Kumplo-ojciec Narodu

Obrazek użytkownika Dariusz Zalewski
Kraj

Kluczem do uwiedzenia polskiego wyborcy jest pewien ulotny, trudny do zdefiniowania “luz” w zachowaniu, gestach, sposobie mówienia polityka. Luz ten sprawia, że zostaje on budzącym zaufanie “swoim chłopem”.
“Swojskość” osiąga się nie tylko przez luz, ale również unikanie wychylania się w różnych sprawach oraz akcentowanie aspektu ludycznego (piłka, skoki narciarskie, piwko itp.) w kontaktach z elektoratem. Trudno o takim przywódcy powiedzieć, że jest tylko “Ojcem Narodu” – on jest równocześnie “Kumplem Narodu”.
Donald T. z pewnością docenia znaczenie “kumplostwa”. Ale zdaje sobie również sprawę z wagi “ojcostwa” w kampanii wizerunkowej. Chce być ojcem nowoczesnym, dialogicznym, partnerskim, posiadającym jednak też pewne cechy tradycyjnego pana domu. Jest wspaniałomyślny, brzydzi się małostkowością, pieniactwem. Nieustannie wybacza wszystkim, rzucającym kłody pod nogi. Patrzy dalej, widzi więcej. Te oczy z plakatu wyborczego. One dostrzegają coś, co nie jest dane maluczkim, sięgają poza horyzont: “- Miałem sen, że wszyscy ludzie w Polsce byli równi, bogaci i piękni. Miałem sen...” Czy nie o to tu chodzi?

Dobry ojciec wprowadza bezpieczeństwo i spokój. Tam gdzie nie ma ojca, tam często są kłótnie, krzyki, bójki między rodzeństwem. Ojciec emanuje spokojem, przy nim opadają emocje, powraca nadzieja (“wszystko będzie dobrze”).
Można by się doszukiwać także religijnego kontekstu sprawy. Czyż Donald T. nie jest nam zesłany przez niebiosa? Czy nie jest nowym przywódcą-prorokiem, wizjonerem przyszłej Polski. Stąd wiara w cuda. Obietnice cudów świadczą o jego nadzwyczajnych mocach.
W takiej sytuacji każdy, kto mu przeszkadza, rzuca kłody pod nogi, jest niewdzięcznikiem, człowiekiem bez serca, nienawistnikiem, który słusznie jest wywlekany na środek sceny medialnej i bezlitośnie pałowany przy fleszach aparatów i pod czujnym okiem kamer.
“Ojciec” jakby tego nie widzi - on nie od tego, on ponad tym.

Taki to już jest, ten nasz “Kumplo -ojciec Narodu”.
W oblężonej twierdzy

Brak głosów

Komentarze

Bardzo trafna ocena Tuska, wiec daje dyche.

Vote up!
0
Vote down!
0
#86190

 on jest,sądząc po efektach jego rządzenia, przez diabła.

Vote up!
0
Vote down!
0
#86204

... jest niczyim przyjacielem.
To się sprawdza w przypadku Donka, sprawdziło mi się też jeszcze w czasach licealnych.

Miałem wychowawcę, schyłkowy PRL, który był wicedyrektorem, zarazem szefem komórki PZPR i zwierzchnikiem ZSMP. Typ, brat-łata, kumpel wszystkich, model Ordynacka. W PZPR był oczywiście z pobudek wyższych, nie dla kariery - po prostu nie chciał stać z boku, chciał reformować "bo nie jest dobrze, wiecie jak jest".

Fan wolnego rynku, który realizował w handlu jeansami na Skrze (stadion w stolicy, handlowy bajzel jak późniejszy X-lecia). Zachwycony USA z racji mieszkającej tam rodziny i corocznych tam wakacji (!).
Skurwiel jeszcze do 1988 - 89 roku potrafił nastukać sobie punktów "na górze" w zaciągu do ZSMP.

Nie miał żadnych skrupułów, dysonansów i innych tego typu pierdół, które siłą rzeczy musiały kolidować pomiędzy jego służbowymi, a osobistymi doświadczeniami - przypuszczam, że w IPNie mogłoby się znaleźć wiele ciekawego na jego temat.
Typ cwanego esbeka, którego każdy lubił.

Do tego typu ludzi nabrałem awersji już wtedy, tytułowy bon mot odczułem na własnej skórze i do dzisiaj mam uraz do takich wodzirejów jak nasz Donnie. Każdy system żywi się i wydala takich ludzi kopem w górę.

I jeszcze taka refleksja po latach - ten facet, który był w sumie nauczycielem i wychowawcą nie nauczył mnie kompletnie niczego poza jedną rzeczą - wywołał u mnie szczepionkę na podobnych ludzi. Tam gdzie bryluje facet, który tonie w uśmiechach, z gracją zjednuje sobie wszystkich i jest zawsze tam gdzie dzieje się coś istotnego, uważam takiego za kogoś na kogo trzeba szczególnie uważać i zakładać, że o cokolwiek by nie chodziło - jesteśmy po przeciwnych stronach.

Vote up!
0
Vote down!
0

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

#86269

Ojciec to wielkie slowo !
Prosze nie profanowac teg terminu ...hi,hi, hi

A ten kumpel o ktorym piszesz, to wielki palant , karierowicz
i jestem pewien, ze nawet podczas tych jego podworkowych meczow pilkarskich siedzial na lawce rezerwowych
(gdzies przy trzepaku...) i bawil pieciolatki sprosnymi dowcipami...,no moze czasami postawili go na chwilke na obronie, chociaz...nie koniecznie, bo i do tego sie nie nadaje.
Palant i tyle !

A o tych niebiosach i takie tam...
Bez urazy, ale Kolega chyba lekko podciety, slowem na fali
Rozumiem, ze ten tekst to tak dla draki :)
IRONIA w natarciu :)

pzdr.
Krzysztof

Vote up!
0
Vote down!
0

chris

#86254