Bądź Pozdrowiona Zaolziańska Ziemio

Obrazek użytkownika Jadwiga Chmielowska
Historia

Od wczesnego ranka 25 lutego 1919r. rozlepiono w Cieszynie odezwę brygadiera Latinika zapowiadającą wkroczenie wojsk polskich do Cieszyna, Jabłonkowa, Trzyńca i Frysztaku już 26 lutego. Uroczyste powitanie odbyło się w Cieszynie na wielkim placu przed koszarami. Nie było mów politycznych ani powitalnych. Ks. Londzin jako członek Rady Narodowej wyraził hołd i podziękowanie wojsku za obronę. Zebrany 50 tysięczny tłum wiwatował. Śpiewano „Rotę”. Wielu uciekinierów z terenów zajętych przez Czechów marzyło o wkroczeniu wojska polskiego do Karwiny.

Komitet Polski rozpoczął ewidencję zbrodni dokonywanych przez Czechów podczas inwazji.
W Karwinie 24 stycznia 1919r. w Domu Robotniczym schroniło się dwóch młodych górników Jan Kruk i Ernest Masny. Czescy żołnierze postrzelili śmiertelnie Kruka a Masnego usiłowali zawlec na szyb „Austria” i tam powiesić. To się nie udało, więc postrzelono go w szyję i obrabowano. Świadkami byli mieszkańcy Karwiny Albin Gawliczek, Jan Oczkowski, Gustaw Grochol, Ferdynand Kałuża, Trebrowa, Karol Gongor, Jan Brachaczek i Alojzy Molenda. 24 stycznia czescy żołdacy sprofanowali kościół w Karwinie. Rozrzucili komunikanty, przebierali się w ornaty i wpychali sobie nawzajem do ust komunikanty. Bagnetami zakłuli służącego i kucharza - pracowników plebanii. Widzieli to Branet, Barnetowa, Strumieński i Siostrzonek z Karwiny oraz Barbara Porębska ze Stonawy. Najbardziej były znane zbrodnie w Słonawie i Obrachcicach. Tam po bitwie byli dobijani bagnetami ranni polscy żołnierze. Szczególnym bestialstwem wyróżnili się żołnierze 21. pułku czechosłowackiego, utworzonego we Francji, najprawdopodobniej były to bataliony 1. i 2. Rannych polskich żołnierzy nie tylko dobijano kolbami karabinów i bagnetami ale też Czesi wrzucali przez okna granaty. Trupy leżały na polach kilka dni. W Stonawie Czesi zastrzelili starą kobietę Kliszową a w Olbrachcicach 17 leniego górnika Franciszka Palowskiego. Pogrzeb 6 ofiar odbył się w Olbrachcicach 28 stycznia a 24 ofiar w Słonawie dopiero 29 stycznia 1919r. Wśród świadków tych wydarzeń byli między innymi: Ks. proboszcz Krzystek, żołnierz polski z 8. p.p. Paweł Zielina, robotnik Kornas, Jan Firla, Rudolf Połednik, Antonii Wacławczyk.

Czesi szaleli. Np. w Puńcowie, w nocy z dnia 29 na 30 stycznia napadli na gospodarstwo Jana Wojnara w celach rabunkowych. Zbiegli się na pomoc sąsiedzi. Czesi otworzyli ogień do bezbronnych cywili. Zabili Jana Bohuckiego i ranili ciężko Józefa Dziadka. Wojnara aresztowano a jego 84 – letniej matce przystawiano lufę karabinu do głowy. Budynki gospodarcze zniszczono a konie w stajni poraniono pociskami. Świadkami tych wydarzeń byli Jan Wojnar, Józef Dziadek, Kłoda, Paweł Frydak i Jerzy Lamacz.

