Na 48 godzin przed
Pozostały raptem dwa dni do ogłoszenia wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie gorących jeszcze zmian w kodeksie wyborczym. Zamiast sensacyjnych przecieków proponuję kilka refleksji.
1) W sytuacji, gdy jakość prawa stanowionego przez większość rządzącą PO-PSL jest na coraz niższym poziomie, bubel goni za bublem, a polityczne chciejstwo przeważa nad warsztatem legislatorskim i fundamentalnymi procedurami, a obecnie rozpatrywane zmiany kodeksu wyborczego są tego przykładem, oczekiwałbym od Trybunału wyraźnej reakcji. Nie można wprowadzać zmian do prawa wyborczego w sposób tak na chybcika, na ostatnią chwilę, narzucający skojarzenia z działaniem na doraźne zamówienie polityczne.
2) Jest jasne i logiczne, że wprowadzenie dwudniowego głosowania jest sprzeczne z Konstytucją. Wypowiadali się już na ten temat znani i uznani konstytucjonaliści, a nawet w tej sprawie cofnął się już Komorowski. Rozwiązanie to miałoby służyć jednej partii, czego jej członkowie nie starali się nawet ukrywać, argumentując podczas wystąpień publicznych. Jeśli więc dane rozwiązanie preferuje jeden podmiot, to jednocześnie stawia w gorszej sytuacji inne. Stronniczość, korzyści zadekretowane w przepisach dla danej grupy interesów czy ugrupowania politycznego, czyli pewnego zespołu interesów prywatnych, to przecież nic innego jak korupcja! Korupcja polityczna!
3) Nie jest żadną przesadną podejrzliwością, gdy przestrzega się przed możliwymi cudami nad urną. W 2003 roku przy przygotowaniach do referendum w sprawie przystąpienia Polski do Unii przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej, profesor Czaplicki, również przed tym przestrzegał: "największym wyzwaniem dla PKW będzie zabezpieczenie lokali wyborczych w nocy pomiędzy pierwszym a drugim dniem głosowania - jeśli referendum będzie trwało dwa dni." Szczególne ryzyko dotyczy właśnie rzetelności pracy komisji w lokalach wyborczych i braku dostatecznej nad nimi kontroli, braku postronnych obserwatorów. Jeśli na przykład w przypadku obwodowych komisji wyborczych ich przewodniczącymi i członkami są w większości osoby wskazane przez lokalne władze , to uzasadnione mogą być wątpliwości co do ich niezależności i bezstronności.Kiszenie sie we własnym sosie!
4) Moim zdaniem oczywistą kwestią jest również to, że udzielanie tzw. pełnomocnictwa przez osoby niepełnosprawne oznacza sankcjonowanie praktycznego pozbawienia ich głosu. Głosowanie per procura? Otóż osoby te zostałyby w ten sposób zmuszone do oddania swego głosu innej osobie, która mogłaby nim zadysponować według własnej woli. To nie jest żadna pomoc dla niepełnosprawnych wyborców, lecz zabranie im głosu oraz ... furtka do kolejnych przekrętów! Złamana zostałaby przy tym również zasada tajności wyborów.
5) Zamiast przyznawania sobie przez polityków coraz większej swobody, proponowałbym raczej zaostrzenie rygorów i dyscypliny. Od lat obserwujemy brak narzędzi, możliwości kadrowych, więc niewydolność PKW przy rozliczeniach finansowych kolejnych wyborów. PKW może formalnie awizować sprawozdania, lecz nie jest w stanie stwierdzić, jakie były faktycznie poniesione nakłady na daną kampanię. PKW często nie reagujerównież z ostrożności, gdy brak jej twardych dowodów na jakiś przekręt. Chyba jednak z naszego punktu widzenia opłaca się bardziej wydać parę groszy więcej na wzmocnienie instytucjonalne PKW i przyblokowanie potencjalnych machinacji skorumpowanych polityków? Niech PKW nie będzie tylko papierowym strażnikiem!
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1704 odsłony