Zaolzie w drodze do Polski

Obrazek użytkownika Jadwiga Chmielowska
Historia

„Zdając sobie dokładnie sprawę z doniosłości celów i poczynań organizacji „Zjednoczenie” ja… (imię i nazwisko)… ślubuję i zobowiązuję się uroczystym słowem honoru:

- że sprawie polskiej służyć będę z całych sił moich, nie szczędząc mych władz fizycznych, umysłowych i psychicznych;
- że bronić interesów ludności polskiej na Śląsku Cieszyńskim będę na wszystkich dostępnych mi polach i we wszystkich dostępnych mi dziedzinach w zupełnej gotowości stosowania bez skrupułów wszelkich poleconych mi przez władze organizacji metod i sposobów – dla dobra Ojczyzny;
- że tajemnic mi powierzonych strzec i chronić będę jak najsumienniej i raczej umrę wśród mąk, nim choć jednym słowem dam osobom niepowołanym wiadomości o istnieniu, celach i pracach organizacji;
- że wszelkie rozporządzenia zwierzchniej mej władzy w organizacji bez szemrania spełniać będę, zawsze służąc za wzór karności i posłuszeństwa.
Tak mi dopomóż Bóg!” – to tekst przysięgi, jaką składał każdy przyszły bojowiec Stowarzyszenia „Zjednoczenie”, organizowanego przez Oddział II Sztabu Głównego WP (CAW, 1774/89 nr 554).

Na Śląsku Cieszyńskim działały też inne zakonspirowane polskie organizacje. O jednej z nich, informował ambasadora w Pradze konsul Malhomme z Morawskiej Ostrawy: „Organizacja działa ściśle konspiracyjnie i istnieje już od roku i ma na celu stworzenie przyszłych tajnych bojówek. Informator nasz podaje, że organizacja liczy rzekomo już kilka tysięcy członków, z tego w samej Karwinie 400. Utrzymuje kontakt z b. powstańcami na Górnym Śląsku i otrzymuje rzekomo transporty broni drogą przez Racibórz. Bliższych danych nie udało mi się dotąd zebrać. Zaznaczam, że organizatorzy nie komunikują się z konsulatem zupełnie i dlatego proszę Pana Posła o przedstawienie tej sprawy miarodajnym czynnikom wojskowym za pośrednictwem p. attache wojskowego w Pradze celem stwierdzenia, czy akcja ta znana jest i czy posiada aprobatę decydujących czynników w Warszawie.” - tekst depeszy przytacza E. Długajczyk w swojej książce „Tajny Front na granicy cieszyńskiej” s. 63.

Konsul dowiedział się później, że kierowali tą strukturą Minol i Handzel z Karwiny. Wydawali oni ulotki i próbowali pozyskiwać z Polski pieniądze na ich druk. To niestety doprowadziło do dekonspiracji. Ulotka podpisana Legion Młodych w Czechosłowacji zdążyła się mimo to ukazać. Napisano w niej między innymi:

„Polacy! Zbudźmy się! Jesteśmy codziennie prześladowani za nasz język, naszą mowę i nasze polskie pochodzenie. Jesteśmy szykanowani, my członkowie Wielkiego Narodu, który w historii zdobył sobie zaszczytne miano obrońcy cywilizacji i chrześcijaństwa (…) Któż to nas gnębi i prześladuje? Prześladuje nas i gnębi naród pięciokrotnie mniejszy od naszego, naród, który nie walką i krwią ofiarną, lecz zdradą i szalbierstwem, szwindlem wyżebrał własną samodzielność (…)Bądź przygotowany na dzień Wolności i Zmartwychwstania” tamże.

W 1934 r. prezes Zarządu Powiatowego Związku Powstańców Śląskich w Bielsku, Antoni Górny zaczął organizować struktury do walki dywersyjnej na wypadek wybuchu powstania. Wg szczątkowych informacji utrzymywali oni kontakt z ppłk. Ludwikiem Zychem - szefem Sztabu Straży Granicznej w Warszawie. Przed planowanym Plebiscytem był on jednym z organizatorów TOW (Tajnej Organizacji Wojskowej) na Śląsku Cieszyńskim. W tej organizacji A. Górnego najaktywniejsi byli Juliusz Płonka, Józef Bogacz i Henryk Faja. Grupa działała w okolicach Trzyńca. W Czeskim Cieszynie szefem organizacji był Kornel Kloschek
30 stycznia 1935 r. przystąpiły do aktywnych już działań grupy Stowarzyszenia „Zjednoczenie”. Franciszek Rucki, Antoni Buzek i Stefan Siejka, z grupy SC2, w Trzyńcu – Kanadzie, usunęli z pomnika Hymnu Narodowego napis „Kde domov můj” i zastąpili go nowym - „Nie rzucim ziemi skąd nasz ród”.