„W Bystrzycy znęcali się czescy żołnierze nad miejscową ludnością, bijąc podczas rewizji, katując aresztowanych. Nie oszczędzono nawet 60-letniego ks. Michejdę, który otrzymał 3 uderzenia kolba w głowę. Ppor. Taub, ranny, został dobity pchnięciem bagnetu, potem obrabowany z pieniędzy i zegarka. Świadek: Stefan Pecharski, zołnież pułku wadowickiego.” – czytamy w rozdziale „Martyrologia Ludu Cieszyńskiego” w Księdze Pamiątkowej Powstań i Plebiscytu na Śląsku. s.33

Pod koniec kwietnia 1919 r. do Warszawy udała się delegacja, w skład której wchodzili reprezentanci górników, kolejarzy, chłopów i nauczycieli polskich spoza linii demarkacyjnej. Spotkali się z mecenasem Antonim Osuchowskim i Ministrem Spraw Zagranicznych Stanisławem Wojciechowskim. 30 kwietnia 1919 r. trafili do Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego. W tym samym dniu on wrócił z Litwy ale na wieść o przybyciu delegacji Ślązaków przyjął ich natychmiast. Przedstawili sytuację po wkroczeniu wojsk czeskich na polskie terytorium. Mówili o prześladowaniach, zniesieniu wolności słowa, prasy i zgromadzeń, rekwizycjach żywności itp. Prosili o opiekę rządu polskiego. „ Piłsudski silnie wzruszony, ściskał ręce delegatom, mówiąc: „Wiem jaką wartość przedstawia lud śląski. Każdy musi uszanować i ja szanuję i miłuję ludzi, którzy potrafią bronić swej sprawy i nie poskąpią dla niej swej najserdeczniejszej krwi. Jesteśmy z Wami, ja i cała Polska.”

Wiadomo jednak, Ślązak jest ścisły i dokładny. Gdy raz się wybrał do dalekiej Warszawy, chce już wszystko wiedzieć dokładnie. Wystąpił więc jeden z delegatów; pytając: „Panie Naczelniku! Co mamy powiedzieć ludności, gdy zapyta, z czem wracamy? Czy Polska nie wyrzeknie się nas na żaden sposób, bez względu na taki lub ów wyrok, wydany na nasz kraj?” Piłsudski na to bez wahania z niezwykłą mocą odpowiedział: „Należycie do nas i związani z nami jesteście na dolę i niedolę. Śląska nigdy się nie wyrzekniemy. Stwierdził to uroczyście Sejm jednomyślną uchwałą, Śląsk Cieszyński jest polski i przy Polsce pozostanie. Powiadam wam to w imieniu mojem, rządu i całej Polski. Czekajcie z wiarą i wytrwajcie. Powtarzam, my się Was nigdy nie wyrzekniemy.”

Delegaci rozmawiali też z Marszałkiem Sejmu Wojciechem Trąmbczyńskim. Do Warszawy dotarła właśnie informacja, że w Paryżu postanowiono, by o podziale Śląska Cieszyńskiego rozstrzygnął plebiscyt. Delegaci ucieszyli się, bo byli pewni zwycięstwa w plebiscycie! Również Minister Spraw Wojskowych gen. Józef Leśniewski, potwierdził, że jego słowa wypowiedziane w Cieszynie obowiązują nadal.

Wszystkim tym wyżej wymienionym osobistościom delegaci złożyli memoriał, który przytaczam w całości:

