15.10 do Berlina

Obrazek użytkownika DoktorNo
Blog

Wczoraj wraz z kolegami z roku pojechaliśmy do Berlina, na ekspozycje "Welt Machine" poświęconej Wielkiemu Zderzaczowi Hadronów, w końcu nasz kierunek studiów należy do wydziału fizyki. Wraz z nani byli też studenci innych wydziałów, z czego jedną grupą kierował profesor humanista.

Gdy pociąg ruszył o godź. 15.00, to jedni słuchali sobie muzyki, inni wypatrywali przez okna, a jeszcze inni kombinowali, jak i gdzie zapalić w pociągu tylko dla niepalących.Tymczasem pan profesor, humanista, oświecał studenta-ścisłowca w zakresie zawiłościach współczesnego świata. Skakał od tematu do tematu, tu coś o Chinach, tu o pomocy zagranicznej i o tym, jak to jest ona marnotrawiona przez skorumpowane reżimy w Trzecim Świecie, a to o wzroście dobrobytu w Azji i Ameryce Południowej. W czasie takiego skakania po tematach zauwarzył, powołując się na badania w Szwecji, że rozwój kultury "singli" powoduje atomizacje społeczeństwa i potencjalne uzależnienie takowego od państwa i innych struktur biurokratycznych, przechodząc płynnie do problemu niskiego przerostu naturalnego.

Społeczeństwo bezrodzinne nie ma oparcia w innych osobach, i co za tym idzie ma osłabione możliwości reprodukcji, biologicznej i społecznej - stwierdził.

Potem z szczerym podziwem mówił o indywidualiźmie i spontanicznej samopomocy i samoorganizacji społeczeństwa amerykańskiego, co według niego jest efektem niebywałej selekcji zaradnych i przedsiębiorczych emigtantów, na dwód czego zasypywał ciekawego studenta wynikami badań socjologicznych. Z drugiej strony, zauwarzył, że Amerykanie są ciągle jak na Dzikim Zachodzie; często zmieniają miejsce zamieszkaia i odrwacaja sie od "loserów", czyli tych, którym się nie powiodło w życiu.

Dla niego wybór Obamy to "refleksja"-coś w Amerykanach się zmieniło, gdzieś poczuli, że coś trzeba jest nie tak, gdzieś poczuli wady ich wybujałego indywidualizmu. "Ameryka szybko nie upadnie" - dodał jednak po chwili - "cesarstwo rzymskie upadało 400 lat, podobnie jak Chiny. To imperium wbrew swej woli".

Akurat dojechaliśmy do Berlina. Niemcy chcieli zaprezentować swój wkład w budowe wielkiego akceleratora LHC w CERNie. Przewodnik, po anguielsku wyjaśniał nam problemy budowy materii i kosmologi, wszystko na poziomie nawet niższym od tego na Wikipedii. Naturalnie Niemcy nie mogli się powstrzymać przed pokazaniem wkładu swego i "reszty Europy" w to całe przedsięwzięcie, plus kilka tablic pokazujących jak to przedsięwzięcie niby może pomóc nam w codziennym życiu, poprzez różne technologiczne "odpryski".

Wracamy. Na zewnątrz ciemno, w środku gładko jadącego pociągu czerwonej lini regionalnej jasno, koleżanka eksperymentuje z robieniem zdjęć tego co się odbija w szybie wagonu. W wagonie obok nas siedziało dwóch łysych facetów w średnim wieku, z czego każdy z nich wyglądał lekko zniwieściale. Jeden był ubrany w skórzane spodnie i sweter, a drugi w skórzaną kurtke i dżinsy, z czego odróżniał się od wszystkim tym, że chodził na bosaka.

A mnie tak wzieło na refleksjyjny nastrój, jak w czasie każdej podróży.

Brak głosów