NAUKOM I INFORMACJOM

Obrazek użytkownika rolex
Kraj

Jak piorun z jasnego nieba spadła na mnie informacja, że w UK pojawiła się X.

Zadzwoniła któregoś dnia, żeby oznajmić, że właśnie jest, że właśnie ściągnęła rodzinę, że nie odzywała się, bo przyjechała praktycznie do nikogo, więc najpierw kątem, potem jedna praca i trzy dorywcze. Jedna i trzy dorywcze tradycyjnie za barem, przy konserwacji powierzchni płaskich...

Los kogoś, kto decyzję podjął nagle i znał język kraju do którego się wybrał z „podręczników do nauki”.

Piorun z jasnego nieba, bo X była naukowcem. Pracowała naukowo na jednym z uniwersytetów i robiła doktorat, więc skąd taka dramatyczna decyzja? Była zdeterminowana, żeby nas odwiedzić i się wygadać.

Jasne. Pogadaliśmy. Z tym większą przyjemnością i zaciekawieniem, że X ma dwie cechy, które czynią słuchanie jej zwierzeń szczególnie interesującym: po pierwsze jest organicznie niezdolna do fantazjowania, co ja kładę na karb osobowości wzmocnionej zawodowo. Praca analityczna, której efektem musi wyjść mierzalny, a nawet materialny wynik, oducza fantazji. Po drugie to tytan pracy, czym potrafi wzbudzać popłoch tych mniej pracowitych, więc fajnie się pobać :)

No to pogadaliśmy. X wykonała na swojej macierzystej uczelni 4 doktoraty. Każdorazowo przed ukończeniem prac, jej promotor pracę jej odbierał i powierzał nowy temat. Jakiś czas później odebrana praca pojawiała się jako trzon pracy doktorskiej kogoś innego, bliższego sercu (?) promotora. A po odebraniu czwartej, nowatorskiej pracy, X oświadczono, że właśnie mija czas na zrobienie doktoratu, więc: „bye”

O szczegółach prób znalezienia uzasadnienia dla tej decyzji, szczuciu łażeniu za X z dyktafonem ukrytym w fartuchu prof.dr.hab.niejednokrotnie, nie będę wspominał, nie warto. X za jakiś czas wyląduje zapewne na miejscowym uniwersytecie (przezornie zabrała dowody swojej pracy naukowej) i zrobi wreszcie doktorat w miejscu, w którym nikt jej z owoców jej pracy nie obrabuje.

A napisałem powyższe po to, żeby po raz kolejny wrócić do obserwacji umysłowości sowieckiej. Jak wszyscy zauważyliśmy sowietom szczęka lata nerwowo w związku z ostatnimi publikacjami prof.prof.Nowaczyka i Biniendy, tu jeszcze raz podaję adres, gdyby ktoś nie miał:

http://kn.webex.com/kn/ldr.php?AT=pb&SP=MC&rID=95425862&rKey=be86630d930c8b14

Latanie szczęki powoduje rezonans upośledzający funkcje mózgu, co skutkuje napadem szczerości, to znaczy kolejni „przedsiębiorcy na własny rachunek za zwrotem kosztów z ul. Oczki”, prześcigają się w pomysłach, w jaki sposób wmówić już tym ostatnim z żyjących gamoniów, że to wszystko, ten cały Binienda z Nowaczykiem to spisek Macierewicza.

Groteskowość sytuacji potęguje fakt, że w rewolucyjnym zapale zapomina się o „operacyjnym przykryciu” i „jedzie” starą, stalinowską propagandą używając klisz wpojonych na kursach w Świdrze albo i gdzie indziej. Przecież chyba pamiętamy jak to: „z poduszczenia wrogich sił”, „na skutek szeptanej propagandy krajowych reakcjonistów”, „za pieniądze CIA”, „na smyczy rewizjonistów”, a wszystko na „szkodę światowej ojczyzny proletariatu miłującego pokój”, dzisiaj Rosji pułkownika Kadafiego... opss... Putina.

Te klisze mogą powstawać tylko w mózgach ludzi sowieckich, a w przekonaniu słuszności zastosowanego przekazu propagandowego utwierdza ich istnienie smutnych pozostałości zsowietyzowania polskiej nauki, stąd krótki opis przypadku klinicznego na wstępie. Poza tym ludzie sowieccy nie znają wolnego świata, bo nie mogli i teraz te nie mogą wyjeżdżać, bo są w tych bazach danych, i do końca życia wakacje w Bułgarii bądź na Kubie.

Najbardziej ucieszyło mnie konspiracyjne podejrzenie sowieckiej partyzantki,że profesorowie z Ameryki zrobili swoje obliczenia źle albo niechlujnie. Do tej pory robili „chlujnie” a tu z „poduszczenia” zrobili wręcz przeciwnie.
Otóż, drogie sowieckie zrzutki, karierę naukową w wolnym świecie zawdzięcza się pracy, rzetelności i osiągnięciom, a nie znajomościami z rektorem, wujkiem Wanią. Każda wpadka naukowa, każde niedopatrzenie ma wpływ na dalszą karierę. Żaden solidny naukowiec nie zaryzykuje fałszerstw bądź niedokładności, bo jego kariera mogłaby się w tym miejscu zakończyć, a już na pewno stanąć w miejscu.