Wilhelm Latocha ps. „Zimnica” z Grupy SC4, 18 marca 1935r. złamał lipę pamiątkową przy pomniku Masaryka. Posadziły ją dzieci z inspiracji Polskiej Komisji Oświatowej w Olbrachcicach. Na obelisku był polski napis, o uczczeniu w ten sposób 80-tych urodzin Prezydenta Czechosłowacji. Zimnica dopisał „Niech żyje Józef Piłsudski”. Zemszczono się też na aktywnym prześladowcy Polaków – nauczycielu Milanie Baránku, demolując mu mieszkanie. Po włamaniu do szkoły w Karpętnej i zniszczeniu portretu Masaryka zrzucono winę na Czechów.
Od 1934 r. wychodził w Morawskiej Ostrawie „Dziennik Polski”. Był on nękany przez czeską cenzurę, i w końcu przestał wychodzić.

Ekspozytura nr 2 Oddziału II Sztabu Głównego przystąpiła do działania. Opracowano szczegółowo plan. Jest on zapisany w notatce służbowej „Akcja Kolportażowa SCK 1 przystąpiła do działań”. Zawiera szczegółową instrukcje między innymi co brać pod uwagę szukając kandydatów na redaktorów, w wyborze drukarni, jak organizować kolportaż, zabezpieczenie. „Sprawę kolportażu omówiono szczegółowo z ks. Bergerem, inż. Heczką i Rabinem, zobowiązując ich do zachowania ścisłej tajemnicy. Są to ludzie zupełnie pewni i znani jako czynni działacze polscy. Jako kandydata na redaktora wysunęli osobę Józefa Pyszki, komendanta cieszyńskiego oddziału Legionu Młodych. Wymieniony obznajomiony jest z pracą dziennikarską, gdyż pracuje w redakcji miejscowego pisma („Nowiny Śląskie” – przyp. red.). Jest to człowiek młody, absolwent Wyższej Szkoły Handlowej w Warszawie.” – (CAW. 1774/89 nr 556). Nakład miał pochodzić z drukarni prywatnej pracującej dla Okręgu Korpusu VIII w Toruniu. Jej właściciel Maksymilian Szyprowski był „mężem zaufania” Ekspozytury 2. W Czechosłowacji odbywały się wybory i zarówno konsulat jak i Oddział II zajęły się próbami konsolidacji środowisk polskich. Z druku konspiracyjnej gazety zrezygnowano.

Po wyborach w sierpniu 1935 r. znowu Dyrekcja Policji w Morawskiej Ostrawie zawiesiła wydawanie „Dziennika Polskiego”. Tym razem aż do 18 lutego 1936r. Polacy w Czechosłowacji zostali pozbawieni polskich mediów. Lukę próbowała wypełnić rozgłośnia Polskiego Radia w Katowicach - od 15 września 1935 r. rozpoczęła nadawanie 10 minutowych wiadomości dla Polaków za Olzą. Redaktorem był Stanisław Kaszycki. Umowy międzynarodowe uniemożliwiały jednak rozgłośni Polskiego Radia spełnianie wielu oczekiwań Polaków na Śląsku Cieszyńskim. Postanowiono uruchomić tajną radiostację nadającą na falach średnich z terytorium Polski.

W notatce służbowej Ekspozytury nr 2 Oddziału II S.G. z 5 października 1935r. czytamy: „W ciągu prac propagandowych, prowadzonych przez E2 (Ekspozytura nr 2- przyp. red.) w porozumieniu z Dekoszem (kryptonim MSZ – przyp. red.) wśród ludności Śląska Zaolziańskiego, powstał projekt uruchomienia zakonspirowanej radiostacji, która nielegalna a więc nieskrępowana żadnymi umowami międzynarodowymi, mogłaby spełnić następujące zadania: 1. Krzepić ducha narodowego wśród Polaków za Olzą, 2. Naświetlać i potępiać czechizacyjną politykę władz, 3. Informować teren o aktualnych zagadnieniach politycznych i gospodarczych Polski i państw ościennych.” (CAW, 1774/89 nr 556.)

