Bunt w Norylsku
W końcu maja 1953 roku wybuchł wielki bunt w łagrach w Norylsku. Jego przywódcami byli więźniowie polityczni, przede wszystkim Ukraińcy.
27 stycznia 1948 roku minister bezpieczeństwa państwowego ZSRS Wiktor Abakumow oraz minister spraw wewnętrznych Siergiej Krugłow przedstawili Stalinowi projekt utworzenia obozów i więzień o ciężkim reżimie dla szczególnie niebezpiecznych przestępców państwowych.
21 lutego 1948 roku projekt ten został zaakceptowany przez Radę Ministrów ZSRS, która wydała stosowne rozporządzenie nr 416-159 ss. Na jego mocy więźniowie skazani za szpiegostwo, terroryzm, dywersję oraz udział w antysowieckich organizacjach i grupach przebywający w ogólnych obozach pracy poprawczej (łagrach) mieli zostać przeniesieni do obozów specjalnych.
28 lutego 1948 roku Ministerstwo Spraw Wewnętrznych (MWD) wydało rozkaz o utworzeniu 12 specjalnych obozów dla 100 tysięcy szczególnie niebezpiecznych więźniów. Utworzenie tych obozów spowodowane było chęcią izolacji „kontrrewolucjonistów” od reszty uwięzionych oraz stworzeniem bardziej surowych – odpowiednich do ciężaru ich przestępstw – warunków odbywania kary. Dlatego też więźniowie obozów specjalnych zostali poddani wyjątkowo ostremu reżimowi, na który składały się: zakratowane baraki, numery na ubraniach, jedenastogodzinny dzień pracy i rozbudowany system kar. Więźniom zabraniano zbliżać się do strażników bliżej niż na dziesięć metrów, korespondencję ograniczono do jednego listu na kwartał. Specłagry powstały m.in. w okolicach Norylska, Workuty, Karagandy, na Kołymie. Łączna liczba osadzonych w tych obozach osiągnęła w 1952 roku 250 tysięcy.
Utworzenie obozów specjalnych zdominowanych przez „politycznych” umożliwiło jednak tworzenie się grup narodowych, które rozpoczęły rywalizację o ważne łagrowe stanowiska, pozwalające poprawić byt rodakom. Więźniarska solidarność pozwoliła także na przeciwstawienie się okrucieństwu brygadzistów oraz wyeliminowanie wielu donosicieli. Lata życia w łagrze doprowadziły także do powstania elit przywódczych wśród więźniów politycznych. To oni kierowali powstającą konspiracją, wykonywali wyroki na szpiclach, organizowali żywność.
Wieść o śmierci Stalina została przekazana więźniom przez obozowe radiowęzły. Reakcją była mniej lub bardziej okazywana radość z dawna oczekiwanego zgonu znienawidzonego tyrana. Śmierć Stalina traktowano jako koniec pewnej epoki, liczono także iż nowa ekipa ogłosi amnestię. Faktycznie Beria dokonał wymiany większości osób funkcyjnych w ministerstwie spraw wewnętrznych, inicjując w ten sposób program liberalizacji i destalinizacji. 27 marca 1953 roku Prezydium Rady Najwyższej ZSRS na wniosek Berii podpisało dekret o amnestii dla więźniów z wyrokami do pięciu lat łagry za przestępstwa służbowe, gospodarcze i niektóre wojskowe, marek z małymi dziećmi, kobiet ciężarnych, osób młodocianych, osób w podeszłym wieku oraz nieuleczalnie chorych. W efekcie na wolność miało wyjść 1,2 mln osób, czyli prawie połowa wszystkich więźniów.
Amnestia nie objęła więźniów obozów specjalnych, których nadzieje pozostały niespełnione. Nic więc dziwnego, iż zmianom zaprowadzanym po śmierci Stalina towarzyszył wzrost napięcia i nerwowego oczekiwania w łagrach. Brak amnestii zwiększył determinację więźniów politycznych. Na czekistów w łagrach padł blady strach. „Przez pierwsze trzy-cztery dni – wspominał Józef Wójcik - mieli uszy wiecznie wkręcone w kołchoźniki: nadsłuchiwali, co się stanie ze Stalinem – dadzą go do szamba czy na piedestał. Wiedzieli, że jaka będzie informacja z Moskwy, taka nasza kontrakcja. Przecież byśmy ich tam zmietli, poprzegryzali im krtanie”.
