Proponuję gest Kozakiewicza

Obrazek użytkownika Jacek Maziarski
Kraj

Obecny skandal w Polskim Związku Piłki Nożnej jest już trzecią większą konfrontacją między polskim państwem i mafijnymi układami. W dwu poprzednich starciach wygrała piłkarska mafia, w trzeciej może być podobnie – chyba że zdarzy się jakiś cud. Ale najpierw przypomnijmy, jak było wcześniej.

Akt pierwszy

Dokładnie dziesięć lat temu ówczesne władze państwowe odważyły się podnieść rękę na polską futbolową mafię. W 1998 roku wszystkie gazety pisały o odmowie wpuszczenia do biur Polskiego Związku Piłki Nożnej kontrolerów z ówczesnego Urzędu Kultury Fizycznej. Minister sportu Jacek Dębski (sam uwikłany w jakieś gangsterskie interesy) zawiesił władze PZPN i wszechwładnego prezesa Mariana Dziurowicza. Wyznaczony przez Sąd Wojewódzki w Warszawie kurator rządził PZPN niewiele ponad dwa miesiące. Naciski FIFA i UEFA szantażujących Polskę wykluczeniem naszych drużyn z rozgrywek międzynarodowych zmusiły rząd RP do kapitulacji, którą nazwano kompromisem. Kurator został odwołany, a na odbytym po roku zjeździe PZPN wybrano nowy zarząd, który gwarantował, że w polskim futbolu wszystko będzie po staremu. Prezesem został Michał Listkiewicz, którego powiązania sięgają daleko i głęboko. Oczywiście korupcja kwitła dalej w najlepsze, a wyniki naszej reprezentacji były kompromitacją na międzynarodową skalę.

Akt drugi

W styczniu 2007 roku, już za rządów PiS, w polskiej piłce nożnej wykryto gigantyczną aferę korupcyjną. Poszukiwanie łapowników i malwersantów trwa zresztą do dzisiaj i nie zanosi się na szybkie zakończenie tej czystki, bo trzeba by zamknąć większość klubów, działaczy, a chyba i sędziów. W związku ze skandalem minister sportu T. Lipiec (również uwikłany w aferę korupcyjną) wprowadził kuratora. FIFA i UEFA przyszły natychmiast z odsieczą aferzystom z PZPN informując, że „zawieszony zarząd pozostaje jedynym uznawanym organem władzy w polskim futbolu (...) Konsekwencją wprowadzenia kuratora w PZPN mogą być sankcje wobec polskich drużyn polegające na zawieszeniu ich udziału we wszelkich rozgrywkach międzynarodowych – od występów towarzyskich po mecze reprezentacji.” Tym razem nie było nawet kompromisu – 5 marca 2007 rząd RP ustąpił przed szantażem i zarząd PZPN spokojnie funkcjonował dalej, dbając o kasę i zabiegając o dobre stosunki z dyktatorami europejskiej piłki w rodzaju Seppa Blattera i Michela Platiniego. Wszystko to odbywało się przy akompaniamencie fanfar zapowiadających Euro 2012 i z chórem polskich kibiców pomstujących na wyniki naszej reprezentacji.

Akt trzeci

W sierpniu minister sportu Mirosław Drzewiecki (nic mi nie wiadomo o jego korupcyjnych powiązaniach), zarządził kontrolę w PZPN, a potem skierował sprawę do Trybunału Arbitrażowego z pytaniem, czy obecny zarząd PZPN działa legalnie. Trybunał Arbitrażowy, organ jak najbardziej legalny, wyznaczył 29 września br. kuratora – i wydarzenia potoczyły się dobrze znanym torem. Światowa federacja FIFA przy wsparciu UEFA skierowała do Polski list z ultymatywnym żądaniem: jeśli kurator nie wyniesie się do 6 października z PZPN, Polska nie zagra w mistrzostwach świata. W praktyce oznacza to także, że Polska i Ukraina utracą prawo do organizacji Euro 2012.

