Oni naprawdę grillują ?

Wydawało mi się, że z tym grillowaniem to jakaś podpucha, jakaś kampania reklamowa, bo osobiście nie mam żadnych kontaktów z grillującymi, no może poza okresem pobytu u pani Danusi nad Wdzydzami, gdze czasem odbywa się grillowanie. Ale obfitość obrazów telewizyjnych i radiowych komentarzy na temat grillowania zachwiały tym moim przekonaniem, choć nie do końca. Znając prawdomówność mediów podchodzę do ich wieści z rezerwą i niedowierzaniem.

Więc wygląda na to, że oni naprawdę grillują, bo przecież choćby w marketach ten sprzęt oraz podpałkę do grilla musi ktoś kupować. Choć zapewne nie wszyscy, jak się mogłem wczoraj przekonać. Jadę sobie rowerem robiąc standardową małą pętlę wokół południowych osiedli Gdańska,ścieżkami rowerowymi, wertepami dojeżdżam do malowniczych zbiorników retencyjnych, zbiornik retencyjny to brzmi mało majowo, lepiej pasowałoby tu jeziorko lub staw, a tam brzegi obsiedli wędkarze, co parę metrów w dogodnym miejscu siedzi grupka i moczy kije. Rozumiem,że to może być ekwiwalent grillowania, dla tych, których nie stać na tłuściutką, pyszną karkóweczkę. W gruncie rzeczy rybka jest znacznie zdrowsza. Po powrocie do domu rozejrzałem się podejrzliwie po sąsiednich ogródkach ale grillujących nie ujrzałem ani charakterystycznej woni dymu nie poczułem. I nadal nie wiem.

To jest jakiś tajemniczy podgatunek homo sapiens, jak yeti /nie mylić ze Skodą/ ?