Z drugiej strony wielu strażników obawiało się utraty pracy, stąd niepewny swego aparat bezpieczeństwa zapragnął udowodnić swoją niezbędność. Można przypuszczać iż wiele zamieszek w obozach zostało sprowokowanych przez strażników. I tak w drugiej połowie maja 1953 roku czeliści wypuścili z karcerów Gorłagu wszystkich więźniów „żeby ta rozłoszczona i zwerbowana masa mogła rozpocząć zamieszki”. W kilku podobozach konwojenci ostrzelali bez powodu więźniów, co stało się sygnałem do rozpoczęcia strajku. Wedle relacji Iwana Kasiłowa, więźnia łagru nr 1: „W żadnym łagotdieleniju Gorłag więźniowie nie strajkowali z własnej inicjatywy, lecz zostali wciągnięci w <zamieszki> za pomocą nikczemnej prowokacji i zuchwałych jawnych aktów terrorystycznych ze strony pracowników MWD”.
Działania czekistów miały na celu wywołanie lokalnych zamieszek, łatwych do opanowania rutynowymi metodami. W ten sposób chcieli udowodnić swoją niezbędność oraz utrzymać cały dotychczasowy aparat nadzoru i zarządzania pracą więźniów politycznych. Jednak niespodziewanie „zamieszki” przerodziły się w bunt. Ostrzelanie więźniów było poważnym naruszeniem regulaminu, więc więźniowie zaprotestowali domagając się ukarania sprawców przez władze nadrzędne. To stało się pierwszym celem strajku. „Przyszła z roboty pierwsza zmiana, – wspominał Stanisław Suchecki – druga miała wychodzić – nie wyszła. Dawaj Moskwę! Dawaj Moskwę! Czemu strzelacie do nas!”.
Władze obozowe zareagowały rutynowo – powołały komisję do zbadania prawidłowości użycia broni przez ochronę, zamierzając opanować sytuację własnymi siłami oraz „przywrócić porządek w obozie i wyprowadzić więźniów do pracy – poprzez agenturę i rezydentów”. Więźniowie Gorłagu jednak nie poddawali się, powołali komitet strajkowy, a 28 maja rozpoczęli głodówkę. Bunt stopniowo rozszerzał się jednak na inne filie Gorłagu. Władze obozowe ogłosiły, iż więźniowie, którym wyroki kończyły się w latach 1953-1954 mieli przygotować się do transportu. Rozkaz o skoncentrowaniu tych więźniów pozwolił na wyodrębnienie grupy łagierników, którzy w jednej chwili stali się przeciwnikami kontynuowania buntu.
Strażnicy w kilku miejscach rozcięci druty okalające obóz, a przez megafony zaczęto namawiać do opuszczenia terenu obozu i zerwania z bandami ukraińskimi, z zaręczeniem, że nie będzie żadnej odpowiedzialności za udział w strajku. „W odpowiedzi na to Ukraińcy wygnali wszystkich z baraków i chowając się za naszymi plecami gnali w te miejsca, gdzie zrobiono przejścia przez wiele przecięć drutów. Ich celem było rozbrojenie wojska otaczającego obóz. Widząc beznadziejność sytuacji, skazani na kule, a życie jest miłe każdemu, pomimo bicia, kopania i pchania naprzód wszyscy rozbiegli się na boki zostawiając Ukraińców samych”.
Na początku czerwca 1953 roku stało się jasne, iż czekiści z Gorłagu sami nie zdołają zlikwidować buntu. Skoro dla komitetów strajkowych warunkiem przywrócenia spokoju w obozie i pracy więźniów było przybycie komisji z Moskwy, to nie było innego wyjścia. 5 czerwca 1953 roku do Norylska przybyła komisja z Moskwy. W tym czasie strajk trwał w pięciu z sześciu podobozach Gorłagru. Komitety strajkowe oprócz ukarania winnych ostrzeliwać więźniów zażądały poprawy jakości żywienia, zmniejszenia norm, zwiększenia zapłaty za pracę, wywieszenia regulaminu porządku wewnętrznego, itp.
