Mechanizm rozbijania Kościoła

Obrazek użytkownika Dariusz Zalewski

<strong>Liberalna   prasa  znęca się nad Kościołem  wyciągając przypadki  homoseksualnych czy pedofilskich zachowań księży. Ostatnio znowu głośno jest o aferze w jezuickiej szkole w Niemczech. Nie wnikając w kontekst i przyczyny pojawienia się tej afery, warto przedstawić jeden z mechanizmów tworzenia się podobnych skandali. Najlepiej zobrazuje go sprawa abp Remberta Weaklanda z Milwaukee w USA. </strong>

Arcybiskup przyznał się w ubiegłym roku oficjalnie, że "jest gejem" i "miał wielu partnerów". Zresztą diecezja musiała zapłacić ogromne odszkodowanie jednemu z "tych partnerów". Co więcej, abp Weakland przymykał oko na podobne nadużycia wśród duchownych swojej diecezji. Stosował taktykę przenoszenia oskarżanych księży z parafii do parafii. Znając jego skłonności, na taki proceder nie należy patrzeć już jak na próbę uchronienia wiernych przed zgorszeniem, lecz jak na działania dywersyjne wewnątrz Kościoła.   
Pod koniec lat 40. ubiegłego wieku młody zakonnik Rembert Weakland przyjechał do Rzymu na studia teologiczne. W Europie odbył również studia z muzyki. W tym okresie dobrze poznał język włoski, dzięki czemu, wkradł się w łaski arcybiskupa Mediolanu Giovanni Battisty Montiniego. Później w trakcie Soboru, Montini, teraz już papież Paweł VI, powołał Weaklanda na konsultanta do komisji wykonującej postanowienia Konstytucji  liturgicznej uchwalonej na Soborze.  Jak twierdzi Randy Engel, był on też jednym z głównych architektów tejże Konstytucji (Sacrosanctum Concilium,1963).  
I tak oto Weakland, pełniąc przez dziesięciolecia odpowiedzialne funkcje, od środka, zgodnie z taktyką modernistyczną, "odnawia" Kościół na różnych frontach: wprowadza nowinki liturgiczne, muzykę protestancką czy podejmuje inicjatywy, które miały w swej istocie  rozmiękczać katolickie stanowisko w sprawie aborcji czy homoseksualizmu.

Można zadać pytanie: czy w podobnych przypadkach, o takich osobach można jeszcze mówić  per "ludzie Kościoła", czy raczej należy mówić o "piątej kolumnie", działającej w ramach kościelnych struktur? Trudno sądzić ludzkie sumienia, ale artykuł  Matta Abbotta, z którego m.in. czerpałem informacje do tego wpisu, nosi tytuł <em>Weakland's demons</em>. I chyba coś jest na rzeczy.   

Brak głosów

Komentarze

Pozwolę sobie zauważyć, że ktoś tego biskupa musiał zatwierdzić jako zdatnego na to stanowisko i udzielić mu ingresu.

Zamiast szukać spisków, warto się zastanawić czy wszystko gra w samym Kościele. Myśmy już to przechodzili w sprawie Wielgusa.

Vote up!
0
Vote down!
0
#49417

Chyba należy być bezustannie czujnym na spiski, szczególnie w takiej materii,
jaką jest kościół.

Jak rownież uważać na różnego rodzaju anomalia,
które w jego obrębie zachodzą.

pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

chris

#49419

W końcu każdy kandydat na biskupa jest prześwietlany przez odpowiednie kościelne służby. I - jak sądzę - postawa moralna kandydata ma istotne znaczenie. Trudno mi uwierzyć, że takie skazy jak homoseksualizm czy pazerność na pieniądze przez czasem kilkadziesiąt lat kościelnej kariery (biskupem nie zostaje się zaraz po ukończeniu seminarium) pozostają niezauważone. Pewnym wytłumaczeniem mogą być mechanizmy wzajemnego popierania się homoseksualistów. Jak jeden dostanie się na stanowisko, gdzie podejmuje istotne decyzje to za sobą ciągnie innych. Ale jednak kościelne struktury, które są przysłowiowo skrupulatne (Boże młyny mielą wolno, ale dokładnie) powinny to wychwycić.

oszołom z Ciemnogrodu

Vote up!
0
Vote down!
0

oszołom z Ciemnogrodu

#49452