Jak połączyliśmy III Rzeszę i III RP

Obrazek użytkownika Szymonn
Idee

Otwarcie Stadionu Narodowego - naszej narodowej świętości wznoszącej się jak korona(?) nad brzegiem Wisły :-{D-.

Gazeta Wyborcza jak zwykle do bólu obiektywna i krytyczna pod adresem obecnego rządu, poświęciła artykuł otwarciu nowego stadionu w stolicy.

Nic to, że jeszcze rok temu projekt stadionu był na łamach GW mocno krytykowany. Zmieniła się moralność etapu i zmieniły się także imponderabilia.

W końcu - długa tradycja współpracy organu Michnika z niemieckimi przyjaciółmi wymaga ustępstw i kompromisów po stronie polskiej.

Dobra i owocna (dla polskiej sceny politycznej) współpraca medialna datuje się od wystąpień (raczej należy nazwać je wyskokami) Władysława Bartoszewskiego, który uprzejmie donosił i bluzgał w niemieckich gazetach na Jarosława Kaczyńskiego.

Kolejnym ważnym kamieniem milowym na drodze tej współpracy, było bezpośrednie zaangażowanie się strony niemieckiej (chciałbym wierzyć, że tylko mediów) w wyborach parlamentarnych 2011.

To dzięki manipulacjom niemieckich (ale nie tylko) gazet wyborcy uwierzyli, że Jarosław Kaczyński atakuje Angelę Merkel, że narusza współpracę międzynarodową i popełnia jeszcze inne zbrodnie przeciwko dobrosąsiedzkim relacjom - o których z braku miejsca (bo z 30 strony by to zabrało) nie będę pisać.

Krok w drzwiach został zrobiony (a raczej włożona noga) i nasi niemieccy przyjaciele poczuli się w Polsce jak u siebie w domu. Tym bardziej, że nasz mąż opatrzniościowy dobrze ukorzeniony w USA - Radosław Sikorski - niejednokrotnie publicznie (i niepublicznie) wzywał opieki i oddawał kraj pod obronę niemieckiego Wielkiego Brata.

Pochwałę więc przez Frankfurter Allgemeine Zeitung polskiego Stadionu Narodowego należałoby odnotować jako drobny incydent. Ale mój niesforny umysł skłonił mnie do pogmerania po sieci, a potem do wyciągnięcia dziwnych i niepokojących wniosków.

Tak się dziwnie składa, że cudowne dzieło zostało zaprojektowane przez polsko-niemieckie Konsorcjum JSK Architekci sp. z o.o., Gerkan, Marg und Partner International GmbH we współpracy z Schlaich Bergermann & Partner odpowiedzialnych za wykonawstwo inżynieryjne. To ich koncepcja wygrała - stadion miał mieć wygląd biało-czerwonego kosza wiklinowego (na bieliznę?).

Co prawda w wywiadach polska strona gorliwie deklarowała, że pomysł na "kosz z wikliny" to nasz krajowy wynalazek, ale coś mi tu nie pasowało. Wiklina naszym narodowym symbolem? No niby pochodzi z wierzby, a wierzba to Chopin i Żelazowa Wola...jak tłumaczył przedstawiciel projektantów.

Z drugiej strony, wiklina to rzeczywiście symbol naszej rzeczywistości. Symbol powiązań i przenikania się wpływów - tego wszystkiego, co nasz niedobry (bo prawdomówny) Premier Kaczyński nazywał układem, a co rośnie sobie i kwitnie w każdej co mniejszej miejscowości (z Wiejską na czele).

Wiklina - i tu już zupełnie przepraszam za mój oszalałby umysł - kojarzy mi się z "Misiem". Ja wiem - miś-gigant z kultowego filmu był ze słomy. Ale to jedyna znacząca różnica pomiędzy Stadionem, a Misiem. Pamiętacie słowa Prezesa klubu "Tęcza"? Chodzi o wielkie inwestycje, na małych inwestycjach nikt nie zarobi. Dlatego też Stadion tzw. Narodowy kosztował prawie dwa miliardy złotych, a nieco większy niemiecki Allianz Arena - o połowę mniej.

Przy małych inwestycjach mniej można zyskać - ta stara prawda z czasów komunistycznych ma swój nowy symbol - biało-czerwony kosz wiklinowy.

Kolejne skojarzenie to jarmark - który w najlepsze funkcjonował to przez wiele lat. Kosze wiklinowe spotykane są natomiast na jarmarkach o wiejskim charakterze, co prowadzi mój zniesmaczony umysł do skojarzeń: bieda, zacofanie cywilizacyjne i technologiczne, bieda!

Otóż zostawmy te żartobliwe skojarzenia. Czy wiecie czego dla mnie tak naprawdę symbolem jest koszyk z wikliny zaprojektowany przez polskich i  niemiecckich architektów? Zacznę od rysu historycznego - w starożytnym Rzymie FASCES (w dzisiejszym włoskim FASCIO), to wiązka gałązek najczęściej wiklinowych - które były używane do wymierzania kary biczowania.

Gałązki te, jako symbol kary (najwyższej dla obywatela rzymskiego) wraz z przywiązanym do nich ostrzem topora (symbolizującym karę śmierci) - wyewoluowały w symbol władzy noszony przed najwyższymi urzędnikami. Czasem symbol obrazowany był z wetkniętym w środek toporkiem. Od tego już krok (raptem dwadzieścia kilka wieków) do obrania sobie symbolu powiązanych gałązek jako symbolu tajnych i zbrodniczych powiązań członków ruchu faszystowskiego we Włoszech, a potem w Niemczech.

Nie chodziło broń Boże o rąbanie drew - chodziło o wykazanie, że pojedynczy faszyści nic nie znaczą, a tak jak wiązki gałązek nic nie jest w stanie złamać, tak "w jedności siła" - grupa faszystów miała być niepokonana.

Gdyby ktoś miał wątpliwości - nazwa umocnień wykonywanych ze splecionych lub powiązanych gałązek wikliny (czasem też z innego drzewa) - to FASZYNA. Także z włoskiego.

Innymi słowy - Stadion Narodowy powstały na miejscu dawnego Stadionu, który był swego rodzaju manifestem zwycięstwa nad faszyzmem - obecnie jest ledwie zakamuflowanym łącznikiem z ideologią faszystowską. Ja rozumiem, że dzielni architekci z wizją deszczu pieniędzy w oczach nie zadbali o dokładne zbadanie symboliki wykorzystanej w projekcie, ale właśnie ten deszcz pieniędzy powinien przełożyć się na dogłębną analizę proponowanych symboli.

Powiecie, że się czepiam? Otóż nie - skojarzenie z Szopenowską wierzbą jest dla mnie tak samo daleko od pudełka pełniącego funkcję stadionu, jak skojarzenie z ruchami faszystowskimi z czasów drugiej wojny światowej.

Najbliższe skojarzenia - to oczywiście jarmark (kosze wiklinowe), a także wszechobecnie kwitnące powiązania i układy.

I teraz tak się tylko zastanawiam wspominając projektantów - czy splecione gałązki wikliny to jeszcze symbol III Rzeszy, czy już III RP.

Brak głosów

Komentarze

Gwoli historycznej prawdy - na fasces noszone przed liktorami składały się najczęściej gałązki białej brzozy. Fasces używane do biczowania - wiklina. Faszynę często przygotowywano z różnego surowca.
Wykształciuch

Vote up!
0
Vote down!
0

Wykształciuch

#220488