Stację o mocy 160 W zamówiono w Warszawie w Państwowych Zakładach Tele- i Radiotechnicznych. Zapewniało to zasięg detektorowy do 15 km. Przewidziano nadawanie na zakresie 240- 300 metrów, w czasie przerw w pracy czeskich rozgłośni. Zasilanie z sieci i agregatu umożliwiało zmienianie miejsca nadawania aby nie można było jej goniometrycznie namierzyć. Do czasu uruchomienia tego nadajnika Ekspozytura 2 zamontowała mniejszą stację nadawczą o mocy 40 W, która później miała nie tylko zwiększać pokrycie falami radiowymi terenu ale i utrudniać dekonspirację. Liczono się w kosztorysie z zakupem samochodu typu Polski Fiat 508 z karoserią karetki sanitarnej. Właściwa stacja miała dwie skrzynki o wymiarach 125x60x40. Do tego dochodził 350 kilogramowy agregat oraz dodatkowy sprzęt. Planowano częstą zmianę - 10 różnych miejsc lokalizacji w ciągu miesiąca. Trzyosobową obsługę stacji stanowili: redaktor, spiker i technik. Na wniosek MSZ redaktorem został Kaszycki z Radia Katowice. W programie miały się znaleźć tematy gospodarcze, polityczne i społeczne, kronika, audycje muzyczne, humor i satyra. Program zaczynała pierwsza zwrotka „Roty” a kończyła ostatnia. Miejscowe władze zostały powiadomione jedynie o testowaniu nowych urządzeń. Zespół dysponował odpowiednimi zaświadczeniami Ministerstwa Poczt i Telegrafów oraz Komendy Policji w Katowicach. Przewidziano wyposażenie obsługi stacji w pistolety.

Za całość przygotowań odpowiadali kapitanowie Ankerstein i Lipiński, a za stronę techniczną inż. Frankowski. Materiały do programu miał dostarczać radca Kowalski z MSZ. Koszt nadajnika oszacowano na 15 tys. zł, a miesięczny budżet 1 990zł. – czytamy w załączonym do notatki służbowej preliminarzu wydatków. (CAW. 1774/89 nr 556).

Radio Katowice nadal nadawało zaolziański „Przegląd Prasy” codziennie o godz. 19.20 a w niedziele i święta w południe.

W maju Konsula Malhomme zastąpił na placówce w Morawskiej Ostrawie Aleksander Klotz. Ku zaskoczeniu Czechów kontynuował politykę swego poprzednika, któremu nie udzielił rząd w Pradze exequatur, mając nadzieję, że kolejny polski konsul będzie łagodniejszy.
W trzecią rocznicę katastrofy Żwirki i Wigury w Cierlicku odbyły się uroczystości zakazane przez władze czeskie. Konsul Klotz wygłosił płomienne przemówienie. Przypomniał historię tej ziemi i stwierdził, że „znajduje się ona pod czeskim zaborem”. Zapowiedział nadejście „dnia pomsty”. Czesi po tym wystąpieniu zażądali odwołania konsula. („Robotnik Śląski” nr 44 z 27.09.1935).

W połowie 1935 roku Ekspozytura nr 2 wpadła na trop organizacji „Wilcze Zęby”. Podejrzewano, że struktura ta kierowana przez Jana Urbańca ma kontakty z MSZ. Współpracownik „Dziennika Polskiego” Józef Kominek chciał skaperować do swej organizacji Rudolfa Grzegorza ps. „Latawiec”, który był patrolowym Grupy SC1 w „Zjednoczeniu”. Urbaniec, „mąż zaufania” dyrektora Drymmera pracował w polskiej ambasadzie w Pradze. Aby uniknąć dekonspiracji postanowiono przeprowadzić lustrację tej organizacji przez Oddział II. W Bielsku 12 listopada 1936r. zorganizowano spotkanie J. Kominka z organizacji „Wilcze Zęby”, dyr. Kowalskiego ze Światowego Związku Polaków z kpt. Ankersteinem jako red. „Malskim”.

Zachowała się w notatce z 20 listopada 1936r., informacja o 185 członkach organizacji „Wilcze Zęby” a 140 wymieniono imiennie. (CAW (1774/89 nr 556.)
Na czele zreorganizowanej struktury stanął Komitet Siedmiu oznaczany kryptonimem K-7. Przewodniczącym został W.T. Drymmer z MSZ, z-cą ds. politycznych dr Władysław Józef Zaleski, Tadeusz Kowalski, z-cą ds. technicznych mjr Edmund Charaszkiewicz szef Ekspozytury nr 2 Oddziału II SG. W jej skład weszli też kpt. Feliks Ankerstein, kpt. Wojciech Lipiński i ppłk Ludwik Zych. Do końca 1937r. trwały prace organizacyjne nad nową organizację konspiracyjną. Zaczęto korzystać ze starych wzorów POW. Budowano strukturę zarówno na bazie kontaktów „Zjednoczenia” jak i „Wilczych Zębów”.

