, skończył uniwersytet w Waszyngtonie, a powołany do wojska w czasie II wojny światowej poprosił o skierowanie do wywiadu powołując się na doskonałą znajomość rosyjskiego. W 1945 roku trafił do radiowywiadu, rok później dał się zwerbować sowieckiemu ministerstwu bezpieczeństwa państwowego MGB. Pod koniec 1946 roku podejrzał jak główny kryptoanalityk Meredith Gardner odszyfrowuje pierwszy istotny materiał – depeszę sowieckiej rezydentury z 2 grudnia 1944 roku zawiadamiającą moskiewską Centralę o skutecznej penetracji amerykańskiego ośrodka badań jądrowych w Los Alamos.

Weisband zdradził VENONĘ, a VENONA Weisbanda. Za zatajenie przynależności do Komunistycznej Partii USA usunięty został wprawdzie z radiowywiadu w 1950 roku i skazany na rok więzienia, ale nikt nie podejrzewał go o szpiegostwo. Zmarł na atak serca w maju 1967 roku w Waszyngtonie. Dwanaście lat później odszyfrowano depeszę NKWD zawierającą szczegóły pozwalające zidentyfikować agenta o pseudonimie LINK jako Williama Weisbanda.

Prawie 3.000 rozszyfrowanych depesz dostarczyło FBI bezcennego materiału identyfikacyjnego. Z 349 osób wymienionych w sowieckiej korespondencji zidentyfikowano 171. Prawdziwa tożsamość pozostałych 178 nie była znana, ale grupa pseudonimów bez nazwiska kurczy się od chwili, gdy National Security Agency w lipcu 1995 roku odtajniła wreszcie oryginalne blankiety dekryptaży. Materiał sprzed pół wieku dostali do rąk historycy i co roku udaje im się podstawić nazwiska pod co najmniej kilka pseudonimów. Przykładowo, dzięki pomocy historyków literatury polskiej ustaliłem, że TUWIM wymieniony w szyfrogramie nr 700 nowojorskiej rezydentury NKWD z 17 maja 1944 roku nie jest „niezidentyfikowanym źródłem TUVIN”, które było „prokomunistycznym aktywistą wśród Amerykanów polskiego pochodzenia”, jak twierdzą historycy amerykańscy, ale poetą Julianem Tuwimem, wobec którego NKWD miało swoje plany.

Udostępnienie dekryptaży Operacji VENONA zdemaskowało po latach prawdziwe postawy ludzi, którzy potajemnie działali na rzecz politycznych interesów Związku Sowieckiego. Komunistą pracujących dla NKWD w środowisku polskim było źródło ATAMAN. Nie ma wątpliwości, kto krył się pod tym pseudonimem. Prawdziwą tożsamość ujawnia szyfrogram nowojorskiego rezydenta nr 761 z 27 maja 1944 roku. Bezpieczny pod ochroną immunitetu dyplomatycznego, wicekonsul Stiepan Zacharowicz Apresjan informował naczelnika Pierwszego Zarządu Głównego NKWD generała Pawła Michajłowicza Fitina: „ATAMAN (jedna grupa kodowa nieczytelna) Bolesław GEBERT. Urodzony w 1885 roku w okolicach Białegostoku. Ojciec był chłopem niemieckiego pochodzenia, a matka była Polką.”

