WybGazeta wychowuje do życia w rodzinie

Obrazek użytkownika MD
Kraj

Treść dzisiejszego wpisu sprowokowała pani Aleksandra Pazda swoim okładkowym artykułem we wczorajszej Gazecie Wyborczej. Jeżeli celem tej pani było sprowokowanie mnie do wysiłku intelektualnego to właśnie odniosła sukces. Wspomniany artykuł znajduje się obecnie pod tym linkiem http://wyborcza.pl/1,75478,9100746,Obowiazkowe_lekcje_seksu_.html
Jeżeli ktoś zarzuci mi, że dzięki temu reklamuję ten organ Agory to odpowiadam, że taka reklama tu nie działa.
Sprawa jest niezwykle poważna. Sam tytuł: "Obowiązkowe lekcje seksu?" już sugeruje, że na lekcjach dzieci w szkole uczą się seksu. W tekście pani redaktor brała w cudzysłów wyraz seks, ale z treści wcale nie wynikało, że ten cudzysłów był potrzebny! Będę posiłkował się cytatami ze strony wyborcza.pl bo na coś takiego pieniędzy nie wydam, nawet cudzych. Na początek cytat. "Gimnazjaliści uprawiają seks, ale uczą się go od rówieśników i z internetu. Szkoła? Nie pamiętają, co jest na WDŻ. Rodzice? Nie umiemy rozmawiać z dziećmi o seksie - przyznaje co piąty rodzic."
Jasno napisano, że gimnazjaliści uprawiają seks, ale widocznie robią to źle bo rodzice ich tego nie uczą. Mało tego szkoła też ich tego nie uczy (toż to skandal!). Pozostaje zatem nastolatkom wiedza z podrzędnych źródeł, czyli od rówieśników i z internetu (idąc tym tropem to chyba nie powinienem tu zaglądać). A może ja tylko nie potrafię czytać ze zrozumieniem?
Kolejny cytat
"Anka z Warszawy, 14 lat, swój pierwszy raz ma za sobą. Zrobiła to ze starszym o rok gimnazjalistą. Uprzedziła nawet matkę. Najpierw dostała szlaban. Ale i tak wymykała się na randki zamiast na lekcje. - Postawiłam więc na otwartość i antykoncepcję - mówi matka Anki. Dała dziecku prezerwatywy. Tylko że dziewczynka i tak ich nie użyła - nie potrafiła przekonać do tego chłopca. - Zaprowadziłam córkę do ginekologa. Liczyłam, że przekona ją, iż seks bez zabezpieczeń jest groźny. Ale usłyszałyśmy tylko, że Anka na seks jest za młoda, a prezerwatywy nie ochronią ani przed ciążą, ani przed chorobami."
Z tego fragmentu z kolei wynika, że ten ginekolog to bandyta. Zamiast kulturalnie przekonać gimnazjalistkę do prezerwatywy powiedział jej, że jest za młoda na seks. To był przynajmniej jakiś szowinista, który nie rozumie problemów nastolatek. Matce to nie ma co się dziwić. Pewnie niewykształcona to postawiła najpierw na zakaz. Może to była zwolenniczka PIS? Ale widać że przynajmniej próbowała się "nawrócić" bo dała dziecku prezerwatywy i próbowała przekonać je do użycia ich. Wybacz, Drogi Czytelniku że sobie kpię, ale co mi pozostaje wobec tak postawionego problemu. Ewidentnie sprawa dla prokuratora. Seks z nieletnią jest w świetle prawa zakazany. A może mi się tylko wydaje? Takie zachowania to dla mnie patologia, ale widać dla dziennikarza z Czerskiej niekoniecznie.
Brnijmy dalej. Następny cytat.
"Anka ma w szkole lekcje wychowania do życia w rodzinie, oficjalnie WDŻ, popularnie - "seks". Jak wynika z najświeższych badań Interaktywnego Instytutu Badań Rynkowych dla GazetaEdukacja.pl (1250 badanych, wśród nich gimnazjaliści i ich rodzice), zajęcia z WDŻ są w co najmniej siedmiu na dziesięć polskich gimnazjów. W programie: dojrzewanie, budowa ciała, planowanie rodziny, inicjacja seksualna, asertywność. 14 godzin w roku, kilka z podziałem na płeć, żeby rozmawiać swobodnie."
Przyznam się, że tego do końca nie rozumiem. Nastolatka ma w szkole takie zajęcia a mimo to popełnia taki czyn. A może pani która prowadzi te zajęcia robi to niewłaściwie? Tak! Oto następny cytat:
"- Polskie lekcje "seksu" są zdominowane przez podejście światopoglądowe, a to utrudnia rzetelną edukację - przyznaje Tomasz Leonowicz, ginekolog-seksuolog z Fundacji Promocji Zdrowia Seksualnego."
