Światowy kryzys w/g Goldberga i Rapaporta

Obrazek użytkownika Nathanel
Humor i satyra

Kabaret Dudek obdarzył nas wieloma "szmoncesami" które oprócz porcji śmiechu zawierały w sobie informacje o sprawach,które "prostaczkom" nawet się wówczas nie śniły.

 Bo któż by pomyślał ponad 40 lat temu,że my Polacy będziemy mieli kryzys walutowy i to nie z naszego powodu ale przez nasze natarczywe wdeptywanie w kapitalizm.

Szmonces (z hebr. "uśmiech") - to dowcip lub większa forma kabaretowa oparta na humorze żydowskim. Tworzone zwykle w tym środowisku (skecze w tym nurcie pisał m.in. Julian Tuwim) szmoncesy obracają się zwykle wokół spraw biznesowo-religijnych wyśmiewając arcypraktyczne podejście do życia. Bywają też szmoncesy oparte na grze słów.

Oto krótki szmonces (tez finasowy) na rozgrzewkę:

Do starego ojca, bankiera przychodzi syn.
- Tato, jak to jest – ludzie dają pieniądze i wyjmują. Dostają to co włożą. A u nas i mercedes, i jacht, i willa w Milanówku?
- Dam ci przykład synu - mówi ojciec. - Idź do kuchni. W lodówce, tfu, tfu... Boże przebacz, kawałek słoniny leży. Przynieś go.
Syn poszedł i przyniósł.
- A teraz odnieś go, tfu, tfu... – mówi ojciec.
Syn odniósł i wraca:
- Odniosłem i co?
- Przyniosłeś, odniosłeś, a paluszki tłuste.

 

  

 

A teraz cymes ( czyli coś bardzo smacznego. Pomyśleć tylko że już wówczas potrafiono dokładnie opisać sposób w jaki wywołano światowy kryzys finansowy w następnym wieku.Idealnie ilustruje manipulacje bankowców, wprawiające globalną gospodarkę w zabójcze konwulsje.