ŚLĄZACY DO UKOCHANEJ SWEJ MACIERZY POLSKI I JEJ DOSTOJNYCH REPREZENTANTÓW!
„Gdy wojna dochodziła do końca, byliśmy jednymi z pierwszych, co zrzuciwszy jarzmo padającej Austrii opowiedzieli się za łącznością z naszą powstającą Ojczyzna Polską. Wiedząc, że w jedności siła, zjednoczyliśmy się – i stanął obok inteligenta robotnik i chłop i stworzył zgodny rząd – Radę Narodową, której posłuch przysiągł cały polski lud na Śląsku. Chcąc w ręce konferencji w Paryżu oddać los kraju swego i wierzyć w sprawiedliwy wyrok tych, co o swej sprawiedliwości całemu światu głosili, zawarliśmy z Czechami, sąsiadami naszymi – tymczasowy układ, dla nas niekorzystny, bo oddaliśmy Czechom w tymczasowy układ, dla nas niekorzystny, bo oddaliśmy Czechom w tymczasowy zarząd wiele gmin z przeważającą ludnością polską. Zrobiliśmy to dlatego, że wierzyliśmy, iż konferencja paryska, głosząca narodom wyższą sprawiedliwość, nam i te gminy przyzna. W dobrej wierze oddaliśmy się organizacyjnej pracy dla kraju. Mimo ostrzeżeń, nie reagowaliśmy na szykany czeskie. Gotujemy się do wyborów sejmowych. Za trzy dni padnie na listę kandydatów 100 tys. głosów polskich i posłowie nasi, i plebiscyt gotów i Śląsk nasz! Takeśmy myśleli. A tymczasem zdradziecki sąsiad napadł nas podstępnie i haniebnie, nie przygotowanych. Rozpoczęła się martyrologia ludu polskiego na Śląsku. Zrozpaczony robotnik polski porywa karabin i piersią swą odpiera zdradziecki nacisk wroga. Wzmagają się garstki z rosnącą siłą Czechów – aż w końcu ulec muszą. Idą dziesiątki i setki najlepszych do więzień, przechodząc ogromne katusze. Setki na tułaczkę poszły, płacze lud bezsilny, lecz nadziei nie traci. Spogląda ukradkiem w miejsca, gdzie pochował karabiny i granaty ręczne i nadsłuchuje huku armat z frontu. W końcu nie może, i robotnik ima się środka, który mu jeszcze pozostał, strajku. Jednomyślnie ucichły odgłosy pracy górnika i hutnika polskiego w całym zagłębiu. Dla Czecha pracy swej nie poświeci! Zaczyna się cicha, ale zacięta walka na śmierć i życie. Najeźdźca to grozi bagnetem, to podstępem słówkiem schlebia, to mąką lub cukrem przekupuje, lecz lud stoi jak mur niewzruszony. Nadzieja jego w wojsku polskiem, co stoi pod Skoczowem.

Wtem pada grom z jasnego nieba! Jakiś układ w Paryżu! Lud Polski na Śląsku nie wierzy w układy! Widzi w każdym układzie podstęp czeski i ustępstwo polskie. Ostatni układ to potwierdza. Wymyślono tam potworną linię demarkacyjną, krającą żywe ciało ludu i robotnika polskiego na poły. Rozpacz i ból! Lecz lud chwilowo zapomina o bólu i nieprzejrzanymi tłumami mimo szykan czeskich dąży do Cieszyna witać wojska polskie. Lud ten wie, że w Cieszynie bawi komisja aliancka, co ma zatwierdzić stosunki na Śląsku i wydać swe orzeczenie. Lud śląski nie wierzy żadnym komisjom. Dziwi się, że do rozstrzygnięcia tak jasnej i prostej rzeczy powołuje się cudzoziemców. Z tego nic dobrego nie wyjdzie! Ale kazano wierzyć i czekać! I ten robotnik, szykanowany przez Czechów, włóczony po więzieniach czeskich, uzbroił się w cierpliwość i zaciskając pięści, czekał. A panowie w komisji przyjmowali deputacje, słuchali, obiecywali wszystko sprawiedliwie załatwić. Upływa miesiąc, drugi a panowie z komisji ciągle badają. Cierpliwość robotnicza zaczyna się wyczerpywać. Ogół zaczyna powątpiewać w bezstronność komisji. Widziano jak mile widziani zawsze byli czesi. Widziano, że komisja zawsze ustępliwą była wobec Czechów do wykonania tak haniebnego dla nas układu paryskiego. W końcu okazuje się, jak słusznemi były przeczucia ludu. Przez przeszło dwa miesiące „bezstronnych” badań, dochodzi komisja do wniosku, że lud na Śląsku właściwie ani polskim, ani czeskim nie jest, jest nieuświadomiony i jest jemu obojętnem, gdzie należeć będzie. Tak haniebna relacja znalazła się na stole konferencji pokojowej. Po tem oburzenie robotników polskich i chłopów na Śląsku nie zna granic. To oświadczenie komisji alianckiej w Cieszynie obraziło do żywego uczucie narodowe ludu polskiego na Śląsku, który pod względem uświadomienia narodowego stoi bardzo wysoko. Nie pozwolimy, by nas w ten sposób opisywano. Czyż panów tych nie przekonały te olbrzymie, samorzutne manifestacje ludu polskiego, te liczne, wytrwałe strajki górnika polskiego? Jego czytelnictwo, rozwój szkolnictwa, kultura?
Nie wierzymy żadnym komisjom! Wierzymy tylko w jedno t.j. w siłę oręża polskiego. Pono sprawa Śląska w Paryżu stała źle, a jak gazety donoszą stoi najgorzej! Jak to? Więc tak jasna, tak prosta kwestia – na konferencji paryskiej, głoszącej się światu jako areopag sprawiedliwości, może stać źle? Więc kraj, zamieszkały przez ćwierć miljona ludności na wskroś polskiej, uświadomionej, ma być sprzedany za judaszowe srebrniki dla węgla? Któż nas więc chce przekonać o sprawiedliwości tych wielkich mężów w Paryżu? Nie wierzymy w dyplomację. I obłudni panowie z komisji wrócili do Cieszyna. A gdy przed nimi stanęła nie dyplomatyczna deputacja, ale grupa robotników polskich od kilofa, by żądać rachunku z ich czynów, wtedy oni wskazali nam jedyną naszą nadzieję – Paderewskiego. Wierzymy w poświęcenie i talent prezydenta, ale nie wierzymy w uczciwość dyplomacji. Powiedziano nam, że Śląsk wprawdzie jest polski, ale Czechom potrzeba węgla. Tak! Więc dla uzurpatora czeskiego zaprzedany ma być za węgiel lud, który tęsknił do Ojczyzny swej, a gdy mu zajaśniała jutrzenka wyzwolenia, ma być oddany jeszcze w gorsze jarzmo. Polska zna Czechów, to naród chytry, podstępny, wyrodny. Gdyby nas Polska zaprzedać miała, nas, cośmy Polskę tak ukochali, nie wiemy co by ludowi temu rozpacz podyktowała. Lepsza śmierć od jarzma tych dzikich najeźdźców.