Celem nowej organizacji było wprost przyłączenie Zaolzia do Polski.
„Organizacja składała się z dwóch części, zwanych też grupami, odcinkami, sekcjami lub odrębnymi organizacjami:
A – społeczno – polityczna,
B – wojskowa do celów bojowych i dywersyjnych,
Całością kierował „Bogusz” – Rudolf Kobiela, urzędnik konsulatu RP w Morawskiej Ostrawie, odcinkiem B – „Maj” – Józef Kominek, były komendant „Wilczych Zębów”, Odcinkiem A – niezidentyfikowany „Cieszko”. Najprawdopodobniej Edward Potysz. W tym gronie należy umieścić także „inż. Pluskotę” – Maksymiliana Szyprowskiego” - podaje prof. E Długajczyk „Tajny Front na granicy cieszyńskiej” s. 127.
Szyprowski był funkcjonariuszem Ekspozytury 2 i wcześniej działał na Opolszczyźnie.

Po obu stronach granicy rozwijała się konspiracja.
Nadszedł rok 1938. Tajna radiostacja nadawała. Jej spikerem był Leon Stachórski. Polacy z Zaolzia wysunęli w marcu żądania autonomii narodowej, podobnie jak zrobili to Niemcy w Sudetach.

Minister Józef Beck najpierw zażądał zaniechanego w 1920r. plebiscytu. „Stosunki polsko-czechosłowackie w całym dwudziestoleciu nie układały się najlepiej, ze strony Warszawy była to całkowita niechęć połączona z niewiarą w możliwość utrzymania się Republiki i szukania z nią porozumienia. Istoty rzeczy nie stanowiły losy Zaolzia i sporu z lat 1918-20. Pewnym czynnikiem była prorosyjska polityka Czechosłowacji gdy chodziło o pretensje terytorialne Rosji do ziem polskich. Dowodem tego są materiały polskiego MSZ z marca 1938 r.

"...Dopóki na czele państwa czeskosłowackiego stoi Benesz, lub dopóki odgrywać będzie jakąkolwiek inną rolę decydującą w państwie, oraz dopóki rządzić będzie lewica czeska, współpraca Polski z Czechosłowacją wydaje się mi wykluczona.... Dzisiaj ważnym momentem jest również to, że Czechosłowacja ulega wpływom Rosji Sowieckiej i wszelkim Międzynarodówkom (III, II, tworzącej się IV, masonerii itd.). Stąd wypływało, że w stosunku do Polski kieruje się nie interesem własnym, lecz interesami Międzynarodówek. Biorąc ogólnie, wszystkie propozycje czeskie pod adresem Polski są koniunkturalne, a przede wszystkim nieszczere. Nigdy nie będą lojalnie wykonywane...".

Dołączała się czeska niechęć do wiązania się z państwem w jego mniemaniu zagrożonym ze wszystkich stron, jakim była Polska oraz niechęć do zajmowania stanowiska w sporach polsko-niemieckich, gdyż zdaniem Benesza Czechosłowacja i Niemcy nie miały powodów do zatargu. Z drugiej strony polityka Becka godziła się z możliwością zaboru Czech przez Niemcy i Słowacji przez Węgry. Co więcej widziała w zainteresowaniach niemieckich Czechami szansę przedłużenia pokoju na własnej granicy z Niemcami.” – napisał Zbigniew Pruski” Zajęcie Zaolzia” http://www.forteca.w.activ.pl/zaolzie.html
Polska dyplomacja chciała zapewnić Polsce udział w decyzjach międzynarodowych podejmowanych ws. Czechosłowacji oraz dać wyraz temu, że niczego Polska nie zawdzięcza Hitlerowi. W tym samym czasie Niemcy zażądali oddania im Sudetów. Polacy pytali Czechów, czy będą walczyć, bo wtedy Polska przyjdzie im z pomocą wypełniając zobowiązanie traktatowe z Francją.

