Śmierć, wrażliwość i wolność
Działo się to w roku 1975 lub 1976. Jak zwykle przed lekcjami wybraliśmy się na religię do salki przykościelnej. Ale zamiast pytań z katechizmu siostra katechetka oznajmiła, że dzisiaj wyjątkowo pójdziemy pomodlić się za żołnierza, który zginął na poligonie.
Zaprowadziła nas do domu zaprzyjaźnionej rodziny (nieopodal kościoła), w którym była wystawiona... trumna ze zwłokami żołnierza.
Zaduma, ale bez traumy
Pierwszy raz widziałem wówczas ciało zmarłej osoby. Krótko pomodliliśmy się i zaraz wróciliśmy do salki katechetycznej.
Było to dla mnie ważne przeżycie, ale nie powiem, że jakieś szczególne. Nie miałem problemów ze spaniem w nocy, nie śniły mi się koszmary.
Właściwie szybko zapomniałem o tym zdarzeniu porwany wirem dziecięcych spraw. Nikt z moich kolegów, czy koleżanek również nie przeżywał szczególnej traumy. Choć oczywiście sam moment styczności z ludzką tragedią, śmiercią – nigdy nie jest obojętny, ale – powtarzam - nic ponad to.
Medialne grillowanie
Wyobraźmy sobie, co stałoby się dzisiaj, gdyby ksiądz w ramach lekcji religii zaprowadził klasę drugo- czy trzecioklasistów na krótką modlitwę do domu, w którym właśnie wystawiono zwłoki?
Wkrótce przed szkołą zjawiłoby się kilka wozów transmisyjnych popularnych stacji telewizyjnych, które na bieżąco relacjonowałyby wydarzenia, przeprowadzając wywiady z rodzicami, dziećmi, nauczycielami i psychologami-ekspertami. Dzieciom udzielona zostałaby wszechstronna pomoc psychologiczna, a ksiądz byłby "grillowany" przez media, dzięki czemu dałoby się przykryć niejedną aferę polityczną.
Oprócz traumy dzieci i nieodpowiedzialnego zachowania księdza pewnie podkreślanoby, że nie było formalnej zgody rodziców na takie wyjście.
Czasy się zmieniły. Nawet z pozycji konserwatywnych, z obawy przed dziwactwami pedagogicznych postępowców, zgoda rodziców jest rzeczą ważną. Współcześnie chyba też więcej jest różnych znerwicowanych czy "wrażliwych dzieci", które źle zniosłyby takie wyjście (z drugiej strony nie mogę się nadziwić, że te same "wrażliwe dzieci" nic sobie nie robią z brutalnych scen oglądanych w telewizji, niejednokrotnie ze śmiercią w tle).
Zmiana mentalności
Nie jest moją intencją namawianie katechetów do takich inicjatyw (choć pewnie niektórzy tak ten tekst przekręcą). Jestem realistą, to nie te czasy. Chodzi mi o coś innego. O zobrazowanie, jak zmieniła się mentalność ludzi na przestrzeni 30-40 lat?
To, co kiedyś było w miarę naturalne, dzisiaj skończyłoby się aferą na cały kraj. Nawet, jeśli ktoś wtedy uznałby takie wyjście za "lekkie przegięcie" (z uwagi na różną wrażliwość dziecięcą) nie robiłby z tego wielkiej afery.
Cóż, czasy się zmieniają i życie staje się coraz bardziej skomplikowane. A wszystko to szumnie nazywa się - wolnością.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1501 odsłon