Co by było gdyby?
Tytułowe pytanie streszcza tak w skrócie coś, na co krzywi się większość historyków i zwie się w skrócie historią alternatywną. Najczęściej takie spekulacje toczyły się w rozważaniach na temat, jak wyglądałby kształt dzisiejszej Europu gdyby Polska w Sojuszu z Hitlerem ruszyła na wschód. No cóż, wiemy na pewno, że wówczas Niemcom nie zabrakłoby tych kilku dywizji, bez których nastąpiła katastrofa III Rzeszy.
Ja jednak nie będę sięgał aż tak daleko wstecz i podsunę czytelnikom inne pytanie. Jak wyglądałaby III RP gdyby szwadrony śmierci Jaruzelskiego i Kiszczaka trzymały się ściśle sporządzonej listy księży do likwidacji i nie zamordowały ekstra i poza kolejnością księdza Jerzego Popiełuszki, lecz figurującego na niej numeru jeden, czyli księdza Stanisława Małkowskiego.
Jak wiemy załatwianie spraw poza kolejką to była specjalnością w PRL-u i dzięki tej słabości systemu ksiądz Małkowski wypadł z kolejki i szczęśliwie przeżył.
Otóż według mnie ksiądz Małkowski byłby beatyfikowany na Palcu Marszałka Piłsudskiego w dniu 6 czerwca 2010 roku, a ceremonii przewodniczyłby legat papieski abp Angelo Amato, prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. Będący na świeczniku politycy z solidarnościowym rodowodem prześcigaliby się w opowieściach jak to byli blisko z księdzem męczennikiem Małkowskim, którego po torturach i wyrwaniu mu języka szwadrony Kiszczaka wrzuciły do wód zapory włocławskiej.
Prezydent elekt zaś zorganizowałby zaraz po uroczystościach krótki briefing, w którym zapewniałby swoją ówczesną identyczność poglądów i łączność z bohaterskim kapłanem.
Cóż robiłby, zatem dzisiaj ocalały cudem ksiądz Jerzy Popiełuszko? Zapewne dopiero w 2006 roku zostałby przywrócony do pamięci przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego i odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Najpewniej w diecezji, której mieszka zabroniono by mu głoszenia homilii, prawa spowiadania, a msze mógłby odprawiać tylko w koncelebrze. Karierę zaś zakończyłby, jako wikariusz w jakiejś mało znaczącej parafii.
Jestem jednak pewien, że w dniu 3 sierpnia 2010 roku przybyłby na Plac Piłsudskiego i poświęcił smoleński krzyż, a wieczorem nabijaliby się z niego w szkle kontaktowym Grzegorz Miecugow i Krzysztof Daukszewicz.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1404 odsłony
Komentarze
Nic dodać.
4 Sierpnia, 2010 - 10:39
Nic ująć.
444Polska.bloog.pl
"Nasze miejsce po stronie odwagi bezbronnej" - Jan Pietrzak
Re:kokos26
4 Sierpnia, 2010 - 12:36
Jakaż jest różnica między tymi nadętymi bucami,a tym skromnym księdzem z plamami od soli na sutannie.
Jak to nie zbadane są
4 Sierpnia, 2010 - 23:58
wyroki Boskie.Sadzę jednak że gdyby był tam wczoraj ks.St.Małkowski to Krzyż byłby poświęcony.Przykro o tym mówić,ale niestety cała hierarchia Kościoła zaprzedała się mamonie.A duchowieństwo niższego szczebla(nie chce,nie może,boi się)im przeciwstawić.
Re historia alternatywna
5 Sierpnia, 2010 - 00:22
Ale historia, jak wiadomo, kołem się toczy.
A czasem działa jak walec drogowy.
Zobaczymy, jak wielu uda się przestraszyć tymi prowokacjami z usuwaniem krzyża.
Pozdrawiam myślących.