21 września 1938r. poseł Kazimierz Papée złożył rządowi w Pradze notę żądającą załatwienia pokojowo sprawy Zaolzia. 23 września Czechosłowacja ogłosiła mobilizację. Przygotowania wojenne trwały już tam od wiosny. 20 maja 1938 r. armia postawiona została w stan pogotowia. Wtedy powołano do wojska dwa roczniki poborowe i 5 roczników wojsk technicznych.

Polskie Radio w Katowicach wysłało na Zaolzie dwóch korespondentów - kierownika sekretariatu rozgłośni Edmunda Odorkiewicza i kierownika programowego Jerzego Tepę. Dla zdobycia informacji przedzierali się przez granicę. Red. Tepa stres boleśnie odchorował. Do Cieszyna trafili obydwaj radiowcy już w ostatniej dekadzie września, kiedy ważyły się losy. Przekazywali oni informacje telefonicznie, które były powtarzane dwukrotnie na antenie ogólnopolskiej. Audycje były transmitowane przez wszystkie dziewięć rozgłośni Polskiego Radia. Władze czeskie skonfiskowały ludności radioodbiorniki. (art. Specjalni wysłannicy Polskiego Radia na granicy czesko- polskiej, „Polska Zachodnia” nr 266 z 28.09.1938r.)

„Wyjątkowo korzystne możliwości dla polskiej armii, żeby interweniować z katastrofalnym skutkiem dla wszystkich naszych działań podtrzymujących operacje wojskowe i na tyły naszych walczących jednostek, wliczając w to także całkowite przerwanie ważnego i koniecznego połączenia z zaprzyjaźnionymi państwami na wschodzie, szczególnie z Rumunią, zmuszają mnie do przedstawienia projektu uzyskania, jeśli nie aktywnej pomocy, to przynajmniej neutralności Polski, nawet za cenę pewnych ustępstw terytorialnych.

W zamian za te bolesne ustępstwa, koniecznie należałoby zapewnić oprócz neutralności także pomoc, przede wszystkim materialną; w pierwszym rzędzie chodziłoby o dostawy paliw, koni, następnie o pozwolenie na przelot, ewentualnie nawet przejście rosyjskich sił przez terytorium Polski.” – pisał 25 września 1938 r. do prezydenta Edvarda Beneša Naczelny Dowódca Czechosłowackich Sił Zbrojnych gen. Ludvík Krejčí z kwatery Naczelnego Dowództwa armii czechosłowackiej w Klánovicach (Marek Piotr Deszczyński - Czynnik polski w przygotowaniach obronnych Czechosłowacji w 1938 r. „Kwartalnik Historyczny”, R. 70 (2000), nr 3, s. 111).
Polskiemu MSZ, doręczono dopiero 26 września 1938 r. list jaki prezydent Beneš skierował cztery dni wcześniej do prezydenta Mościckiego, w którym zgodził się na rektyfikacje granicy i wyraził pragnienie ułożenia polsko - czechosłowackich stosunków na nowych, przyjaznych zasadach:

„W chwili, gdy losy Europy są zagrożone i gdy nasze obydwa narody są szczerze zainteresowane w stworzeniu trwałej podstawy pod pełną zaufania współpracę między dwoma naszymi krajami, zwracam się do Waszej Ekscelencji z propozycją ustanowienia przyjaznych stosunków oraz nowej współpracy między Polską a Czechosłowacją. Proponuję więc Waszej Ekscelencji w imieniu państwa czechosłowackiego szczere i przyjazne omówienie uregulowania naszych sporów w sprawach dotyczących ludności polskiej w Czechosłowacji. Chciałbym rozwiązać to zagadnienie na podstawie przyjęcia rektyfikacji granicy. Zgoda w kwestii naszych wzajemnych stosunków byłaby oczywiście logicznym i bezpośrednim następstwem tego porozumienia. Jeśli osiągniemy porozumienie – a jestem przekonany, że to będzie możliwe – uważałbym to za zapoczątkowanie nowej ery w stosunkach między obydwoma naszymi krajami.