Bolesław Konstanty Gebert urodził się 22 lipca 1895 roku w Tykocinie w powiecie Białystok. Jego rodzice, Konstanty Gebert i Jadwiga z domu Kropiewnicka, pochodzili prawdopodobnie z Grodna, Dziadek przybył z Niemiec, ale mówił wyłącznie po polsku. Bolesław z siostrą i czwórką braci wychował się w rodzinnym gospodarstwie. Uczył się w szkole podstawowej w Tykocinie, potem pracował na ojcowiźnie oraz w lokalnej administracji carskiej, aż jesienią 1912 roku ruszył za chlebem do Stanów Zjednoczonych. 11 listopada zszedł z pokładu niemieckiego parowca SS Breslau w filadelfijskim porcie, uiścił 4 dolary podatku pogłównego i z 16 dolarami w kieszeni pojechał do wuja, Franciszka Kukli do Dickson City w stanie Pensylwania. Początkowo pracował jako górnik. Prawie natychmiast zapisał się do polskiej sekcji Partii Socjalistycznej oraz do korespondencyjnej szkoły w Scranton. W partii awansował wkrótce na sekretarza Oddziału nr. 27 wybijając się jako zdolny agitator. Do teczki Geberta o numerze 100-17364-4, założonej przez FBI 28 marca 1941 roku, trafił list datowany 22 lutego 1919 roku, w którym kierownik administracyjny ukazującego się w Detroit Głos Robotniczego przypominał: „Drogi towarzyszu Gebert, wysłaliśmy Wam ekspresem 200 egzemplarzy Konstytucji Rosji Sowieckiej, za co prosimy nam odesłać sumę 1,80 dolara. Towarzyszu, zamówiliście w Buffalo 1000 egzemplarzy Konstytucji Rosji Sowieckiej za co należy się 9.00 dolarów...”.

Bolesław Gebert nie ograniczał się do kolportażu. W jego teczce w FBI znajduje się meldunek policji stanu Pensylwania, w którym odnotowano, że Gebert „przemawiał w lutym 1919 roku na wiecu bolszewików w Nanticoke”. Później „organizował” polskie masy robotnicze w Chicago, Detroit i Pittsburgu, montował „marsz głodowy” robotników zakładów Forda, szkolił młode kadry partyjne w „Robotniczej Szkole” w Detroit. Piął się po szczeblach partyjnej kariery. Pod koniec lat dwudziestych kierował polską sekcją w KP USA, w latach trzydziestych piastował wpływowe stanowiska sekretarza organizacji partyjnych przemysłowych okręgów Detroit i Pittsburg. Jego teczki w archiwach policji stanowych pęczniały, ale inwigilacja nie była sprawna. Dopiero w latach czterdziestych władze amerykańskie dowiedziały się, że w 1932 roku Gebert wyjechał potajemnie do Moskwy, gdzie uczestniczył w obradach XII plenum Komitetu Centralnego WKP(b) oraz wygłaszał referaty na organizowanych przez Komintern spotkaniach i w Uniwersytecie Lenina. Wraz z przyszłym przywódcą KP USA Earlem Browderem przedstawił Kominternowi sprawozdanie z protestów robotniczych w zakładach Forda.

Ożywiona działalność Geberta uznana została przez władze amerykańskie za wywrotową i 12 maja 1934 roku skazano go na deportację do Polski. Rządowi RP nie był jednak potrzebny agitator Kominternu i 9 lipca polski MSZ odpowiedział, że zgodnie z ustaleniami traktatu ryskiego Bolesław Gebert powinien wybrać albo sowieckie albo polskie obywatelstwo, a ponieważ nigdy nie wystąpił o obywatelstwo RP, nie jest uprawniony do otrzymania polskiego paszportu i nie zostanie przyjęty. Amerykanie zmienili kraj deportacji na Związek Sowiecki, ale Moskwie Gebert był przydatny w USA i wniosek odrzucono motywując odmowę faktem, że nie wystąpił on o obywatelstwo sowieckie po 1917 roku. Pozostał więc w Stanach Zjednoczonych.

Brak jest świadectwa, kiedy Bolesław Gebert przeszedł na służbę NKWD. Wiadomo natomiast jaki był jego przydział organizacyjny w sowieckim wywiadzie zagranicznym. W szyfrogramie nr 823 z 7 czerwca 1944 roku nowojorski rezydent Apresjan proponował naczelnikowi Pierwszego Zarządu Głównego generałowi Fitinowi, żeby ATAMAN z „pionu pierwszego i drugiego” był odtąd prowadzony przez SELIMA CHANA. W strukturze sowieckiej służby pion pierwszy obejmował wywiad polityczny, a pion drugi – kontrwywiad, czyli zbieranie informacji o zagrożeniach dla interesów Związku Sowieckiego. Kim był SELIM CHAN nie wiadomo. Jego pseudonim powtarza się w dekryptażach wielokrotnie i jak się wydaje był wyspecjalizowany w prowadzeniu agentów pochodzących z mniejszości etnicznych.

