A więc chcąc cokolwiek zmienić w układzie sił w Polsce trzeba zacząć poważnie traktować "wielkoprzemysłowców" i "chłopów", a tego jakoś nie widać.
Nawet ostatnie dyskusje pod przewodnictwem PiS, trzeba przyznać, chwytliwe, poruszające wiele istotnych problemów, szukające wyjścia, były bardzo potrzebne, ale..... były to dyskusje bardzo "intelektualne". W swoim przekazie słabo docierające do Malinowskiego na budowie, Kowalskiego przy maszynie, bezrobotnego Nowakowskiego czy Stefańskiego uprawiającego własne gospodarstwo. Każdy z nich drapał się po głowie i za cholere nie kapował o co tym wszystkim profesorom chodzi. A sprawa jest potwornie jasna. Aby postawić gospodarkę na nogi obywatele Polski muszą mieć pieniądze, aby mogli kupować. I ten sposób napędzać gospodarkę.
No tak, tylko skąd Malinowski, Kowalski, Nowakowski czy Stefański wezmą te pieniądze? Jak dotychczas jeszcze trochę podsyłają dzieci czy rodzina lub najczęściej sami pracują na saksach po całej Europie, przywożąc te pieniądze zarobione tam, a wydają w Polsce. Szacunkowe liczby mówią, że tych pieniędzy jest trzy razy tyle co wszystkie dotacje pochodzące z UE.
A więc jedynym wyjściem z sytuacji jest odbudowa polskiego przemysłu i rolnictwa za każdą cenę, nawet za cenę drukowania pustych pieniędzy i galopującej inflacji. Trzeba tylko uważać, aby ta inflacja nie galopowała zbyt szybko. Trzymać ją pod kontrolą.
Jest konieczne aby rolnik produkował naszą Polską żywność w Polsce, a Polacy ją kupowali. Niestety aby żywność była w miarę tania trzeba skorzystać z doświadczeń innych. A cóż oni to robią takiego? Ano dopłacają do produkcji żywności! No tak tylko gdzie tu jest ten "wolny rynek"? HM, a czy ktokolwiek widział ten "wolny rynek" w ostanich 50 lub więcej latach? Tylko nawiedzony głupiec lub prowokator może opowiadać tego rodzaju farmazony. Całkowicie wolnego rynku już dawno nie ma. Jest w zamian rynek stymulowany. Jak nie przez korporacje, to przez politykę państwa. Niestey tak to wygląda teraźniejsza teraźniejszość. Czy to się komukolwiek podoba czy nie.
Prawdę mówiąc w Polsce nie ma żadnego rynku. Polska jest rządzona w tak tragiczny sposób, że Polacy mogą śmiało zaliczyć siebie do stanu niewolników. Ale najdziwniejsze w tym jest to, że wielu rodakom ten stan odpowiada. Tego to nikt już nie potrafi zrozumieć. Nawet sami Polacy.
Aby powstał w miarę wolny rynek, oczywiście w dalszym ciągu stymulowany, musi powstać klasa średnia, a ludzie którzy mieli zadatki na to aby stać się tą klasą średnią zostali brutalnie zniszczeni przez PO. Przez te samo PO, które obiecywało i deklarowało im pomoc. Ano pomogli!. Następnym warunkiem powstania klasy średniej jest wypalenie gorącym żelazem korupcji i nepotyzmu, a następnie bardzo drobiazgowe prześwietlenie nowobogackich fortun powstałych w ostatnim ćwierćwieczu.
A to dopiero byłby początek. Dopiero uchwalenie nowej Konstytucji, oraz wszelkich praw około konstytucyjnych, włącznie ze skarbowym, bankowym, karnym, adninistracyjnym, edukacji, opieki nad rodziną itd, itd. Robota na przynajmniej 3 do 5 lat, a później jeszcze to wszystko wdrożyć.
I to wszystko razem dałoby początkowi odrodzenia Polski jako Państwa i Polaków jako Narodu. Bez tego, nigdy nie będzie Odrodzenia. A bez odrodzenia nigdy nie będzie silnej Polski. Co tam "silnej". Polski nie będzie! Bedzie tylko jakiś tam bantustan zarządzany raz przez tych, raz przez tamtych, a jeszcze innym razem innych.