Polsko! Ratuj Twój wierny ćwierć milionowy lud! Lud pracowity, co Ojczyźnie tysiąckroć zwróci wyłożone nań trudy i ofiary. Nie wierz Polsko w dyplomację i układy z Czechami! Oto z jednej strony Czesi zaczynają kokietować Polskę, a z drugiej – w tych dniach wielu naszych rzucili do swych więzień. Nikt ich nie poratuje, tylko żołnierz Polski! O Polsko! Daj nam broń i amunicji, a my sami wyrzucimy najeźdźców! Polska zwleka. Czesi przecież nie dotrzymują umowy paryskiej, łamią na każdym kroku przyrzeczenia, czyż godność Polski nie nakazuje upokorzyć bezczelnych sąsiadów?
Niech padną pierwsze strzały! Za żołnierzem polskim podniosą się tysiące robotnika śląskiego, który z bronią w ręku obroni swe granice i nie da się powtórnie zaskoczyć.
Naczelniku! Daj nam żołnierza polskiego, broni i amunicji! Obroń nas, a sławić Cię będziemy po wsze czasy! Żołnierzowi czeskiemu, zdemoralizowanemu, czującemu nieprawość najazdu, pali się ziemia pod nogami. Cały lud polski stanie obok żołnierza polskiego. Tylko nie zwlekać, bo cierpimy strasznie. Wojska i broni, w to tylko wierzymy, to nasz jedyny ratunek.
A gdyby nas Polska zawiodła, wtedy biada nam, ale i biada Macierzy, co swych synów wiernych opuściła. Rzucimy naszą ukochaną ziemię, cośmy ją przez setki lat krwią naszą i potem zrosili, gotując bogate wiano dla Ojczyzny, rzucimy – i o żebranym chlebie pójdziemy w świat. I głosić będziemy naszą krzywdę, aż powstanie głos wielki i wstrząśnie podwalinami budowy co krzywdy braci swej nie pomściła. To głos rozpaczy robotnika i chłopa polskiego na Śląsku Cieszyńskim.
Na Śląsku Cieszyńskim, dnia 25 kwietnia 1919r.

