Prawicowy nacjonalizm w ataku!

Obrazek użytkownika Spitfire
Blog

W rządzonym przez prawicowych nacjonalistów Hondurasie miało miejsce skandaliczne wydarzenie. Nauczycielka z Hondurasu "straciła pracę, gdy obiecała swojej uczennicy modlitwę o jej wyzdrowienie". Trzydziestoletnia Olivia Martinez była muzułmanką. Nauczała chorujące dzieci matematyki, które z powodu choroby nie mogły chodzić do szkoły. Katoliccy rodzice dziewczynki poskarżyli się władzom, że Martinez "powiedziała dziewczynce, iż będzie się za nią modlić, i opowiedziała jej o cudownych uzdrowieniach i swoich refleksjach na temat wiary".

Prawicowi nacjonaliści uznali te słowa za "dzielenie się z dziećmi własnymi przekonaniami religijnymi", które "może być uznane za równoznaczne z przymuszaniem" (sic!).

Inaczej mówiąc to pani Martinez wyleciała z pracy, po tym jak chciała dać choremu dziecku nadzieję na wyzdrowienie. Zabroniono jej zwykłego ludzkiego gestu! Czy to, że była muzułmanką miało jakieś znaczenie? Przecież w tym przypadku to jakie miała przekonania religijne nie miało żadnego znaczenia. To są zwykłe relacje międzyludzkie. Słowo pocieszenia od muzułmanina, katolika, czy ateisty brzmi inaczej, jednakże liczą się szczere intencje. Każdy normalny człowiek powinien przyjąć takie dobre słowo z uśmiechem i nie powinno być ważne dla niego, to od kogo te słowa pochodzą, prawda?

Jak w ogóle można kogoś "przymuszać do wiary" nie posługując się żadną presją, lecz wyłącznie poprzez zwykłą informację, nawet jeśli takowa byłaby nieprawdziwa? Na to pytanie nikt nie odpowiada. Wyrzuca się kobietę z pracy, bo coś "może być uznane za równoznaczne z przymuszaniem". Posługując się tego typu logiką powinno się również zabronić mówienia ateistom i komukolwiek innemu o własnych poglądach, bo przecież one "mogą przymuszać".

Proszę sobie teraz wyobrazić, że przytoczona historia nie miała miejsca w jakimś niby to "nietolerancyjnym" i ultranacjonalistycznym Hondurasie, lecz w rzekomo tolerancyjnej Wielkiej Brytanii. "54-letnia Olive Jones z hrabstwa Somerset uczyła matematyki dzieci, które z powodu choroby nie mogły uczęszczać do szkoły i nauczyciel przychodził do nich. Niewierzący rodzice dziewczynki poskarżyli się, że Jones powiedziała dziewczynce, iż będzie się za nią modlić". Pani Jones straciła pracę!

Okazuje się, że w Wielkiej Brytanii to lewica (lewica kreująca się na wielce tolerancyjną!) jest de facto skrajnie nietolerancyjna. Zabrania zwykłych ludzkich gestów. Mało tego! W "Rzeczpospolitej" możemy przeczytać dalej, że "W lutym bieżącego roku pielęgniarka Caroline Petrie, z tej samej miejscowości, została zawieszona przez pracodawcę za to, że wyraziła gotowość pomodlenia się za pacjentkę. Wydarzenie to odbiło się szerokim echem i Petrie została przywrócona do pracy".

Ten ostatni przykład pokazuje, że jako ludzie możemy jeszcze mieć nadzieję na prawdziwą normalność. Możemy wierzyć w to, że zwykłe ludzkie gesty nie zostaną zakazane.

http://www.rp.pl/artykul/67352,408964.html

----

PS Tekst w sumie napisany na S24, ale tutaj też wrzucę. ((;

Brak głosów