Militaryzm formą pragmatyzmu

Obrazek użytkownika Kirker
Idee

Czasem się zastanawiam, jaka jest największa głupota obecnej epoki. Mam różnych faworytów. Ekologizm, feminizm, internacjonalizm, demokratyzm, gloryfikacja "postępu" rozumianego jako światopoglądowa progresja... to są jednak tylko nieliczne z nich. Są one owszem szkodliwe i niebezpieczne, ale nie jest to połowa możliwej szkodliwości innej ideologii. To jest pacyfizm. Powiedziałbym nawet dosadniej: ten pogląd powinien startować w konkursie na największe głupstwo wszystkich epok od kamienia łupanego aż po dzisiejszy dzień. A dlaczego? Jest to bowiem pogląd zakładający myślenie życzeniowe i wywodzący się antropologicznego pozytywizmu. Wynika również z niezrozumienia historii oraz natury oddziaływań między państwami.

Wystarczy popatrzeć na zamierzchłe dzieje. Mamy tam różne wojny od niepamiętnych czasów. Z tego wynika zatem, że konflikty zbrojeniowe są nie do uniknięcia. Kiedyś znowu dojdzie do wojny, a my nawet nie wiemy kiedy to może nastąpić. Pacyfizm jest zatem nie do obrony, jeżeli się weźmie samą historię. Spojrzeć na tą kwestię należy również z innej strony. Co należy zatem przeciwstawić temu idealizmowi? Pragmatyzm w postaci militaryzmu. Si vis pacem, para bellum - na to też trzeba zwracać uwagę. Tutaj ujawniają się inne kwestie. Państwa bowiem mają swoje interesy geopolityczne. Będą zatem na danym obszarze dążyły do dominacji. Ich interesy będą ścierać. Doprowadzi to ostatecznie do konfliktu zbrojeniowego, no i kto na tym wyjdzie zwycięsko? Państwo bez silnej armii albo zostanie podbite przez sąsiadów, albo bardzo mocno terytorialnie okrojone. Wówczas może stać się de facto czyimś protektoratem; kto inny będzie rozdawać mu karty. Tak więc posiadanie silnej i potężnej armii daje szansę na to, że dłużej w danym miejscu będzie panować pokój. Silnego nie opłaca się atakować, ponieważ można przegrać lub doświadczyć pyrrusowego zwycięstwa. Zniszczenia i straty w ludności mogą bardzo mocno osłabić państwo i uczynić je podatnym na atak jeszcze innego sąsiada. Pamiętać jeszcze tutaj należy o innej zasadzie. Wojna jest przedłużeniem dyplomacji - tak mawiał von Clausevitz. Jeżeli inne państwa mają u nas do załatwienia jakieś interesy i bardzo im na tym zależy, istnieje duże prawdopodobieństwo, że doprowadzą do wojny w danym odcinku czasu. Należy to mieć na baczności i dbać o silną armię. Na razie rozważamy sytuacje, kiedy nasze państwo będzie zagrożone. Wyobraźmy sobie sytuację, kiedy nasi przeciwnicy są bardzo słabi. Co wówczas należy zrobić? Należy ich napaść - albo ich podbić, albo zagarnąć znaczne ziemie i w ten sposób doprowadzić do marginalizacji. Jakiś pięknoduch może się tutaj burzyć: jak to, przecież to wszystko niehumanitarne, nieludzkie...! Taka osoba nie bierze jednak pod uwagę, że w przyszłości role mogłyby się odwrócić. To my moglibyśmy stać się ofiarą państw ościennych. Tak więc tego typu wojna, stanowi tak naprawdę uprzedzenie ataku. Oddziaływania na poziomie międzypaństwowym to tak naprawdę czysty darwinizm. Są silniejsi oraz słabi, a ci pierwsi bezwzględnie wykorzystują tych drugich. Kiedyś ktoś zadał mi pytanie, co bym zrobił, jakby Niemcy nagle nie mieli armii. Odpowiedziałem, że odebrałbym im należność - resztkę Pomorza i Łużyce. Mój interlokutor był oburzony, gdy usłyszał taką odpowiedź. Moja reakcja na to była następująca: Niemcy w nieco innych uwarunkowaniach zrobiliby dokładnie to samo z nami. Tak samo, gdyby na skutek najazdu Chińczyków upadła Rosja, a wszystkie organizmy państwowe na wschód od nas uległyby dekonstrukcji, nalezałoby tam wrócić i ustanowić Rzeczpospolitą między dwoma morzami.