Oczywiście polska dyplomacja w Paryżu nadal wierzyła mocarstwom. I oczywiście czekała.
Latem 1920 podczas ofensywy bolszewickich wojsk pod dowództwem Tucharzewskiego idących wprost na Warszawę, czeski minister spraw zagranicznych Edvard Beneš wykorzystał ciężką sytuację Polski. Przeforsował na konferencji w Spa, by o podziale Śląska Cieszyńskiego zadecydowały mocarstwa bez przeprowadzania plebiscytu. Endecki premier RP Władysław Grabski zgodził się. Tłumaczył się liczeniem na pomoc mocarstw podczas inwazji Sowietów na Polskę. Propaganda czeska trąbiła już o upadku państwa polskiego. Okazało się, że wpływy Beneša i prezydenta Tomáša Masaryka wśród zachodnich elit są większe niż Paderewskiego i Dmowskiego. To oni zajmowali się prowadzeniem polityki zagranicznej i rozmowami w Paryżu. Ich uległość i brak wiary sprawiły, że 28 lipca 1920 r. mocarstwa podzieliły Śląsk Cieszyński korzystnie dla Czechosłowacji. Czesi dostali polskie tereny, nie tylko te, które przyznano pod ich zarząd po wojnie styczniowej 1919 roku, ale i całą strefę zdemilitaryzowaną. Polsce zabrano też tę część polskiego terytorium pozostawionego Polsce po agresji czeskiej w 1919 r., z miastami Trzyniec, Karwina, Jabłonków a nawet południowe dzielnice Cieszyna. Czechosłowacja dostała też większość spornych terenów na Spiszu i Orawie. Polski rząd uznał decyzję Rady Ambasadorów ze względu na pogarszającą się sytuację na froncie wojny polsko-bolszewickiej, pod warunkiem przepuszczania przez Czechosłowację transportów z bronią dla Wojska Polskiego. Czechosłowacja mimo deklaracji Edvarda Beneša w Spa, żadnych transportów do Polski nie przepuściła. Wg niektórych danych Czesi chcieli mieć granicę z Rosją na trupie Polski.

Nic to nie nauczyło Korfantego dalej wierzył mocarstwom i wstrzymywał powstania na Górnym Śląsku. Gdyby go Ślązacy słuchali przegraliby z kretesem. Kunktatorska polityka sprawiła, że II RP straciła Śląsk Cieszyński, Spisz, Orawę i 70 % Górnego Śląska. W 1938 r. Polska odebrała bezprawnie zagarnięte swoje terytoria.

Ogłupiały naród ma wierzyć pseudo-politykom, którzy wiodą go na zatracenie. Dlatego właśnie historia ma być rugowana ze szkół! Pozostaje pytanie - czy to sprawia głupota decydentów czy sakiewka wrogów. III RP zlikwidowała armię, bo przecież nas będzie bronić NATO. Zlikwidowała przemysł, bo przecież polska młodzież może pracować u obcych! Zachęca młodych do wyjazdu i pracy na emerytury dla innych narodów wszak Polacy mogą harować niemal do 70-tki! Wprowadza bezsensowne przepisy, bo tak każe Unia! Izoluje się politycznie padając na kolana przed Rosją.

Jakże Polsce potrzebny jest teraz Piłsudski. Bereza to mało dla zdrajców i zaprzańców.

Do dziś znany jest wiersz nieznanego autora „Cieszyniaka”

Bądź Pozdrowiona!
Ziemio mych przodków, gdyś mi stracona,
- szaleństwem pragnień bądź pozdrowiona!

Ziemio za Olzą… Ty wiesz, co znaczy,
mój krzyk za Tobą, ziemio rozpaczy!

Mej doli ciężar – przecież udźwigam –
przed bólów znojem już się nie wzdrygam,

bylem raz jeszcze w szeregu bratnim
Poszedł za Olzę – na bój ostatni.

Jadwiga Chmielowska
Na zdjęciu mec, Osuchowski

Tekst ukazał się w "Gazecie Śląskiej" z 25 maja 2012r.

Brak głosów

Komentarze

i bardzo serdecznie pozdrawiam

pozdrawiam stara czarownica xana

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrawiam
stara czarownica
xana

#259939

Mała ma się uczyć. Na pytania i wątpliwości odpowiada jej Tata, a ja jestem kreatywny lektor :-)

Bardzo dziękujemy.
ossala z rodziną

Vote up!
0
Vote down!
0
#260066