Branding narodowy à la PO

Obrazek użytkownika AgataCz
Kraj

Rok temu o tej porze zagraniczna prasa była pełna ujęć wykrzywionej twarzy Andrzeja Błasika i ociekających krwią tytułów sugerujących, że to właśnie ON (razem ze swoim pryncypałem) jest winny katastrofy w Smoleńsku. Pomyślałam więc naiwnie, że i teraz ujrzę serię zdjęć śp. generała, mówiącą o tym, iż news sprzed roku był jedną wielką bujdą na resorach, że Dowódcy Sił Powietrznych nie było wcale w kokpicie i że nie sterroryzował swojej niedouczonej załogi.

No więc szukałam, patrzyłam, węszyłam , i nic. Na BBC cisza, na CNN też. Zaczęłam więc przeszukiwać inne znane mi anglojęzyczne serwisy informacyjne. I dalej nic. W końcu dzięki „wyguglaniu” znalazłam aż cztery informacje, mówiące o najnowszym odkryciu specjalistów z Krakowa, w tym aż trzy pochodzące z polskich serwisów anglojęzycznych.

W tym wypadku możemy uznać, że Polska jest krajem Piątego Świata i żadne informacje pochodzące z naszego państwa nie docierają do uszu i oczu cywilizowanych społeczeństw. Możemy też założyć, że innych zwyczajnie nie interesują polskie sprawy (w końcu pępkiem świata to my nie jesteśmy) i wiadomości z Polski nie są żadnym smaczkiem dziennikarskim. Wszystko zależy jednak od informacji docierającej z Warszawy. Na przykład, raport Millera odbił się co prawda niewielkim, ale jednak echem w Europie. Może gdyby były minister założył brokatową marynarkę efekt byłby lepszy i okupowałby on czołówki gazet do dziś. Jednak główne serwisy informacyjne raczyły wspomnieć o tym, że Polacy uznali swoją winę ws. katastrofy, i że może i Rosjanie coś tam napsocili, ale w sumie to i tak się nie liczyło (idąc za klasykiem gatunku– nawet gdyby szympansy opanowały smoleńską budkę kontroli lotów i w pobliżu lotniska nie byłoby ani jednej brzozy, to samolot i tak by się rozbił). Tak więc głos Millera przebił się do opinii publicznej. Ba, do świata przemówił nawet kilka dni temu skazany Kiszczak. Tzn. wspomniano o wyroku dla twórców stanu wojennego, mimo tego, iż jest to prehistoria i w ogóle znęcanie się nad starszymi ludźmi. Nie zapominajmy również o koncertowym postrzale prokuratora Przybyła, który również poruszył światową opinię.

Dziś jednak na próżno szukać gdziekolwiek informacji o Polsce. Czyżby informacja takiego kalibru (chodzi przecież o matactwa w sprawie śmierci prezydenta dużego europejskiego kraju) nie mogła wydostać się poza nasze granice? Czyżby w tym wypadku swoboda przepływu wszystkiego i wszystkich nie dotyczyła niektórych wiadomości? Czyli żeby nie wiem co się stało i co odkryto odnośnie Smoleńska, zostaniemy z narracją przygotowaną przez KGB i podchwyconą przez naszych dyplomatołków? No, naprawdę, nic tylko pogratulować naszej władzuchni tego, jaką nam zapewniła piękną reklamę za granicą. A tłum lemingów w kraju nie widzi oczywiście żadnego problemu. Za cenę poklepania ich guru po plecach przez Władymira i Andżelę gotowi są zrobić z siebie nawet paneuropejskie wycieraczki.

To się dopiero nazywa branding narodowy i promocja kraju, którego symbolem stał się pijany generał, nawiedzony prezydent i wojskowi piloci, którzy nie umieją latać samolotem. Tak się teraz zastanawiam, po co w ogóle rozdawano w UE polskie bączki prezydenckie? Wystarczyło przecież zrobić makietkę wraku samolotu opalającego się w Smoleńsku i wszyscy by już wiedzieli z jakim państwem mają do czynienia i co da się z nim zrobić. Kręcony przez wszystkich bączek to przy tym mały pikuś.