Na autorytet naukowy pracuje się latami, a wyników swoich prac trzeba bronić przed innymi specjalistami z branży z całego świata. Znajomość z Macierewiczem nie chroni przed naukową krytyką, tak jak znajomość z Jaroszewiczem chroniła członków waszych szanownych rodów przed taką krytyką. Pisałem już o tym: to dwa różne światy.

To, że naukowcy na świecie zajmują się Smoleńskiem jest oczywiste w przypadku, kiedy napotykają na nieznane im zjawisko ciężkiego samolotu pasażerskiego latającego lotem motyla, do tego motyla-akrobaty, specjalisty od beczek. No każdy się pochyli ze zdziwieniem. A dlaczego są to Polacy? Bo kompendium wiedzy o samolocie-motylu-akrobacie zostało zapisane w dwóch językach po polsku i rosyjsku, stąd Polacy są pierwsi obok Rosjan w kolejce do zdziwień, ale ci drudzy się nie dziwią otwarcie w kraju kwitnącej demokracji, bo od tego zęby wylatują.

Teraz samolotem-motylem-akrobatą zainteresują innych kolegów badających samoloty, zapewne skutecznie, bo to przypadek niezwykły.

„A co będzie” pyta z bojaźnią spadochroniarz z Iła „jak profesorom od awiacji wyjdzie, że ten samolot się nie rozbił tak, jak każe Putinu?”

Słońce pęknie, pacanki! Na pół. I wy już wiecie, do czego będzie podobne. Do was.

Pozdrawiam

p.s.
Wczoraj zrzuciłem ze schodów (wirtualnych) jednego, ale zapomniałem założyć mu kaganiec. Potem chciałem go odnaleźć i założyć, ale zapomniałem miana, bo oni mi się wszyscy mylą tworząc raczej jednolitą magmę. Wydaje mi się, że on się podpisywał „Chór wujów z zębami”, ale głowy nie dam. W każdym razie nie potrafię upolować. Może któryś z czytelników kojarzy miano?

Brak głosów

Komentarze

twierdzenie że "...karierę naukową w wolnym świecie zawdzięcza się pracy, rzetelności i osiągnięciom(...)Każda wpadka naukowa, każde niedopatrzenie ma wpływ na dalszą karierę. Żaden solidny naukowiec nie zaryzykuje fałszerstw bądź niedokładności, bo jego kariera mogłaby się w tym miejscu zakończyć, a już na pewno stanąć w miejscu. Na autorytet naukowy pracuje się latami, a wyników swoich prac trzeba bronić przed innymi specjalistami z branży z całego świata.(...)" nie jest (już, bo może kiedyś było) prawdą. Tezy i teorie dowodzące że ich autor czy autorzy albo są oszustami albo ignorantami są na porządku dziennym. Znam ludzi którzy swoje kariery naukowe zbudowali na nieprawdzie (żeby nie powiedzieć: niekompetencji lub oszustwie). Oczywiscie naczelną zasadą jest marketing: publikowanie tez które można sprzedać za pieniądze o których u nas można tylko marzyć. Oczywiście, są też "prawdziwi" uczeni którzy nawet gdy się pomylą uczciwie pracując, publikują sprostowanie. Ale raczej ze starszego pokolenia.
Nie chcąc być gołosłownym, ujawnię przedmiot moich komentarzy; mówię o naukach przyrodniczych, paleobiologii, geologii historycznej...
To nie miejsce na rozwijanie tematu, ale mała dygresja: na pewno znasz tezy o ociepleniu klimatycznym, o wielkich wymieraniach w historii Ziemi (np. dinozaury), o dziurze ozonowej, o katastrofach na skalę globalną które "zmieniały oblicze świata", o kladystyce zastępującej systematykę linneuszowską, o tezach, że wojna nuklearna przyniosłaby katastrofę w postaci globalnego zlodowacenia...
Co byś poczuł gdyby się okazało że tezy te, szeroko rozpowszechnione i spopularyzowane w świecie "wolnym od zawsze" - są nieprawdziwe a przynajmniej pozbawione jakichkolwiek dowodów na to że są prawdą?
Matrix staje sie "realem" na naszych oczach, a uczciwość "uczonych" wobec prawdy której ponoć szukają niewiele bywa warta...

Vote up!
0
Vote down!
0
#183128

Cały czas się zastanawiam, jakim cudem, do tak w sumie niedużej maszyny, mogli się zmieścić obok ofiar, które znamy, wszyscy polscy naukowcy, piloci i cała rzesza specjalistów związanych zawodowo z tym co wydarzyło się 10.04.2010 ?

Do takich luków bagażowych to ilu ludzi mogło się zmieścić ?
Kiściami wisieli u burt ? Na skrzydłach i kadłubie okrakiem siedzieli ?
Ze trzystu pasażerów ekstra i nikt nic nie zauważył ?

W gazetach w kolumnach "wyszedł z domu i nie wrócił" też nic ?

To co, ja się pytam - może Specnaz ich porwał z uczelni i zasadził na nich las w zamojskiem ?
Tego też nikt nie zauważył ?

A gdyby tak przyjąć, w co na chwilę obecną trudno mi uwierzyć, że oni jednak nigdzie nie polecieli ani nikt ich nie porwał... to co z nimi jest nie tak ?

Vote up!
0
Vote down!
0

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

#183267