Kto może na tym zyskać? Nie trzeba tu bawić się w domysły, bo pisze o tym otwarcie prasa całej Europy: gospodarzem Euro 2012 zostaną wówczas Włosi. Zadba o to kolega Bońka, Michel Platini i patron ich obu, niejaki Sepp Blatter, o którym powstanie zapewne kiedyś film podobny do głośnego „Ojca Chrzestnego”. Kiedy nie wiadomo o co chodzi, wiadomo, że chodzi o pieniądze, a na tym wymienieni panowie znają się doskonale.

Jest tu jeszcze jedna zagadka – dlaczego min. Drzewiecki tak odważnie porwał się na mafię, która utarła już nosa dwu rządom? Coś niecoś bąknęła na ten temat była minister sportu Elżbieta Jakubiak w czwartek w radiowej Trójce. Jakubiak powiedziała, że nie ma pewności, czy ministrowi sportu Drzewieckiemu chodzi o reformę PZPN i walkę z korupcją, czy o zapewnienie sobie wpływu na to, kto będzie miał prawo do transmisji meczów. - Takie mam przeczucia, dlatego nie bardzo wiem, jakie zająć stanowisko - dodała. Zwróciła uwagę, że zarząd PZPN został zawieszony przez trybunał arbitrażowy złożony z sędziów powołanych przez Piotra Nurowskiego, szefa PKOl i Polsatu - stacji, która miała wyłączność na transmisję meczów Euro 2008. Trochę to niejasne i także w tym wypadku nie wiadomo, o co chodzi naprawdę, a kiedy nie wiadomo, o co chodzi, to wiadomo itd.

Natomiast włoski dziennik „Corriere Della Sera” pisze aż nadto jasno, kto przeciw komu gra w najnowszej odsłonie futbolowego skandalu. Tytuł artykułu brzmi "UEFA przeciwko Polsce: Euro zagrożone". Do europejskiej prasy dotarło, że organizacja zrzeszająca zawodowych kopaczy piłki i macherów od widowisk może sobie pozwolić na stawianie ultimatum rządowi sporego europejskiego państwa. Powiem mocniej – UEFA przetestowała już dwa razy, że władza w Polsce jest tak słaba, że można ją zastraszyć i ośmieszyć.

Chciałbym się mylić, ale wydaje mi się, że i tym razem rząd RP skapituluje przed futbolową mafią. Następnym razem ustąpi mafii żużlowej, kasyniarskiej albo narkotykowej. Weszliśmy już na bardzo śliską ścieżkę i doprawdy wszystko jest możliwe.

A wydawałoby się że sprawa jest prosta – wystarczy po prostu powiedzieć „nie”. I cóż takiego się stanie? Najwyżej nasi piłkarze nie zbłaźnią się w kilku czekających ich meczach, a potem także w idiotycznych mistrzostwach, gdzie przecież nieuchronnie zbierzemy cięgi. Oszczędzimy też sobie wstydu przy organizacji Euro 2012, bo nie ma cudów – Polska w ciągu trzech lub czterech lat nie odrobi zapóźnień cywilizacyjnych, które sprawiły, że wciąż daleko nam nie tylko do najbogatszych, ale i do średnich państw Europy. Nie mamy dróg, hoteli, czystych toalet, lotnisk, dworców kolejowych, ba, nawet stadionów! Do czego się więc tak palimy – do jeszcze jednej kompromitacji?

Myślę, że w obecnej sytuacji o wiele rozsądniejszym rozwiązaniem byłby gest Kozakiewicza – to nam naprawdę wychodzi.

Brak głosów

Komentarze

Może chodzi o to żeby w miarę zgrabnie wycofać się z Euro 2012.
Załatwi się tym manewrem kilka spraw: stadionów nie trzeba będzie budować, można zrobić oficjalnie prządek z mafią piłkarską, załatwić polszmatowi transmisje.
Zwracam uwagę, że większość popiera działanie Drzewieckiego w/s czystki w PZPN i to bez względu na orientację polityczną ( ciekawe, że nie ma takiej zgodności w przypadku konfidentów i esbeków, a to przecież podobna sprawa).
Poza tym wydaje mi się, ze Euro 2012 Listkiewicz dostał w nagrodę za kopa dla niewłaściwego rządu.

Vote up!
0
Vote down!
0
#5780