Porozmawiajmy o wykształciuchach

Obrazek użytkownika Jacek Maziarski
Kraj

Bloger Zapis śląski zastanawia się nad fenomenem Gliwic. Mieszkańcy tego miasta – pisze Zapis śląski w Salonie24 – „... wypowiedzieli się przeciwko zmianie postkomunistycznych nazw ulic. To jedno z niewielu miast polskich gdzie weterani lewicy mogą poczuć się jak za starych dobrych czasów. (...) w Gliwicach można spacerować po ulicach Władysława Gomułki, Karola Marksa, Maksyma Gorkiego i Róży Luksemburg. Najwyraźniej mieszkańcom Gliwic jest tak dobrze i mimo wysokiego stopnia wykształcenia to ich nie razi. ”.

Nostalgia za Gomułką idzie w Gliwicach w parze z całkiem aktualnymi sympatiami politycznymi. Gliwice to twierdza wykształciuchów i Gomułki - pisze Zapis śląski. Jest to miasto, które ujawnia rzeczywiste korzenie tego środowiska. „ Od kiedy mieszkańcy Gliwic mogli głosować w wolnych wyborach byli fanami partii grubej kreski i pogodzenia się z PRL. W 1990 r. Gliwice były jedynym miastem na Śląsku, gdzie w pierwszej turze wyborów zwyciężył Tadeusz Mazowiecki.”

Zapis śląski traktuje temat Gliwic jako regionalną ciekawostkę, ale wydaje mi się, że dotknął on znacznie ogólniejszej i dużo ważniejszej sprawy. Na dobrą sprawę wszystkie peerelowskie miasta o wysokim odsetku inteligencji, wszystkie siedziby wyższych uczelni i instytutów naukowych, stały się dzisiaj bastionami wykształciuchów. Gdzie wystąpił najsilniejszy opór przeciwko lustracji? Które miasta dały najsilniejszy odpór „brunatnemu kaczyzmowi”? Gdzie obowiązujące poglądy dyktuje Gazeta Wyborcza? Gliwice niczym nie różnią się od Warszawy, Krakowa, Bydgoszczy, Szczecina i tak dalej.

PZPR komunizując Polskę, postawiła na przemysł i klasę robotniczą. Wyobrażała sobie, że stocznie, huty i kopalnie staną się wylęgarniami wykorzenionych janczarów, za to zaciekle zwalczała siedliska inteligencji – na przykład Kraków, Gliwice, Poznań i wiele innych miast o wysokim odsetku przedwojennej inteligencji.

Historia zakpiła sobie i z komunistów, i z patriotycznie myślącej części społeczeństwa. Skupiska klasy robotniczej wbiły ostatni gwóźdź do trumny komunizmu, natomiast miasta uczelniane są teraz rozsadnikami postkomunistycznej zarazy. Uczelnie obsadzone przez profesorów z partyjnego awansu i marcowych docentów uczą młodzież, która występuje dzisiaj w obronie profesorów - esbeków i przoduje w walce z „brunatnym kaczyzmem”.

Dlaczego właśnie środowiska uczelniane stały się bastionami współczesnej kołtunerii – wykształciuchów? Dlaczego czcigodny Uniwersytet Jagielloński wyróżnia się szczególnie zaciekłą obroną uczonych z donosicielską przeszłością? Dlaczego Gliwice nie wstydzą się ulicy Gomułki i Róży Luksemburg, która przeszła do polskiej historii głównie jako przeciwniczka państwa polskiego?

Mam kilka hipotez, którymi chciałbym się podzielić z czytelnikami, zapraszając ich do dyskusji nad fenomenem polskiego wykształciucha, zwłaszcza tego z uczelnianym statusem.

Hipoteza pierwsza: w ramach toczonej w PRL walki z polską inteligencją uczelnie zostały gruntownie skomunizowane i obsadzone przez kolejne fale profesorów i docentów rekomendowanych przez bezpiekę i partię. Ci ludzie kształtują od lat myślenie wykształciuchów (bo przecież nie inteligentów, choć każdy wykształciuch wyobraża sobie, że jest inteligentem).

Hipoteza druga: dzisiejsza sytuacja na uczelniach jest końcowym produktem procesu indoktrynacji, który zaczynał się już w szkole podstawowej, trwał na uczelniach, a potem działał jak sito selekcji w polityce awansów naukowych i administracyjnych. W miastach uczelnianych skupiła się ogromna masa ludzi, którym zabraniano chodzić do kościoła, którzy wkuwali dialektykę marksistowską i nie mieli szansy poznać prawdy o polskiej historii. Wykształciuchy są zdeformowanym płodem chorej edukacji, a dzisiaj przekazują swoje geny następcom. Nawiasem mówiąc obecna edukacja jest tak samo zdeformowana jak peerelowska.