Dodam, jako były minister spraw zagranicznych oraz obecny Prezydent Republiki, że Czechosłowacja, ani obecnie, ani kiedykolwiek dotąd, nie miała żadnych tajnych lub jawnych zobowiązań lub traktatów, które miałyby znaczenie, cel lub tendencję zagrażające interesom Polski. Za zgodą odpowiedzialnych ministrów, przedkładam tę propozycję Waszej Ekscelencji poufnie, a zarazem osobiście, aby nadać jej charakter mocnego zobowiązania. Chciałbym w ten sposób uczynić z tego wyłącznie sprawę między obydwoma naszymi narodami. Znając delikatność naszych wzajemnych stosunków i wiedząc, jak trudno było w normalnych czasach zmienić je na lepsze za pomocą zwykłych metod dyplomatycznych i politycznych, usiłuję wykorzystać obecny kryzys dla usunięcia przeszkód z wielu lat minionych i dla równoczesnego stworzenia nowej atmosfery. Czynię to z pełną szczerością. Przekonany jestem, że przyszłość naszych dwu narodów i ich wzajemna współpraca muszą być ostatecznie zapewnione”.
Praga, 22 września 1938r., (Polskie dokumenty dyplomatyczne oprac. Zbigniew Landau, Jerzy Tomaszewski, Warszawa 1985, s. 360).

27 września ambasador Kazimierz Papée wręczył czechosłowackiemu Ministrowi Spraw Zagranicznych Kamilowi Krofcie notę, w której Rząd RP domagał się oddania zamieszkałych w większości przez Polaków ziem zagarniętych w 1920r., a na reszcie spornego terytorium przeprowadzenia plebiscytu.

„Czechosłowacja sprawę swego bezpieczeństwa bez zastrzeżeń związała z Francją, z którą stosunki opierały się na przesłankach znacznie bliższej współpracy niż stosunki polsko-francuskie. Czechosłowacja nie weszła nigdy na drogę samodzielnej polityki na wzór polityki polskiej. Co ważniejsze także sojusz wojskowy ze Związkiem Sowieckim miał klauzulę wykonalności w postaci wypełnienia zobowiązań sojuszniczych przez Francję.

W momencie gdy zarysowała się groźba konfliktu czesko-niemieckiego, na "...zapytanie wystosowane przez prezydenta Mościckiego do prezydenta Benesza, czy Czechosłowacja będzie się bronić, z dodatkiem, że gdyby tak było, Polska zaangażuje się po jej stronie, Benesz odpowiedział po kilku dniach, że Czechosłowacja szans obrony nie ma i że chwyci za broń tylko w razie wykonania sojuszu wojskowego przez Francję, podkreślając jednak, że Czechosłowacja sama inicjatywy wojskowej nie podejmie. W Warszawie oceniono tę odpowiedź jako uzgodnioną ze Związkiem Sowieckim..."

Decyzja wojny w obronie Czechosłowacji powzięta w Paryżu oznaczałaby automatycznie wykonanie sojuszu polsko-francuskiego przeciwko Niemcom. Rząd polski na tę możliwość był przygotowany, choć w nią nie wierzył, gdyż oceniano trafnie pragnienie Francji utrzymania "pokoju za wszelką cenę". Jednak w razie przerodzenia się kryzysu w wojnę europejską, zdaniem ministra J. Becka należało w ciągu 24 godzin zmienić polska politykę, gdyż Polska nie mogła być po stronie Niemiec, nawet pośrednio.”- twierdzi Zbigniew Pruski w swej pracy http://www.forteca.w.activ.pl/zaolzie.html

Decyzja o okrojeniu Czechosłowacji zapadła w Monachium 29 września. Francja, Wielka Brytania i Włochy uległy presji Hitlera i zgodziły się na oddanie Niemcom Sudetów. Józef Beck nie uczestniczył w konferencji w Monachium. Minister Spraw Zagranicznych Polski w instrukcji dla polskich ambasadorów pisał „Zgodnie z naszymi zasadami nie przyjmujemy rozwiązań powziętych bez naszego udziału, a swoich interesów i praw będziemy dochodzić własnymi środkami”.

Odpowiedź na polską notę z 27 września nadeszła dopiero 30 września 1938r., już po ogłoszeniu decyzji powziętych w Monachium. Strona polska uznała ją za niewystarczającą i próbę gry na zwłokę. W tym samym dniu o godz. 23.45 polski ambasador wręczył kolejną notę przywiezioną z Warszawy specjalnym samolotem. Było tam żądanie opuszczenia terytorium przygranicznego zaznaczonego na dołączonej mapie, w ciągu 24 godzin licząc od południa 1 października, a w ciągu 10 dni powiatów frysztackiego i cieszyńskiego. W nocie wspomniano też o plebiscycie, który podlegałby dalszym uzgodnieniom. Akcja nabierała przyśpieszenia. O godz. 12.30 MSZ w Pradze prosi o przesuniecie polskiego ultimatum o godzinę. Beck się zgadza. O godzinie 12.40 ambasador K.Papée przekazuje do Warszawy informacje o wyrażeniu przez Pragę zgody na polskie warunki.

