A jak poszedł Król .../marcin/ na wojnę! czyli łajdactwo* stosowane w pełnej krasie

Obrazek użytkownika antysalon
Kraj

Od dziekana Wydziału Stosowanych Nauk Społecznych i Resocjalizacji po pałkę na Czerskiej.
Kolejny ciężki, ale jakże typowy przypadek salonowego, usłużnego tumidajka.
Niemal modelowy, wzorcowy przykład jak można rozmienić się na drobne wysługując się salonowi!
67 lat, więc nie stetryczały profesor bez matury, niezła karta opozycyjna, dorobek naukowy!
Ale!
Otóż to!
"W okresie wyborów prezydenckich 1990 r. członek komitetu wyborczego Tadeusza Mazowieckiego." to już mogło coś oznaczać!
Jest to niewątpliwie jakaś determinanta!
Umysł niewątpliwie wybitny, gość nietuzinkowy, ale ...nadworny pałkarz, co rusz odsłaniający ciągoty wręcz niedemokratyczne!:
-rozwiązać PiS , zdelegalizować PiS,
-rozpędzić internet :
" * Anonimowość pozwala ludziom na swobodę, która bywa niebezpieczna. Niegdyś wielu filozofów politycznych uważało, że tego rodzaju swobody powinny być ograniczone. Więcej, przez całe lata rozumni ludzie uważali, że cenzura powinna być dopuszczalna i to nie tylko z powodów obyczajowych, ale też zgodnie z zasadą, że „poważne pytania głupim ludziom mącą w głowie”.
o Źródło: Internet to nie śmietnik, „Dziennik”, 25 maja 2009

* Blogi są czymś wręcz idiotycznym – bo pozwalają każdemu wygłaszać opinie na każdy temat anonimowo.
o Źródło: Internet to nie śmietnik, „Dziennik”, 25 maja 2009

* Nie jestem zwolennikiem tego, by każdy mógł wyrażać swoją opinię publicznie w sposób nieograniczenie swobodny.
o Źródło: Internet to nie śmietnik, „Dziennik”, 25 maja 2009 "

Tak nie mówi komuszy prof. Wiatr czy inne prl'owskie barachło!
Tak mówi Marcin Król były opozycjonista! profesor uniwersytecki, filozof, historyk idei!
Ostatni tenże pan dał upust swoim bluzgom mieszając we Wprost b R. Graczyka z błotem za jego głośną już książkę „Cena przetrwania. SB a „Tygodnik Powszechny”".
Zdaniem Bronisława Wildsteina /Rz/ Król nawet nie przeczytał tej książki cyt. " Z „Oskarżam Graczyka” wynika zresztą, że, najprawdopodobniej, jego autor nie czytał inkryminowanej książki. Właściwie, po co? Sygnatariusze potępień książek o Wałęsie ogłaszali, że nigdy ich do ręki nie wezmą. Dziś należy już jednak udawać znajomość tekstu, który poddany zostanie rytualnemu auto da fé.
...Król et consortes, „ci wielcy”, chcą jednak zastraszyć wszystkich, którzy zamierzają badać historię ich środowisk, i zablokować taką możliwość. Dotąd się im to przecież udawało."
Ot!
A gdy poszedł Król na wojnę!
To mu grają Lisy gnojne
To mu grają ....
pzdr
* intelektualne

Brak głosów