"Mistyka ]]>Finansów", Autor: Julian Tuwim
  GOLDBERG: Dzień dobry panu, panie Rapaport.
RAPAPORT: Jak ja pana widzę u siebie, to już o "dzień dobry" nie może być mowy.
GOLDBERG: Kiedy ja pana rozumiem...
RAPAPORT: Ale jak pan tu jest, to siadaj pan. Jak pan tu wszedł? Służąca nie powiedziała panu, że mnie nie ma w domu?
GOLDBERG: Powiedziała, moja służąca też czasem mówi, że mnie nie ma, jak jestem.
RAPAPORT: Patrz pan, jak ta służba nauczyła się kłamać?
GOLDBERG: A jak byś pan nie był w domu, to ona by przecież też powiedziała, że pana nie ma, co za różnica?!
RAPAPORT: Swoją drogą!...
GOLDBERG: Panie Rapaport, pan mnie oddaje pieniądze czy nie?
RAPAPORT: Wiele jestem panu winien?
GOLDBERG: Osiemset.
RAPAPORT: Ładna sumka.
GOLDBERG: W razie pan oddaje to ładna, nawet bardzo ładna. W razie mnie nie
oddaje nie jest taka ładna. Otóż ja się pana zapytowywuję jeden z ostatnich
razów: czy pan mnie oddaje moje osiemset złotych?
RAPAPORT: Naturalnie, że oddaję.
GOLDBERG: Czy pan mi nie może odpowiedzieć po ludzku?
RAPAPORT: Przecież mówię panu od pół roku, że nie mam pieniędzy.
GOLDBERG: To co ja mam robić?
RAPAPORT: Upominać się!
GOLDBERG: Co mi to pomoże?
RAPAPORT: Nic!
GOLDBERG: Szanowny panie Rapaport. Przecież pan rozumie, że osiemset złotych to nie jest suma, której można nie oddać. Można nie oddać dziesięć złotych. Jak się jest bardzo wielki łobuz, to można nie oddać dwudziestu złotych, ale od stu
złotych w górę każdy dług się robi honorowy. Pan to rozumie, przecież pan jest
kupiec.
RAPAPORT: Panie Goldberg szanowny, ja mam inny pogląd na tę sprawę. Dla mnie osiemset złotych to jest właśnie suma, której nie można oddać. Oddać można dziesięć złotych. Jak się jest bardzo lekkomyślnym, to można oddać dwadzieścia złotych. Ale od stu złotych w górę to każdy dług staje się fikcyjny! Pan to wie!
Przecież pan jest kupiec.
GOLDBERG: Słodki panie Rapaport, więc ja się pana pytam, co ja mam robić?
RAPAPORT: To ja się pana zapytam co innego, ale pan mi daje słowo honoru, że pan
mnie odpowie całą prawdę!
GOLDBERG: Oficerskie słowo honoru.
RAPAPORT: Ja wolę kupieckie.
GOLDBERG: Niech będzie kupieckie.
RAPAPORT: Otóż pan przychodzi do mnie, że bym panu oddał osiemset złotych. Dajmy na to ja wstaję, podchodzę do kasy i... powiedzmy, wyciągam osiemset złotych i,
przypuśćmy, panu je daję. To co by pan o mnie pomyślał?
GOLDBERG: Ech!... panie Rapaport!
RAPAPORT: Kotuchna! Słowo pan dałeś! Pomyślałbyś pan, że jestem a myszygene kopf?
GOLDBERG: No, zaraz a myszygene!...
RAPAPORT: Pomyślałbyś pan tak? Tak czy nie!
GOLDBERG: Tak!...
RAPAPORT: Dziękuję panu!
GOLDBERG: Złocisty panie Rapaport. Teoretycznie pan jest kryty, ale w praktyce
pan nie ma racji. Pan mnie musi oddać!
RAPAPORT: Dla samego oddania?
GOLDBERG: Nie! Ja jestem winien Gutmanowi osiemset złotych!
RAPAPORT: Gutman może poczekać!
GOLDBERG: Gutman nie może poczekać, bo jego dusi Rajtman.
RAPAPORT: Rajtman też zaczeka.
GOLDBERG: Rajtman absolutnie nie zaczeka bo on jest winien Maliniakowi.
RAPAPORT: Maliniak też może poczekać. Chociaż nie, Maliniak nie może czekać.
GOLDBERG: Dlaczego?
RAPAPORT: Bo on jest winien mnie, a ja nie mogę czekać.
GOLDBERG: Pan nie może czekać?
RAPAPORT: Bo przecież pan chce, żebym panu oddał osiemset złotych, a ja ich nie mam. Bo ja pożyczyłem Maliniakowi, Maliniak Rajtmanowi, Rajtman Gutmanowi, Gutman pożyczył panu, a pan mnie, nikt ich nie wydał, bo każdy drugiemu pożyczył i nikt ich nie ma. To ja się pana pytam, gdzie się podziały te osiemset złotych?
GOLDBERG: A czy ja wiem?!
RAPAPORT: O, widzi pan, to jest ta mistyka finansów. I stąd się wziął ten cały kryzys ogólnoświatowy!
GOLDBERG: Nie rozumiem.
RAPAPORT: Ja panu wytłumaczę. Ameryka pożyczyła Anglii, Anglia Niemcom, Niemcy pożyczyli do Włoch, Włochy pożyczyli Szwajcarii, Szwajcaria pożyczyła Francji, Francja pożyczyła Anglii, a Anglia pożyczyła Ameryce!
GOLDBERG: To kto ma te pieniądze?
RAPAPORT: Teoretycznie wychodzi, że myśmy powinni mieć te pieniądze.
GOLDBERG: Co myśmy`?
RAPAPORT: Bo myśmy nikomu nie pożyczyli i nam nikt nie pożyczył. Sytuacja jest bez wyjścia!
GOLDBERG: Ja mam jedno wyjście.
RAPAPORT: Jakie?
GOLDBERG: Przez drzwi, do domu!
RAPAPORT: Widzisz pan, panie Goldberg. Nareszcie dorósł pan do sytuacji. Przyjdź pan kiedyś znowu się upomnieć porozmawiamy
GOLDBERG: Najlepiej nie zastać pana w domu.
RAPAPORT: Niech pan się nie obawia. Jak tylko będę miał pierwsze pieniądze, to zaraz pana zawiadomię przez służbę, że mnie nie ma w domu. Nie do zobaczenia się z panem, pa!
Jesli ktoś chce posluchac skeczu w orginale(warto) to jest on do posluchania TU:
-------------------------------------------------------
Widzicie tu jakąś tajemnicę? Przecież już to Wam powiedziano dawno.
PS. A teraz zastanowcie się co jest dziś takiego mówione, że  brzmi niemożebnie? Czipy pod skórę, eutanazja, premie za aborcję,niewolnictwo na własnej ziemi ,życie w skansenie. Wszystko jak widać może się zdarzyć.
 

 

 

Brak głosów

Komentarze

 ...

Vote up!
0
Vote down!
0
#182456

Vote up!
0
Vote down!
0

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

#182549