„W południe przekroczyłem granicę na moście. Baba z rogu odzywa się głośno:
– To już postanowiono, że tu będzie Polska.
Nikt jej nie przeczy, nie odwróci się bojaźliwie na boki, czy aby niepowołane uszy…
Jest w tym pewna doza śmiesznego nawet, a w tej chwili przeżywanej przez Czechosłowację może tragicznego lekceważenia jej powagi, jej państwa, tak dziwnie, a teraz się okazało, że: tak niesłusznie skonstruowanego.” (Czeski Cieszyn, 22 września 1938-Józef Mackiewicz „Okna zatkane szmatami Londyn 2002, s. 407).

Tak więc powrót Zaolzia do Polski nie był wynikiem układów w Monachium a bilateralnej umowy Warszawy z Pragą. Nie wiadomo, czy rząd Polski w razie odmowy Beneša wkroczyłby siłą. Na Zaolziu trwały wprawdzie ruchawki, w Polsce zgłaszali się ochotnicy a na granicy stały polskie jednostki. Jest całkiem prawdopodobne, że w tej atmosferze propagandowej przy odmowie Czechów i tak rozpętałaby się wojenna zawierucha.

Tak jak mocarstwa potraktowały Czechów w 1920r. łaskawie darując im po Spa bez plebiscytu polskie ziemie, tak osiemnaście lat później dla świętego spokoju zdradziły szybko ulegając dyktatowi Hitlera. Nie chciano umierać za czeskie Sudety, potem przyszło umierać za Paryż i Londyn.

Czechosłowacja zgodziła się na cesję spornego terytorium Zaolzia. W niektórych przypadkach nawet przyspieszała przekazanie terytorium z obawy, że wkroczą tam Niemcy. „2 października oddziały SGO "Śląsk" przekroczyły granicę. W myśl porozumienia pomiędzy dowództwem polskim a czechosłowackim (gen. F. Hrabčik) teren został podzielony na strefy, które miały być zajmowane kolejno przez kilka dni. W tym czasie rozpoczęto demontaż i ewakuację uzbrojenia, wyposażenia i zapasów z czechosłowackich fortyfikacji.

Jeszcze 7 października ŘOP zlecił demontaż wkładek ze strzelnic, dzwonów i kopuł pancernych. 8 października I batalion 4 pułku po opuszczeniu umocnień wycofał się. Do 10 października wojska polskie zajęły cały obszar objęty porozumieniem z rządem czechosłowackim. Niespodziewanie wystąpiły kłopoty z Niemcami bogumińskimi zorganizowanymi w S.A. którzy pomimo braku poparcia ze strony Berlina rozpoczęli przygotowania do obrony miasta,. Doszło nawet prawdopodobnie do starć z zbliżającymi się wojskami polskimi. W związku z zaistniałą sytuacją strona czeska zgodziła się na przyspieszenie cesji Bogumina, który według początkowych ustaleń miał być przekazany 10 października. W drugim dniu operacji wobec obawy, że Niemcy mogą uprzedzić wojska polskie, skierowano część 10 BK Panc-Mot. (24 p.uł. i bateria art. mot.) przez Rybnik na Bogumin.” - napisał Zbigniew Pruski w artykule „Zajęcie Zaolzia” http://www.forteca.w.activ.pl/zaolzie.html

Gdy wojsko polskie zajęło Bogumin to na drugi dzień Hitler stwierdził, że Bogumin, już nie figuruje po stronie niemieckiej na zatwierdzonej przez niego rano mapie. Oświadczył też „że miasto jest na wskroś polskie i nie chce on targować się z Polakami o każde miasto lecz będzie postępował wobec nich wspaniałomyślnie, gdyż byli w swych żądaniach umiarkowani”. (tamże)

Niemiecka dyplomacja myślała nawet o karcie przetargowej za Gdańsk. Skończyło się przekazaniem 7 X 1938r. listy niemieckich oczekiwań:
1) uregulowanie kwestii komunikacyjnych w związku z linią kolejową Góra Św. Anny - Bogumin – Witkowice;
2) zapewnienie zgody na budowę przez polskie terytorium odcinka kanału Odra – Dunaj;
3) otwarcie konsulatu niemieckiego w Cieszynie;
4) traktowanie ludności niemieckiej na tym terytorium nie gorzej niż obecnie.