Jak spojrzymy na historię Polski ostatnich dwudziestu lat, okazuje się, że żaden rząd nie rozumiał tych prostych zasad niezmiennych od tysięcy lat istnienia cywilizacji. Morał z tego taki, że byliśmy rządzeni przez zwykłych quislingowców. Władzę wykorzystywali oni do tego, żeby napchać sobie mocno kieszenie. Nic nie robiono w kierunku tego, aby nasz kraj liczył się na świecie. Więcej, z jednego protektoratu wciągnęliśmy się w następny. Kiedyś była Moskwa, ojczyzna wszystkich partyjnych według Moczara. Teraz mamy Brukselę. Wedle naszych elit politycznych, ojczyznę pięknoduchów nie rozumiejących prawideł wyżej przeze mnie wyjaśnionych. Za to są w tej Unii Europejskiej państwa, które je doskonale rozumieją.

Zdaniem quislingowca Bartoszewskiego jako brzydka panna bez posagu mieliśmy się ładnie uśmiechać. Tak wyglądała w zasadzie przez minione dwadzieścia lat polityka zagraniczna Polski. Do wszystkich mizdrzyliśmy się i nikt nas jako poważnego partnera nie mógł nawet traktować. Z mięczakami bowiem się nie dyskutuje, tylko mówi im się, co mają robić. Elity polityczne w Polsce zapomniały, co jest tak naprawdę podstawą prowadzenia jakiejkolwiek polityki zagranicznej. A to stanowi nic innego jak silna armia. Nie sztuka mieć kordon ładnie uśmiechających się dyplomatów do wszystkich stąd do Timbuktu. Jak się nie ma potężnej armii, nie jest się traktowanym przez nikogo poważnie. Tak cały czas z nami jest. Dla krajów takich jak Francja, Wielka Brytania, Stany Zjednoczone, a nawet lilipuci Izrael jesteśmy nic nie znaczącym państwem typu Bhutanu czy Lesotho. Nie mamy co się tutaj łudzić, tak po prostu jest. A przecież nasze państwo jest dosyć duże, zamieszkane jest przez prawie 40 milionów ludzi... a silniejsza od nas militarnie jest taka Białoruś Łukaszenki. Jego czołgi spokojnie dotarłyby do Warszawy. Za ten katastrofalny stan rzeczy odpowiadają wszystkie rządy od 1989 roku.

