Argumenty przeciwko tolerancji i za dyskryminacją...
... oczywiście w ich obecnej lewicowo-liberalnej interpretacji.
Po upadku marksizmu, pozostały wolne moce przerobowe i środowiska lewicowe musiły znależć sobie nową
niszę by pozyskać nowych frajerów.Polem do wykorzystania okazali się "wykluczeni" a w związku z tym
poddano obróbce semantycznej takie pojęcia jak "tolerancja" czy "dyskryminacja" niemiłosiernie je
rozciągając i naginając. Prym wiodą tu kwestie związane ze środowiskami gejowskimi, jako że instynkt
seksualny jest podstawowym napędem biologicznym człowieka.
A teraz popatrzmy na te pojęcia z punktu widzenia naukowca, amerykańskiego psychologa ewolucyjnego
Geoffreya Millera, którego konstatacje są zabójcze dla koncepcji, na jakich opiera się polityczna
poprawność.
"Ostatnie badania w zakresie teorii gier i ekonomii eksperymentalnej wykazały, że nieformalne normy
społeczne mogą silnie wpływać na zachowania człowieka i podtrzymywać współpracę międzyludzką. Sprawdza się to zwłaszcza w systemach społecznej dystrybucji kar, gdzie grupa nakłada sankcje na tych swoich członków, którzy nie zachowują się odpowiednio.Gdy ludzie żyją w prawdziwych społeczeństwach, z
powtarzającymi się interakcjami pomiędzy sąsiadami, którzy dodatkowo mogą się wzajemnie nagradzać lub
karać, owe sankcje działają odstraszająco i powstrzymują ludzi od zachowań antyspołecznych./.../
Tak naprawdę jest to twój obywatelski obowiązek - społeczeństwo obywatelskie nie mogłoby funkcjonować
bez nieformalnych kar i nagród.Wsie potrzebowały do tego ludzi wścibskich.Nowoczesne miasta potrzebują
moralnie asertywnych obywateli.Formalne regulacje prawne, policja, sądy i więzienia nigdy nie
wystarczały do utrzymania wysokiej jakości życia./.../ Nieformalne normy muszą załatwić 99% codziennej
pracy związanej z kształtowaniem ludzkiego zachowania w społecznie pożądanych kierunkach. Ta zasada jest
zrozumiała dla każdego zdrowego na umyśle dorosłego człowieka w każdym funkcjonującym społeczeństwie i od tysięcy lat; euroamerykańskie liberalne subkultury akademickie z końca XX wieku są tu jedynym
wyjątkiem.
/.../
Ludzie to mimo wszystko nadal istoty fizyczne, które najczęściej wchodzą w kontakty z osobami
mieszkającymi w tej samej fizycznej przestrzeni./../ Tymczasem obowiązujące prawo antydyskryminacyjne
zakazuje różnicowania nabywców i najemców, uniemożliwiając rozwój i zróżnicowanie spójnych norm
lokalnych. Na przykład amerykański Departament Mieszkań i Rozwoju Miejskiego zakazuje "dyskryminacji
mieszkaniowej ze względu na rasę, kolor skóry, pochodzenie narodowe, religię,płeć, status rodzinny czy
niepełnosprawność". Prawa te zostały ustanowione w jak najlepszej intencji, ale mają toksyczny efekt
uboczny: ograniczają zdolność wspólnoty mieszkaniowej do dobrowolnego organizowania jej życia, w
pożądanym przez jej członków otoczeniu fizycznym, społecznym i moralnym.
Jest coraz więcej dowodów na to,że społecznośći charakteryzujące się bezładną różnorodnością norm
społecznych nie funkcjonująnajlepiej./.../
Politolog Robert Putnam odkrył, że wspólnoty amerykańskie o wyższym poziomie zróżnicowania etnicznego
wykazują zazwyczaj niższy poziom "kapitału społecznego' - zaufania, altruizmu, spójności i poczucia
wspólnoty./.../
Podejrzewam,że ten korozyjny wpływ "różnorodności etnicznej" na kapitał społeczny to nie efekt
przynależności etnicznej per se, ale tego,że każda wspólnota etniczna ma inne normy społeczne/.../
Niestety w dzisiejszych czasach jest prawie niemożliwe, by ludzie o podobnych poglądach zorganizowali
sobie wspólne życie w małej wspólnocie ze spójnymi społecznymi normami. Rzeczywiste normy mogą zostać
skutecznie utrzymane jedynie przez stosowanie selekcji osób wchodzących do wspólnoty, nagradzanie tych
mieszkańców, którzy przestrzegają norm,karanie tych, którzy je przekraczają, oraz wydalanie tych, którzy
przekraczają je notorycznie. Oto wymagania, które zapewnią utrzymanie tego typu współpracy, określanej
jako "wzajemność sieciowa", w ramach ktorej współpracownicy tworzą lokalne "węzły sieciowe" dla
wzajemnej współpracy. Współczesne uregulowania prawne w większości krajów rozwiniętych praktycznie
uniemożliwiają wytworzenie wzajemności sieciowej./.../
Wielokulturowe społecznośći wykazują bardzo wysoki poziom przyzwolenia na indywidualne wybory stylu
życia i niski poziom przyzwolenia na tworzenie i utrzymywanie charakterystycznych norm i wartości
przynależnych wspólnocie lokalnej. To źle,że tak się dzieje, niezależnie od liberalnej ideologii.
Oznacza to, że jedynym sposobem, jaki pozostaje ludziom, by mieć wpływ na na sąsiedztwo i zachowanie
sąsiadów , jest wynajęcie lub zakup nieszkania w określonym przedziale cenowym, a więc stratyfikacja
ekonomiczna. Prawa antydyskryminacyjne dotyczą de facto wszystkich cech dyskryminujących oprócz dochodu, a ich skutkiem są getta zamieszkiwane przez ludzi o niskich dochodach, osiedla klasy pracującej oraz ekskluzywne osiedla zamieszkane przez profesjonalistów/.../
Prawo decydowania o zamieszkiwaniu w obrębie wspólnoty wyznającej podobne co my wartości może brzmieć radykalnie dla członków wyedukowanej euroamerykańskiej elity, którzy są skłonni uznawać
wielokulturowość,różmorodność i tolerancję za oczywiste dobro. Tymczasem takie prawo wydałoby się
rozsądne praktycznie wszystkim naszym przodkom, w każdej dobrze funkcjonującej kulturze i w kazdej
historycznej epoce. Nazywa się to wyborem swojego plemienia: musisz móc kontrolować, kto wchodzi do
twojej wspólnoty,i po jakich przewinieniach zostanie z niej wykluczony. Skuteczność i spójność lokalnego
życia społecznego wymaga ochrony przed zewnętrznymi zagrożeniami i wewnętrznym egoizmem."
To tylko pewne dość ogólnikowe fragmenty analiz autora. Bardziej szczegółowe rozważania można znależć w
jego książce "Teoria szpanu".Wymowa tez przedstawionych przez autora jest miażdżąco krytyczna dla
obecnego lewicowo-liberalnego establishmentu euroamerykańskiego.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 503 odsłony