Depesza nr 926 datowana 1 lipca 1944 roku potwierdza: „ATAMAN został przekazany SELIMOWI CHANOWI”. Kilka dni później, w dwuodcinkowym szyfrogramie nr 956-957 z dnia 6 lipca 1944 r. opracowanym na podstawie doniesień ATAMANA, znajduje się sformułowanie: „...ewaluacja tego pierwszego materiału przez SELIMA CHANA...”, co oznacza, że agent podlega oficerowi prowadzącemu, który ocenia dostarczone wiadomości.

Ocena pracy Geberta musiała być wysoka, bowiem w meldunku nowojorskiej rezydentury nr 700 z 17 maja 1944 roku czytamy: „ATAMAN prosił, żeby następujące informacje, ważne jego zdaniem dla pracy LANGEGO w SMYRNA, zostały przekazane LANGEMU.” Tajne kanały łączności służby wywiadu, zwłaszcza w czasie wojny, to nie publiczna budka telefoniczna i udostępnia się je wyłącznie ludziom zaufanym i cenionym. Pod kryptonimem SMYRNA kryła się Moskwa, a LANGE, to Oskar Lange, znany ekonomista polski o lewicowych poglądach, którzy przeniósł się do Stanów Zjednoczonych w 1937 roku, wykładał na uniwersytecie w Chicago, w 1943 roku otrzymał obywatelstwo amerykańskie i zaangażował się w działalność polityczną w środowisku polskim na rzecz maksymalnego zbliżenia ze Związkiem Sowieckim. W kwietniu i maju 1944 roku Lange przebywał z wizytą w Moskwie i właśnie wówczas miał zostać przyjęty przez Stalina.

Obok informacji o bieżącej działalności politycznej organizacji polonijnych Gebert uznał za istotne poinformować Langego, że „TUWIM (TUVIM) został pozbawiony subsydiów i znajduje się w trudnej sytuacji.” Chodziło o Juliana Tuwima. Poeta nigdy nie krył lewicowych poglądów i sympatii do Związku Sowieckiego. Być może zachęcony przez Geberta, lub pod wpływem Oskara Lange, agitował za Moskwą i komunizmem na spotkaniach w środowiskach robotniczych Detroit i Chicago, przez co Jan Lechoń zerwał z nim kontakty, uznając kolegę po piórze za zdrajcę. Prosowiecka działalność sprawiła, że w marcu 1944 roku ambasada polska w Londynie cofnęła Tuwimowi zapomogę rządu RP wypłacaną poecie od 1940 roku. Wiadomość o tym dotarła zapewne do USA dopiero po wyjeździe Oskara Lange do Związku Sowieckiego i stąd znalazła się w przeglądzie sytuacyjnym przekazanym mu przez Geberta. Ale czy była aż tak istotna, żeby przekazywać ją skomplikowanym szyfrem do Moskwy? Niewykluczone, że kryła się za nią sugestia wyjednania dla poety finansowego wsparcia Związku Patriotów Polskich, a może nawet sugestia werbunku na agenta wpływu. Nazwisko Tuwima wymienione jest ponownie w szyfrogramie nr 716 z 27 maja 1944 r. na liście Polaków przychylnych polityce Moskwy.