Brak głosów

Komentarze

Bardzo ciekawa notka, trafnie wskazujaca problem, ale - proszę mi wybaczyć - naiwna. Dlaczego świat nie zna prawdy o Smoleńsku, a szerzej, dlaczego świat nie zna prawdy o Polsce? Otóż dlatego, że:

1. Prawdy znać nie chce.  

2. Nie ma skąd i jak jej poznać.

Punkt pierwszy pozwolę sobie odłożyć ad acta. Zadajmy sobie tylko pytanie, czy my sami - obywatele świata - chcemy znać prawdę o problemach innych obywateli świata. Oraz, czy nawet chcąc ją poznać, możemy to uczynić.  

Natomiast punkt drugi jest znacznie bardziej istotny z punktu widzenia Pani wywodu, tudzież mojego komentarza do niego. Zastanówmy się więc, skąd światowe media czerpały, czerpią i będą czerpać wiedzę o Smoleńsku, a szerzej, o Polsce?

1. Z depesz PAP i innych, polskich mediów agencyjnych, tudzież od własnych korespondentów w Polsce. Proszę przejrzeć depesze PAP dot. Smoleńska, począwszy od 10.04.2010. Oto pierwsza część odpowiedzi. Druga, to najczęściej wątpliwa wiedza korespondentów zagranicznych o kraju, w którym przyszło im pracować, bariera językowa oraz żródła osobowe (lub instytucjonalne), z których czerpią informacja.

2. Z materiałów publikowanych w polskich mediach, które często związane są formalnie (własność lub umowy o współpracy) z mediami zagranicznymi.

3. Z nieformalnych informacji, których żródłem są osoby wpływowe, dobrze poinformowane (a przynajmniej za takie uchodzące w oczach tzw. zagranicy) lub po prostu koledzy po fachu, czyli dziennikarze polscy władający językami. Kontakty osobowe, nieformalne z dziennikarzy i redakcji mediów zagranicznych ukształtowały się dość dawno temu, z reguły w latach 80, i są niejako "dziedziczne". Dodajmy do tego, że po 1989 roku (a nawet wcześniej) pewna, określona grupa dziennikarzy polskich pełniła funkcje korespondentów mediów zagranicznych. Nic w tym zdrożnego, ale znaczący jest skład osobowy tej grupy.

Przykro mi, że się tak rozpisałem - na dodatek w dość suchym i ogólnym stylu - ale przejdę wreszcie do meritum. Wszystkie chyba, kolejne rządy III RP tak naprawdę miały głęboko w dupie międzynarodowy image Polski. Nawet jeśli nie mialy - to brakowalo im pieniędzy i prawdziwych fachowców do realizacji spójnej, długoterminowej polityki informacyjno-wizerunkowej. Niemal wszystkie akcje kreujące - taki czy inny - obraz polski miały charakter dorażny, nie były podporządkowane jednolitej wizji, znajdującej kontynuację podczas rządow różnych ekip politycznych. A na dodatek ich bezpośredni kreatorzy i realizatorzy byli amatorami, by nie rzec, żałosnymi amatorami. Proszę popatrzeć choćby na kampanie wizerunkowe niezwiązane zupełnie z polityką: Rok Chopinowski, EURO 2012, etc. Chlubnym wyjątkiem byly zabiegi wokół 60. rocznicy Powstania Warszawskiego, uwieńczone znaczącym sukcesem wizerunkowym.

Kończąc; skoro III RP przez ponad 20 lat nie potrafi zdefiniować swoich zasadniczych celów, racji stanu i interesów państwowych, to trudno oczekiwać od niej konsekwencji i profesjonalizmu w kreowaniu własnego wizerunku. W tej sytuacji Adam Michnik i jego środowisko będą miały większy wpływ na wizerunek RP w świecie i na informacje o RP docierające do świata niż jakikolwiek rząd i jakiekolwiek "wyspecjalizowane" agencje państwowe.

Przepraszam za przynudzanie, ale to Pani tekst był zapalnikiem uruchamiającym refleksje, które towarzyszyły mi od dawna.

Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0
#216238