Zapomniano również w jakim newralgicznym miejscu w Europie Polska się znajduje. Kiedyś był satyryczny rysunek Mleczki, na którym Bóg stwierdził: "A Polakom zrobię żart. Umieszczę nich między Niemcami a Rosjanami". Przez tysiąc lat obydwa te państwa chciały nas podbić. Znajdowaliśmy się między Scyllą i Charybdą. Historia się jednak nie skończyła. W ciągu kilkudziesięciu lat nie odpłynęliśmy gdzieś bardzo daleko od Rosji i Niemiec. Dryf kontynentów tak szybko nie postępuje. Może od wschodniej strony mamy teraz szereg niepodległych państw - Litwa, Białoruś, Ukraina. Jak długo jednak ten stan rzeczy będzie się utrzymywać. Pamiętać musimy też, że Białoruś jest tak naprawdę autonomiczną prowincją Rosji. Nie wiadomo też, jak się potoczy historia z Ukrainą. Bardzo prawdopodobne, że też wróci pod rosyjską kuratelę. Tak więc nie ma czegoś takiego, jak strefa buforowa. Za Bugiem mamy żywioł wszechruski. Za Odrą - z kolei Niemcy, które nie zrzekły się pretensji do swoich dawnych zachodnich ziem takich jak Śląsk, Pomorze czy Wielkopolska. Co należy zatem zrobić, żeby zapobiec atakowi tych dwóch sił, być może jednoczesnemu i kolejnemu rozbiorowi Polski (lub realizacji projektu Mitteleuropy)? Należy tutaj mieć silną armię, która będzie zdolna wyrzucić z terenów Najjaśniejszej Rzeczypospolitej agresorów. Więcej, gdy będziemy mieć takową, oni zaczną z nami inaczej rozmawiać. Teraz jesteśmy traktowani przezeń jak popychadło. Wówczas będa musieli patrzeć na nas, jak na kraj zdolny wyrządzić im wymierne szkody.

Jak zatem należy zorganizować armię? Jej trzon powinni stanowić zawodowcy w liczebności od trzystu tysięcy do pół miliona. Liczba ta powinna zostać zapisana w konstytucji, aby jakimś reformatorom nie przyszło do głowy w przyszłości ograniczać liczby żołnierzy. Obecne 120 tysięcy, a w praktyce 90 tys. nie jest w stanie stawić czoła agresorom, choćby dysponowało najlepszym sprzętem. Armia kilka razy bardziej liczebna dopiero może coś wskórać.

Uważam, że do poboru w takiej formie, jak to się do niedawna odbywało, należy zrezygnować. Zamiast tego, powinno się zwiększyć dostęp cywili do broni palnej. Powołana powinna zostać armia obywatelska, w której służyłby każdy dorosły mężczyzna do 50 roku życia. Dwa razy w roku - w lecie i w zimie - regionalny oddział musiałby odbyć tygodniowe ćwiczenia w terenie. Czy w takiej sytuacji ktokolwiek by nas chciał zaatakować? Musiałby się liczyć z niesamowitym oporem.

Powinniśmy wyposażyć się również w pewne rzeczy, które obecnie decydują o tym, kto jest duży i silny. Wyposażyć się zatem należy w broń masowego rażenia - atomową, biologiczną i chemiczną. W tym celu Ministerstwo Obrony Narodowej powinno powołać stosowną agencję, która by się takimi projektami zajmowała. Pamiętać jeszcze należy, że nie ma bardziej pacyfistycznego narzędzia niż bomba atomowa. Wyposażenie się w broń tego typu oddali groźbę wojny. Inaczej również będą patrzeć na nas inne państwa. Nie będziemy państwem znaczącym tyle, co Bhutan, tylko dużym graczem w regionie. Inni będą musieli się z nami liczyć, widząc że jesteśmy potężni.

Tego planu jednak nie można zrealizować w warunkach demokratycznych. Gdyby w Polsce powstała licząca się partia konserwatywna i zająknęła się o takim projekcie, usłużne wobec państw ościennych media dorobiłyby jej wizerunek "faszystów". Poza tym zaczęto by znowu straszyć "tym niedobrym atomem", "zimą nuklearną" i podobnymi rzeczami. W każdym razie wizerunek takiego projektu zostałby tak mocno skarykaturyzowany przez różne Tusk Vision Network, że nikt by głosu na "faszystów" nie oddał. Wybory wygrałaby jakaś partia, której siedzenie pod butem Berlina, Moskwy, Brukseli... można by jeszcze kilka stolic państw podać... bardzo się podoba. Nie ma co zatem liczyć na demokrację. Ewentualnie można by czekać aż ludzie pójdą po rozum do głowy, jednak to jest jeszcze większym myśleniem życzeniowym niż pacyfizm. Autorytaryzm wydaje się tutaj konieczny.