Tego samego dnia w odpowiedzi na iskrówkę Fitina nr 2196(a), nowojorski rezydent przesłał do Moskwy charakterystykę Oskara Lange, rozpoczynającą się od słów „ATAMAN donosi”. Pierwsze akapity zawierają wiele nie odczytanych grup kodowych, ale dalej dowiadujemy się, że „koła KRAJU [STRANY] uważają LANGEGO za czołową postać w sferze stosunków polsko-sowieckich”. Kryptonim KRAJ oznaczał Stany Zjednoczone. Lange „będąc obywatelem KRAJU stał przez długi czas z dala” od działalności politycznej w środowiskach polonijnych. Kolejny fragment dekryptażu brzmiał: „Kontakty i znajomi L.: socjaldemokraci amerykańscy, rosyjscy i polscy tacy jak Norman THOMAS, DAN, Tadeusz HOINKO – były sekretarz Polish American Council, obecnie doradca Polskiego Ośrodka Informacji. Czesi BENESZ, MASARYK, PAPANEK i inni. LOCMAN, KULIKOWSKI, ŻÓŁTOWSKI oraz inne osobistości polskie. IMPERIALISTA, 'DON' oraz inni dziennikarze.”
Norman Thomas był przewodniczącym amerykańskiej Partii Socjalistycznej. DAN jest postacią niezidentyfikowaną. Eduard Benesz był prezydentem Czechosłowacji, a zarazem premierem emigracyjnego rządu, Jan Masaryk ministrem spraw zagranicznych, a Jan Papanek ministrem pełnomocnym i dyrektorem biura Czechosłowackiej Służby Informacyjnej w Nowym Jorku. Rezydentura NKWD uważała go za kadrowego oficera czechosłowackiego wywiadu. LOCMAN to pseudonim, pod którym krył się wiceprezydent USA Henry Agard Wallace, IMPERIALISTA, to zapewne znany dziennikarz Walter Lippmann, natomiast kogo krył pseudonim DON nie wiadomo.

W drugiej części depeszy ATAMAN przekazał skład kierownictwa pro-sowieckiej organizacji polonijnej o nazwie Liga Kościuszki oraz sugestię zorganizowania kontaktów honorowego przewodniczącego Ligi księdza Stanisława Orlemańskiego i przewodniczącego Antoniego Kaczmarczyka z „polskimi żołnierzami w ZSRR”. Ksiądz Orlemański odwiedził Związek Sowiecki, ale widocznie nie zadowolił gospodarzy, gdyż w meldunku nr 830 z 9 czerwca 1944 roku Apresjan wydał o nim negatywną opinię i zawiadomił Fitina, że potwierdziły się „wcześniejsze oceny o gadatliwości i braku odpowiedzialności O.”

Na podstawie informacji ATAMANA nowojorska rezydentura zawiadamiała 29 maja 1944 roku Centralę, że w Buffalo obraduje Kongres Polonii Amerykańskiej powstały dla obrony Polski przed dominacją sowiecką. Z dość długiego szyfrogramu nr 763 udało się odczytać zaledwie kilka linijek, ale wynika z nich, że Gebert podał charakterystyki różnych organizacji polonijnych oraz przewodniczącego komitetu wykonawczego KPA, Karola Rozmarka wraz z adnotacją, że „popiera rząd”, zapewne londyński.

Jak wynika z szyfrogramu nr 956-957 z 6 lipca 1944 r. ATAMAN przekazał 30 czerwca SELIMOWI CHANOWI treść rozmowy premiera Stanisława Mikołajczyka z amerykańskim dziennikarzem Josephem Olsonem oraz zawiadomił, że „LANGE przedłożył onegdaj w BANKU oraz w sekretariacie KAPITANA sprawozdanie z podróży do Związku Sowieckiego i rozmowy z towarzyszem Stalinem. A. czytał to sprawozdanie...” Ocena sprawozdania jest nadal tajemnicą, gdyż kilkuset kolejnych grup kodowych nie udało się rozszyfrować. Z odczytanych fragmentów można się jedynie domyśleć, że przedłożone w Departamencie Stanu i sekretariacie prezydenta Roosevelta opracowanie dotyczyło między innymi Wandy Wasilewskiej, generała Kazimierza Sosnkowskiego oraz polityki Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii wobec Polski i Związku Sowieckiego.