Zamiast uczyć seksu nauczyciele zawracają głowę skołowanym nastolatkom jakimś kwestiami światopoglądowymi zamiast uczyć ich...
Nie mogło się obyć bez powołania się na autorytety naukowe.
"Izdebski i Leonowicz są zgodni: - Edukacja seksualna powinna być obowiązkowa. Może opóźnić inicjację, może zapobiec zagrożeniom: ciążom, chorobom przemocy. Uczymy dzieci, jak przechodzić przez ulicę, żeby nie wpaść pod samochód. Tak samo powinniśmy je uczyć, jak sobie radzić z seksem."
Edukacja powinna być obowiązkowa bo może pomóc. Może, ale wcale nie musi. Może zaszkodzić? Np. rozbudzając przedwcześnie zaciekawienie. Chyba jestem zbyt dociekliwy... Aha jeszcze jedno sfera seksu jest tak ważna jak umiejętność przechodzenia przez ulicę... źle zrozumiałem?
Jeszcze jeden cytat:
"- Rodzice mają prawo czuć się bezradni. Jedynie dobra szkolna edukacja może ochronić dzieci - mówi Zbigniew Izdebski, seksuolog i pedagog. Przed czym trzeba je chronić? Przed niewłaściwym partnerem albo przed częstą zmianą partnerów, przedwczesną inicjacją, przemocą seksualną, ciążą i chorobami przenoszonymi drogą płciową."
Przy pomocy "autorytetu" profesorskiego zwalnia się rodziców z odpowiedzialności za wychowanie własnych dzieci!!! Szkoła ma przejąć funkcje rodziny! Nasuwają Ci się Wytrwały Czytelniku jakieś skojarzenie? Komsomoł... hitlerjugend...
Przepraszam za tak obszerne cytaty. Choć w zasadzie to trzeba by było przytoczyć cały ten artykuł. Nie znalazłem nic w tym artykule na temat potrzeby wychowania w normalnej rodzinie. O kształtowaniu człowieka w oparciu o takie wartości jak prawda, godność, miłość to chyba już na Czerskiej nie średniowiecze ale archeologia. Nie mam nic przeciwko temu aby młody człowiek na lekcjach poznał biologię człowieka. Tylko czemu nie na biologii? Niech poznaje socjologię człowieka. Tylko czemu nie na lekcjach wiedzy o społeczeństwie? Organ Agory promuje wychowanie przez instytucje państwową. I to najlepiej taką "europejską", "tolerancyjną", pozbawioną wartości. Bo już jakiekolwiek nawiązanie do chrześcijaństwa pachnie ciemnogrodem. Z tego założenia to państwo za pomocą szkoły lub innych ośrodków, np. pomocy społecznej, będzie wychowywać swoich obywateli. Zadecyduje, że młodzież może uprawiać seks, ale nie może się rozmnażać. Jak obywatele osiągną wiek produkcyjny to przy pomocy różnych instrumentów będzie stymulować ich rozmnażanie. Mówi Ci to coś drogi czytelniku? Mnie się kojarzy ze sprowadzeniem człowieka do roli inwentarza w oborze, który dla dobra swego gospodarza rozmnaża się i podejmuje działania na jego rzecz. Dużo brakuje aby nasze społeczeństwo sprowadzić do roli bydła? Obawiam się, że nie... Ja chcę być człowiekiem!

Brak głosów

Komentarze

Proponuję przestać czytać gazety które deprawują,denerwują,stresują,na dodatek Polak nie powinien ich czytać.Pozdrawiam serdecznie.

Vote up!
0
Vote down!
0
#135631

W naszym przypadku, ludzi którzy poszukują informacji samodzielnie, takie teksty nie są groźne. My mamy wystarczający zasób wiedzy i odpowiednio ukształtowaną moralność aby być odpornymi na taką indoktrynację. GW jest niebezpieczna dla ludzi niezorientowanych. Powiedzmy szczerze słabo wykształconych i opanowanych przez tzw. pop kulturę. Moim zdaniem, jedno z naszych tutaj zadań, polega na reagowanie na tak drastyczne zamachy na nasz system wartości. Pytanie tylko, czy robić to prowadząc polemikę z konkretnymi autorami? Czy też niezależnie od ich "twórczości" pisać tutaj i gdzie tylko można o właściwym rozumieniu wartości i o rzeczywistych zagrożeniach. Dziękuję za komentarz i serdecznie pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#135693

kupując tą kupę GWna podtrzymujemy jego istnienie.

Vote up!
0
Vote down!
0
#137036