W związku z tym, iż rozmowy nie przyniosły efektów, władze przystąpiły w połowie czerwca do likwidacji buntu, wyłapując członków komitetów strajkowych. Czekiści liczyli, iż dzięki odizolowaniu przywódców spacyfikują resztę więźniów. Po kilku dniach spokoju, więźniowie poczuli się oszukani i 24 czerwca bunt ponownie rozgorzał. W tych warunkach władze obozowe ogłosiły likwidację podobozu nr 5, nakazując więźniom jego opuszczenie. W trakcie walk zginęło 23 więźniów. Stopniowo w ciągu lipca udało się zlikwidować strajki, poza podobozem nr 3.
Pacyfikacja podobozu nr 3 rozpoczęła się 3 sierpnia 1953 roku. Bunt stłumiono zgodnie z Planem likwidacji, który przewidywał wprowadzenie do zony mieszkalnej uzbrojonych poddziałów „w celu odizolowania organizatorów zamieszek i ich wspólników i zabezpieczenia swobodnego wyjścia z zony podstawowej masy więźniów, którzy nie popierają organizatorów zamieszek”. Obóz został otoczony ścisłym kordonem wojska oraz czekistów. Następnie do obozu wjechały samochody z żołnierzami uzbrojonymi w karabiny maszynowe. Czekiści zdobywali barak za barakiem. „Każdy barak barykadował się, - wspominał Józef Halski –oni podchodzili: „Wychodi!”. Ludzie krzyczeli wtedy: „Uraaa!”, a oni strzelali po ścianach baraku. Strzelali mniej więcej na wysokości prycz, więc ludzie kładli się na podłodze. Żołnierze podbiegali do okien i strzelali przez okna. Wtedy barak poddawał się”.
Więźniowie byli wyprowadzani z łagru przez wiele godzin – przechodzili przez „ścieżki zdrowia”, byli brutalnie bici, niektórzy zmuszani do czołgania się. Według oficjalnego raportu podczas tłumienia buntu w podobozie nr 3 zginęło 57 więźniów, a 98 zostało rannych.
Zanim stłumiono bunt w podobozie nr 3, 19 lipca rozpoczął się strajk w Obozie Specjalnym nr 6 (Reczłag) w Workucie. Mimo ustępstw (zwiększenie zapłaty za pracę, wprowadzenie spotkań z krewnymi) czekistom nie udało się skłonić więźniów do zakończenia strajku. 1 sierpnia 1953 roku przystąpiono do pacyfikacji obozu, w wyniku której zabito 42 więźniów, a 138 raniono.
W 1954 roku przed Łagrowym Sądem Ministerstwa Sprawiedliwości ZSRS w Norylsku toczyły się procesu przywódców buntu. Większość z nich została skazana na kilkuletnie wyroki więzienia, które jednak wkrótce potem znacznie złagodzono.
W wyniku wspomnianych buntów w Norylsku i Workucie doszło do poluzowania reżimu łągrowego. Na mocy rozkazu prokuratora generalnego ZSRS oraz szefa KGB z 19 maja 1954 roku rozpoczęto weryfikację akt osób skazanych za przestępstwa kontrrewolucyjne. W lipcu 1954 roku obozy specjalne zostały zlikwidowane. W połowie 1955 roku rozpoczęto decentralizację obozów, podporządkowując je organom republikańskim. Ostatecznie w 1957 roku Główny Zarząd Obozów i Poprawczych Kolonii Pracy uległ likwidacji.
Wybrana literatura:
A. Applebaum – Gułag
Łagry. Przewodnik encyklopedyczny
M. Strasz, T. Gleb – Bunt w Kingirze
M. Strasz, T. Gleb – Bunt w Kingirze
G. Hryciuk - Bunty i strajki w radzieckich obozach specjalnych w latach 1953-1954
T. Gleb, M. Strasz – Czarne chorągwie
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2573 odsłony
Komentarze
Z wielkim zainteresowaniem...
15 Czerwca, 2011 - 10:21
Jan Bogatko
...czytam Pańskie teksty,
pozdrawiam,
Jan Bogatko
Jan Bogatko,
15 Czerwca, 2011 - 21:01
Dziękuję. Chciałbym więcej pisać, niestety brak czasu na to nie pozwala.
Pozdrawiam
Godziemba
Godziemba