Silna armia jest podstawą, jeżeli państwo ma się utrzymać na powierzchni. Pamiętać jeszcze należy o Czerwonej Królowej. Inni też zaczną się zbroić, kiedy my zwiększymy wydatki w tym kierunku - przy założeniu, że postępują pragmatycznie. (Po obecnych zlewaczałych ekipach w Europie nie można się tego spodziewać). Tak więc, jeżeli się zacznie, to nie można być w tyle. Inaczej rywalizację można przegrać, a tego konsekwencje są z reguły bardzo przykre.

Quislingowcy, którzy rządzili Polską przez ostatnie dwadzieścia lat, nie byli w stanie tych prostych zasad zrozumieć. Przyzwyczaili się do kłaniania się większym od siebie, zamiast dążyć do tego, aby im dorównać. Nie chcę być złym prorokiem, ale w przyszłości za ich destrukcyjną działalność przyjdzie nam drogo zapłacić...

Brak głosów

Komentarze

Chyba PObiliśmy na tym POlu idiotyzmów, ignorancji nawet Ukrainę?!
pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#30333

przecież ta ekipa na każdym kroku pokazuje, jak mocno w poważaniu ma nasz kraj. Ich celem jest nasza co raz większa wasalizacja Polski. Oni bowiem przyzwyczaili się do tego, żeby siedzieć pod butem (wtedy na przykład nie trzeba za dużo myśleć, bo na wszystko dostaje się odgórne dyrektywy).

My to nie tylko Ukrainę pobiliśmy. Przecież gdyby przyszło co do czego, to Bepiki nas podbiłyby albo taka Litwa. Nie mówię już o Białorusi.

pozdrawiam

Kirker prawicowy ekstremista

Vote up!
0
Vote down!
0

Kirker prawicowy ekstremista

#30346

Quislingowcy, Tisowcy, zdrajcy, kolaboranci, koniunkturaliści...
Ale jądrem problemu jest ludzka głupota i konformizm.
I to nawet nie tych sprzedawczyków. Społeczeństwa.

A co do militaryzmu... kosztowny jest. Kręci gospodarką, ale na taki napęd nas chyba nie stać. I różnym delegaturom też się to nie spodoba - przeszkodzą.

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#30341

Wariant Pinochet i zbrojenie się po zęby, to jedyna droga.
A, że obca agentura bruździ? Od tego jest wariant Pinochet i przydrożne drzewa.

Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!

Vote up!
0
Vote down!
0

Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!

#30345

ja to się dziwię wręcz, że za współpracę z obcymi wywiadami grozi góra kilka lat odsiadki. Chyba ci quislingowcy wiedzieli, co robili tworząc takie prawo... Za to powinna być kara śmierci.

W sprawie potrzeby autorytaryzmu nie mam złudzeń, że jest konieczny, aby cokolwiek wskórać.

pozdrawiam

Kirker prawicowy ekstremista

Vote up!
0
Vote down!
0

Kirker prawicowy ekstremista

#30350

ale te sprzedawczyki odpowiadają za obecny stan, bo oni byli u steru rządów. A społeczeństwo? Przecież większość demokratycznie wybranych rządów nie nadaje się do niczego i tylko pogłębia problemy, zamiast je rozwiązywać.

Lata 90. były dobrym okresem na odbudowę potęgi. Rosja zanarchizowana za Jelcyna, Niemcy też miały swoje problemy. Wówczas można by to zrobić. Niestety, zarówno wtedy jak i dzisiaj rządzeni byliśmy przez zwykłych quislingowców. Oni mają interes w tym, żebyśmy byli wasalem słuchającym się a to Niemiec, a to Rosji, a to USA, a to Izraela, tylko nie prowadzącym skutecznej i samodzielnej polityki zagranicznej.

pozdrawiam

Kirker prawicowy ekstremista

Vote up!
0
Vote down!
0

Kirker prawicowy ekstremista

#30349

Natomiast ja wątpię w sukcesem zakończoną realizację militaryzacji dzisiejszej Polski. Z wielu przyczyn.
Mam swoje lata i nie uwierzę w sens uszczęśliwiania bliźnich na siłę.
Przykro mi.