Hipoteza trzecia: nowa polska inteligencja hodowana w miastach takich jak Gliwice pochodziła w dużej mierze z awansu społecznego. O awansie mówimy dzisiaj wyłącznie w tonacji radosnej i patetycznej – gdyby nie awans społeczny, miliony ludzi skończyłoby swą karierę na pasieniu krów i piciu wódki w geesowskich gospodach. Ale przecież pełna prawda o awansie jest dużo bardziej złożona: wyhodowaliśmy nową inteligencję z mas ludzi wykorzenionych, nie mających mocnego systemu wartości, podatnych na ogłupianie i niezdolnych do samodzielnego przeciwstawiania się systemowi kłamstwa.

Hipoteza czwarta: inteligencja polska – tak samo zresztą jak francuska, belgijska czy węgierska – jest zbiorowiskiem jednostek stadnie myślących i podatnych na wszelkie postępowe idiotyzmy. Jeśli inteligent trafi do środowiska, w którym przeważają ludzie normalnie myślący, przeważnie sprawdza się jako obywatel; jeśli działa w stadzie takich samych jak on, staje się jednym z wielu żałosnych kołtunów. Niestety od kołtuna nie można oczekiwać samodzielnego myślenia. Jest tak skonstruowany, że reaguje tylko na polecenia tresera.

Tyle ode mnie. A jakie są wasze diagnozy, przyjaciele?

Jacek Maziarski

Brak głosów

Komentarze

Dla zapoznania się z topografią i patronami ulic zapraszam  tutaj.

Vote up!
0
Vote down!
0
#8018

... prostu do szpiku kości przesiąknięte postoświeceniowymi popłuczynami i ideologią realnego leberalizmu.

Ale to pewnie Panu nic nie mówi. ;-)

Pzdrwm

triarius

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

It's not about who's right, but who's left. ("Ojciec amerykańskiego karate" Ed Parker)

Vote up!
0
Vote down!
0

Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

#8017

Panie Jacku,
znakomita systematyka! Jakby brzytwą wycięta z rzeczywistości! Naturalnie wszystkie te typy mieszają się i występują podgatunki, ale trafił Pan z każdą trafił Pan w dziesiątkę!
Szczególnie wykształciuchy akademickie są mi obrzydliwe. Jest tego zatrzęsienie i przekazują swoje "mądrości" z ojca na syna. Ma się wrażenie, jakby wszystkie połączone były jakąś gigantyczną grzybnią z której wyrastają wciąż nowe egzemplarze czerwonego "muchomorus humorus".

uważam, że w pierwszej kolejności należałoby rozpędzić na cztery wiatry cały PAN - tak, czy inaczej pomysł ten przeniesiony został do nas z Sowietów.

Pozdr.
JMW

Vote up!
0
Vote down!
0

Pozdr.
JMW

#8019

Trzeba zasłużyć. Żyjemy w takich czasach, że dyplomem pochwalić się jest nietrudno. Wystarczy kilka odbębnionych lat i troszkę pieniędzy. Bycie wykształconym czy wykształciuchem nie przenosi się na predyspozycje moralne takiego osobnika. Co więcej wielu osobników zrobi wiele dla kariery. Co do akademickich elit to wiadomo co stało się podczas wojny i po wojnie z prawdziwą, polską inteligencją. Ktoś musiał wypełnić pustkę.. Oczywiście nie generalizuję - jest wciąż wielu wartościowych ludzi świata nauki.

Vote up!
0
Vote down!
0

Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym.

#8050

Postulowałbym zastąpienie słowa inteligent jakimś bardziej adekwatnym - dla naprawdę wykształconych ludzi np. intelektualista a dla debili z opłaconym dyplomem - chociażby wykształciuch;)

Vote up!
0
Vote down!
0
#8053

postulowac to sobie mozesz :)
jakby to dyplom o inteligencji swiadczyl ...
kiedys moze i tak bylo, kto wie ...?

Vote up!
0
Vote down!
0

dobra kobieta

#8055

to nie był poważny postulat a żart, a dyplom o niczym nie świadczy stąd ,,debile z opłaconym dyplomem''.

Vote up!
0
Vote down!
0
#8057