Kolejny odczytany fragmentarycznie szyfrogram datowany jest 29 sierpnia, ma numer 1229 i dotyczy Oskara Lange. „ATAMAN doniósł, że dzięki mediacji czechosłowackiego KOKURENTA Papanka, PRZYJACIEL poprosił Benesza o wynegocjowanie z Mikołajczykiem dołączenia go (PRZYJACIELA) do składu przyszłego rządu polskiego. Czy oznacza to, że PRZYJACIEL przestał postępować odpowiednio do naszym wytycznych? Nie znamy wszystkich etapów...” Tu dręcząca przerwa, po której następuje urywek „PRZYJACIEL wybiera różną drogę niż my doradzamy...” i znowu przerwa aż do podpisu MAJ, czyli Apresjan. KONKURENT, to w żargonie NKWD przedstawiciel obcej służby wywiadowczej, zaś PRZYJACIEL, to pseudonim Oskara Lange nadany mu przez nowojorską rezydenturę w depeszy nr 1135 z 6 sierpnia 1944 roku, w której Apresjan napisał: „LANGE od teraz PRZYJACIEL (PRIJATIEL)...”.

Ostatnia z odszyfrowanych depesz związanych z Bolesławem Gebertem pochodzi z 6 października 1944 roku i dotyczy spraw finansowych: "W czasach ŁUKI obiecano ATAMANOWI 1.000 dolarów na publikację książki w języku polskim. 500 wypłacono. ATAMAN domaga się pozostałych 500. Czy zatwierdzacie wypłatę?.” ŁUKI, to pseudonim operacyjny kadrowego oficer NKWD Pawła Klarina, który po zakończeniu kadencji na placówce w Nowym Jorku awansował na rezydenta w Meksyku. Wspomniana książka, to zapewne wydana w 1945 roku w Nowym Jorku New Poland pióra Bolesława Geberta. Brak informacji, czy Centrala wypełniła zobowiązanie ŁUKI.

W 1946 roku, nie znając jeszcze treści rozszyfrowanych później depesz sowieckich, FBI uznało Bolesława Geberta za „niebezpiecznego z uwagi na fakt, że jest on wiceprezesem generalnym Międzynarodowego Porządku Robotniczego” – organizacji uznanej za radykalną. Podobno zagrożony deportacją, a być może ostrzeżony przez Moskwę po ujawnieniu Operacji VENONA przez Weisbanda, Gebert opuścił pospiesznie Stany Zjednoczone. Odpłynął do Gdyni na pokładzie Batorego 11 sierpnia 1947 roku. Zostawił zaślubioną w 1920 roku żonę Elwirę, mieszkankę Detroit, która wolała rozwód i samotne wychowywanie syna Armanda w USA od małżeńskiego szczęścia w budującej socjalizm Polsce Ludowej.

Bolesław Gebert ożenił się w Polsce powtórnie z Krystyną Poznańską, a jego drugi syn otrzymał pod dziadku imię Konstanty. Bolesław Gebert powrócił do Stanów Zjednoczonych w 1950 roku w charakterze delegata Światowej Federacji Związków Zawodowych przy ONZ. Czy ograniczał się jedynie do związkowej dyplomacji? Zgodnie z wytycznymi Wydziału Zagranicznego KC KPZR, powstała w 1945 roku ŚFZZ była narzędziem kontrolowania przez wywiad sowiecki związków zawodowych działających w różnych krajach. Gebert miał duże wpływy w zlewicowanych organizacjach związkowych Detroit, zwanego czasem „czerwonym Detroit”. Miał również szerokie kontakty w polskich środowiskach robotniczych. Detroit było w latach czterdziestych czwartym co do wielkości miastem USA, najważniejszym ośrodkiem przemysłu maszynowego. Z racji licznych fabryk samochodów, czołgów i wozów pancernych zwano je w latach wojny „arsenałem demokracji”. Paraliż takiego arsenału w przypadku przejścia od zimnej do gorącej wojny mógł mieć niebagatelne znaczenie.

Dr. Rafał Brzeski

Brak głosów