PS trochę się odsłonię, ale niech tam. Odchodząc na emeryturę pozbyłem się znacznie droższych kamaszy, niż te ze zdjęcia.

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#30352

to czyżbyś uważał, że jesteśmy straceni jako naród, że tak spsieliśmy. Ja sądzę, że niekoniecznie.

Patrząc na naszych przywódców politycznych, można uznać, że tak. Nie sądzę jednak, że de Maistre koniecznie musiał mieć rację w każdym przypadku, twierdząc iż naród ma takich przywódców na jakich zasługuje. Ja uważam, że generalnie demokracja prowadzi w końcu do degeneracji. Nic zatem dziwnego, że mamy takie elity polityczne. W końcu dojdzie do tego, że cyklicznie wymieniać się będą dwie partie i zero ruchu na przód. Tylko bitwy na mankiety. A wszyscy wokół tylko czekają na jakieś potknięcie.

Pamiętajmy również, że UE nie jest wieczna. W końcu tutaj Niemcy czy Rosjanie zechcą przyjść z powrotem.

pozdrawiam

Kirker prawicowy ekstremista

Vote up!
0
Vote down!
0

Kirker prawicowy ekstremista

#30353

Ja określam to inaczej.
KAŻDY naród ma takich bohaterów (ideały)na jakich zasługuje, władców na jakich pozwoli i wieszczów których jest w stanie zrozumieć. Sprawdza się także w wielu przypadkach które nie są narodem.
To moja wersja i mogę ją uzasadniać na wielu przykładach.

Aktualnego świecznika ja nie uważam za elity, to raczej przypadkowy zbiór osób sprawnych w zagospodarowywaniu i utrzymaniu pewnej "próżni społecznej" ofiarowanej im przez los.

Przemijalność zjawisk to fascynujący temat, ale nie na trzeźwo i nie w ramach takiej jak tu wypowiedzi.

Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0
#30354

ten obecny Olimp to są raczej łże-elity. Ponieważ Niemiec wespół z Ruskiem zrobili swoje, czyli wybili inteligencję, to została ona zastąpiona przez właśnie takich. Sprzyjała temu komuna. Tak więc mamy nic innego tylko lumpenproletinteligencję i to są te łże-elity. Tak więc się zgadzam.

Na trzeźwo da się rozmawiać o przemijalności. Skoro na blogu Pana Tygrysa można, to i tutaj się da. Jakby tak bardzo chcieć szufladkować, to można by uznać, że każde państwo ma swój okres heroiczny - początkowego rozwoju (jednoczenie plemion, księstw, miast-państw, królestw - w zależności od państwa i jego miejsca na Ziemi), okres stabilizacji, okres rozkwitu (co się wiąże często ze znacznym obszarem, potęgą militarną, ogólną estymą et cetera), okres upadku (marginalizacja albo podbój przez sąsiadów - też może różnie postępować). Taki podział będzie jednak grubą generalizacją. Wystarczy się przyjrzeć historii, aby zobaczyć, że rzeczą normalną jest pewna fluktuacja. Raz państwo ciągnie gorzej, a raz lepiej. Tak więc nie należy uważać, że najlepsze mamy już za sobą. Historia się jeszcze nie skończyła.

pozdrawiam

Kirker prawicowy ekstremista

Vote up!
0
Vote down!
0

Kirker prawicowy ekstremista

#30367

Nie do końca. Reforma zlikwidowała ziemiaństwo - tu się zgodzę: to se nevrati. Dzisiejsi właściciele gruntów... lepiej się nie wyrażać.
Inteligencja przetrwała - ale ta przesiana sitem bolszewków i wytresowana: lękliwa, konformistyczna, asekuracyjna, zapatrzona we własny czubek nosa. I to moim zdaniem jest składowa naszego bólu. Przesadziłem trochę, ale dla czytelności myśli.

