RAZ o III RP - dlaczego pchamy taczki, pchamy, a g... z tego mamy

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

Poniżej przedstawiam skrócone, najbardziej istotne, fragmenty z pierwszego rozdziału, zatytułowanego ironicznie "Dwie dekady dynamicznego rozwoju" najnowszej książki Rafała Ziemkiewicza "Myśli nowoczesnego endeka". Oczywiście, zdecydowałem się pominąć szczegółowe opisy i uzasadnienia najważniejszych tez. Wymowa tekstu jest miażdżąca dla naszych warstw rządzących, a w kolejnych rozdziałach, wskutek kumulacji zebranych faktów i towarzyszących im ocen, staje się jeszcze bardziej krytyczna. Ten rozdział możnaby streścić krótko znanym dowcipem dotyczącym Chin sprzed lat - dlaczego mimo, iż "pchamy taczki, pchamy, gówno z tego mamy"?

"Wbrew stereotypowi Polacy są jednym z najciężej pracujących narodów W Europie. Polak w roku 2010 przepracował 1940 godz.,Francuz 1591,Niemiec - 1473, Holender - 1435. Tylko,że podczas jednej godziny Polak wytwarza dobra i usługi o wartości zaledwie 24,7 dol. podczas gdy Francuz - 57,7 dol a Niemiec 53,6 dol.. Tak więc zajmujemy ostatnie miejsce w Europie, i to z dużą stratą.

Wydajność pracy w sensie ekonomicznym nie ma nic wspólnego z wysiłkiem wkładanym w pracę czy emocjonalnym zaangażowaniem.Im praca jest mniej wydajna, tym więcej trzeba w nią wkładać wysiłku, tym bardziej się nią umęczyć i umordować, tym więcej czasu poświęcić.

Powyższe fakty uważam za jeden z najbardziej dobitnych dowodów, iż od lat żyjemy w wielkim propagandowym kłamstwie, zupełnie tak samo jak w peerelu. Szeroko rozumiana władza - politycy, służące im elity medialne, naukowe, artystyczne - zachłystują się sukcesami III RP. Przy każdej okazji powtarza, że obecna Polska, po 20 latach tzw. transformacji ustrojowej, jest "najlepszym państwem polskim, jakie kiedykolwiek istniało","największym historycznym sukcesem Polaków","liderem i wzorcem wzrostu gospodarczego", "zieloną wyspą na morzu światowego kryzysu".

I dlatego właśnie pozwalam sobie te rozważania zacząć od statystyk dotyczących wydajności pracy, że jak w pigułce zawiera się w nich cała prawda, czym jest państwo nazwane III RP i dlaczego jest ono całkowicie do wymiany.

Co w ogóle mierzą rozmaite wskaźniki, którymi ekonomia stara się opisać sytuację gospodarczą ? Np. ów wskaźnik wzrostu PKB, który uczyniono takim fetyszem, teoretycznie mierzy, o ile zwiększyła się suma wszystkich towarów i usług wytworzonych w danym roku w badanym kraju. Ale w praktyce mierzony jest po prostu ruch pieniądza. Gdyby podobne do naszych ewaluacje prowadzono w Egipcie faraonów, bez wątpienia podawano by budowę piramid za dowód, iż ich poddani się bogacą.

Natomiast wskaźnik wydajności pracy mierzy efektywność, czy też, inaczej mówiąć, sensowność. Odbija się w nim organizacja pracy, ale pośrednio także - organizacja całego kraju.Albo jego dezorganizacja. Najniższa w Europie wydajność pracy oznacza po prostu najgorszy w Europie bałagan i korupcję. Najwięcej biurokratycznych absurdów, najdłuższe i najgłupsze procedury, najściślejsze reglamentowanie wolnośći gospodarczej przez rząd, samorządy i korporacje zawodowe, największą rzeszę darmozjadów, których utrzymanie obciąża publiczne finanse, a z których dzialalności nie ma żadnego pożytku... A także najniższą jakość strategicznych decyzji, podejmowanych przez różnych pociotów i kolesiów władzy, ktorzy postanowili "sprawdzić się w biznesie". I najnizszą jakość odpowiedzialnych za państwo elit, kierujących się wszystkim, tylko nie dobrem kraju."

Brak głosów