Trudno gdybać w historii, ale czy nie byłaby sytuacja Czechosłowacji o wiele lepsza, gdyby nie odbierała siłą Zaolzia w 1919 r. i nie wykorzystała w 1920 r. ciężkiej sytuacji Polski szantażując nie przepuszczeniem dostaw amunicji potrzebnej do obrony przed bolszewikami. I tak nie trafiła do Polski tą drogą ani jedna skrzynka amunicji. Natomiast Czechosłowacja zawarła z Rosją Sowiecką traktat wojskowy.

„Należy pamiętać, że władze sowieckie od maja deklarowały gotowość udzielenia Czechosłowacji pomocy. Przeszkodą był brak zgody Polski i Rumunii na przemarsz wojsk sowieckich przez ich terytoria. 15 marca komisarz Litwinow na pytanie dziennikarzy jak Związek Sowiecki będzie mógł spełnić swój obowiązek w wypadku agresji przeciw Czechosłowacji skoro nie ma wspólnej granicy odpowiedział: "jakiś korytarz na pewno się znajdzie". W czasie kryzysu czechosłowackiego 2 eskadry myśliwskie, 161 i 162, przebywały na tzw. zasadzce na lotnisku w Monasterzyskach koło Buczacza.” – podaje Zbigniew Pruski w swoim artykule http://www.forteca.w.activ.pl/zaolzie.html

Czy Monachium nie powinno być też nauczką dla Polski? Rok później czekano za Linią Maginota na jej upadek, a potem zdradzono w Jałcie.
Może w historii Czechosłowacji należy upatrywać błąd władz II RP w rozkazie, by nie prowadzić walki z wkraczającymi 17 września 1939r. sowietami. Z doświadczeń monachijskich wyciągnął lekcję Hitler. Wiedział, że musi zaatakować najpierw Polskę a potem Francję. Bo Polacy zobowiązań dotrzymają i uderzą z drugiej strony, tak jak zresztą poparliby Czechosłowację, gdyby Francja powiedziała „Nie”. Wtedy Hitler nie miałby szans na wojnę na trzech frontach. Tak kończy się „pokój na wszelką cenę”. W polityce liczą się tylko silni i odważni.

Czy mamy za wkroczenie na Zaolzie przepraszać Czechów? Nie, bo to oni w chwili, kiedy walczyliśmy z Sowietami w 1919 r., siłą wkroczyli na polskie ziemie i choć zostały obronione, to potem po Spa wyłudzili je od mocarstw na szkodę od Polski za pomocą kłamstwa, kiedy walczyliśmy z bolszewikami pod Warszawą. Zawarli też sojusz z naszymi wrogami. Owszem jest sprawa, za którą powinniśmy Czechów i Słowaków przeprosić.

I nie jest to nawet wkroczenie w 1968 r. Ludowego Wojska Polskiego na rozkaz Kremla i dowodzonego przez polskojęzycznych Moskali. Mogliśmy wtedy, my Polacy, uratować braci Czechów i Słowaków, wzniecając w Polsce ruchawkę. Do tego jednak trzeba świadomego społeczeństwa i samoorganizacji. Ta zaczęła się dopiero w połowie lat 70-tych XX w. W czasie sowieckiej tzw. pierestrojki, dzięki wspólnej walce narodów ujarzmionych przez sowietów, udało się wielu państwom, wybić się na niepodległość.

Dziś możemy szczerze zazdrościć Czechom, iż po 1989r. przeprowadzili skutecznie lustrację i odsunęli od koryta współpracujących z Moskwą byłych komunistów, czego w III RP nie udało się polskim patriotom przeforsować.
Jakże ciężką zbrodnię dokonali i dokonują na Polsce współcześni politycy, niszcząc przemysł, sprzedając za bezcen banki i likwidując armię. Niczego ich historia nie nauczyła.

W prawdziwej polityce międzynarodowej liczy się jedynie interes państwa. Jest on obecnie wspólny dla wszystkich narodów - od Warszawy po Sofię i od Tallina po Baku. Tylko w ten sposób mogą zachować swoją niezależność państwa, które 20 lat temu odzyskały niepodległość. Wiedzieli o tym Piłsudski i Kaczyński. Wiedzą o tym też nasi odwieczni wrogowie.

Jadwiga Chmielowska

Tekst ukazał się w GAZECIE ŚLĄSKIEJ 3.08.2012r.

Brak głosów

Komentarze

Jan Bogatko

...bardzo edukacyjny tekst.Rozbawiłem się, kiedy p. Putin zarzucił Polsce ...agresję na Czechosłowację.

Pozdrawiam,

Vote up!
0
Vote down!
0

Jan Bogatko

#280250