Sprawy przemijalne wymagają dystansu, perspektywy i sublimacji - jak dla mnie nie na trzeźwo, by nie być przyziemnym.
Pana Tygrysa chyba na Tekstowisku widziałem, nie kojarzę sprawy.
Historia się nie kończy, to My się kończymy, czy raczej nasz w niej udział...

Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0
#30389

Olimp to miała być przenośnia. Faktem jest, że ci ludzie mimo kulturalnego poziomu zarządzają tym państwem.

Inteligencja za komuny uległa praktycznie wymianie. Wystarczy poczytać, co się działo po wojnie na wyższych uczelniach. Większośc jest "mierna, ale wierna", tak to wygląda. Tak samo i w innych dziedzinach życia. Awans nie dawały osobiste zdolności, tylko płaszczenie się. I nic dziwnego, że otrzymaliśmy taki finalny produkt.

Odnośnie spraw przemijalnych i alkoholu - ten czasem pobudza wyobraźnię. W końcu Banach wiele rzeczy wyprowadził, gdy był po kilku głębszych:))

Pan Tygrys to w wielu miejscach egzystował. Najlepiej go czytać na jego macierzystym blogu.

Byli tacy, którzy twierdzili, że historia się już skończyła. Na przykład niejaki Francis Fukuyama napisał książkę Koniec historii. Kiedyś to nawet czytałem. Motywem przewodnim jest to, że ludzkość znalazła model liberalnej demokracji i nic innego już się raczej nie wydarzy. Ergo, historia się skończyła. A to myślenie jest całkowicie błędne. Po pierwszej wojnie światowej przywódcy polityczni w wielu państwach myśleli, że nic tak strasznego nie może się wydarzyć.

pozdrawiam

Kirker prawicowy ekstremista

Vote up!
0
Vote down!
0

Kirker prawicowy ekstremista

#30392

Miałem przed oczami wizją z jakiejś dystopii: wszyscy odziani w mundurki maszerują w nogę:):):)
Zgadzam się ze wszystkimi Twoimi tezami."Si vis pacem, para bellum" (nie po raz pierwszy to piszę). Na dodatek przemysł zbrojeniowy potrafi przynosić dochody, a na dodatek daje pracę.
Mam tylko wrażenie, że z bronią atomową, to jednak pobożne życzenia.
Owszem, Izrael dostał broń atomową od USA, ale to całkiem inna bajka i inne realia. Nie możemy się powołać na Holocaust (Kaczka próbował i go Żydzi natychmiast napadli), nie mamy tez odpowiednio silnego i wpływowego lobby w Stanach.
Co więcej, USA bombardowało już instalacje atomowe tym, którzy kombinowali coś na boku. Nasze z rozkoszą zbombardowałaby Rosja i nikt by nawet nie miauknął, choćby z powodu podanego wcześniej. Nawet Niemcy muszą się zadowolić rakietami amerykańskimi. Owszem, na próby pozwalają sobie inne kraje, bodaj Pakistan, czy Korea, ale to inny region.
Co się tyczy broni chemicznej czy bakteriologicznej (pomijając, że też była już pretekstem do wojny), to... z pewnością ją mamy, tylko się nie chwalimy głośno.
Mamy też na wyposażeniu "niehumanitarne" (ale skuteczne, bo każdy ranny przysparza wrogowi więcej kłopotów niż zabity) miny przeciwpiechotne i różnorodną amunicję odłamkową. Tyle wiem jako laik. Jeśli się mylę, to może minister Szeremietiew mnie poprawi.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#30383

chyba mamy inne skojarzenia z militaryzmem:) Najważniejsze to nie opierać się na nich, tylko wiedzieć, na czym co polega.

Mówisz o broni atomowej... A czy wojskowy program musi być powiązany z cywilnym? Zauważ, że gdy zbudowany pierwszy reaktor jądrowy, to nikt nie myślał o produkcji prądu elektrycznego. Można sobie mieć zatem Agencję ds. Zbrojeń, która miałaby podziemne bunkry gdzie można by broń atomową pokryjomu montować. A cywilny program? Tym niech się zajmują firmy energetyczne... Podstawowy błąd tych wszystkich państw polega, że one chciały pod przykrywką programu cywilnego montować głowice. Co więc robili Amerykanie? A bombardowali im te elektrownie. Cały program szedł przy okazji w diabły. Tak więc energetykę atomową, czyli cywilne zastosowania, należy pozostawić - jak już wyżej napisałem - firmom energetycznym. W razie gdyby ktoś spuścił na te elektrownie bomby, to przynajmniej podatnik na tym nic nie straci.

Poza tym mamy w Polsce jeszcze złoża uranu. Kiedyś techniki górnicze i wiernicze będą tak doskonałe, że się do nich ktoś dokopie. Tak więc posiadanie broni atomowej nie jest aż takie irracjonalne.

Tak samo z bronią chemiczną, bakteriologiczną itd. Zatrudnić paru genetyków/biologów molekularnych, no i można jakieś tam wirusy czy bakterie otrzymywać. Z bronią chemiczną to chemików - zarówno czystych, jak i technologów czy inżynierów. Nikt nie musi wiedzieć, że takie rzeczy mamy aż się z tym nie zechcemy ujawnić.

Jesteśmy w posiadaniu bomb kasetowych. Nie podpisaliśmy żadnych międzynarodowych porozumień o ich niestosowaniu.

pozdrawiam

Kirker prawicowy ekstremista

Vote up!
0
Vote down!
0

Kirker prawicowy ekstremista

#30387

... i zmajstrować bombę "walizkową", której nie trzeba nawet wieźć samolotem, ani wystrzeliwać (nie pomyślałeś, ze i tak zaraz strącą?). Mniej roboty i tajemnica większa (a jesteśmy prawie na pewno na wylot zinfiltrowani ze wszystkich stron). No ale to czysty terroryzm. Już to widzę :):):)

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#30400

z wystrzeliwaniem to się robi taki numer. Uwalniasz ileś tam głowic, z czego 90% jest pustych. System antyrakietowy zwariuje wtedy, a atomówka spokojnie osiągnie swój cel.

Bomby walizkowe też mają swoje zalety. Można podłożyć w takim miejscu, że nikt się nie zorientuje. Do tego celu wynająć jeszcze jakąś nację z Bliskiego Wschodu lub Afryki, żeby odsunąć od siebie podejrzenia.

Odnośnie infiltracji ze wszystkich stron. Podejrzewam, że nawet rządzący nami są sługusami innych państw. Nic dziwnego, że ci quislingowcy wprowadzi tak niskie kary za współpracę z obcym wywiadem.

pozdrawiam

Kirker prawicowy ekstremista

Vote up!
0
Vote down!
0

Kirker prawicowy ekstremista

#30402

Polska nie jest sygnatariuszem paktu przeciw minom.

Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!

Vote up!
0
Vote down!
0

Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!

#30405

akurat tego paktu nie podpisaliśmy. Natomiast te o tym, żeby nie proliferować BMR, to pod tym quislingowcy złożyli swój podpis.

A te wszystkie pakty mają jeden cel. Żeby mali i słabi byli zawsze mali i słabi, potężni i mocni - zawsze potężni i mocni.

pozdrawiam

Kirker prawicowy ekstremista

Vote up!
0
Vote down!
0

Kirker prawicowy ekstremista

#30409