Zasypywanie rowów przeciwko podziałom Polaków

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra

U Hiobowskich zadzwonił dzwonek do drzwi. Stał za nimi sympatyczny, młody człowiek nowocześnie ubrany i uczesany.
- Witam pana serdecznie! - wykrzyknął radośnie do dziadka Łukaszka, który mu otworzył.
- Garnków nie kupię, religii nie zmienię, tak samo dostawcy prądu - dziadek usiłował zamknąć drzwi.
- Chwileczkę! Mam jedno pytanie!
Dziadek zatrzymał się.
- Dlaczego w tym kraju jest tak źle? - zapytał młody człowiek.
- A! Proszę pana... - i dziadek z pamięci wyrecytował około setki powodów.
- Bzdury gadasz! - zza pleców dziadka wyłoniła się babcia Łukaszka. - Powody są zupełnie inne!
I babcia wyrecytowała również około setkę powodów, ale co ciekawe, zupełnie innych niż dziadek, ale co ciekawe, zupełnie innych niż dziadek. Zwabieni gwarem na klatce pojawili się pozostali członkowie rodziny. Oni również potrafili wymienić wiele powodów (oprócz siostry, która wymieniła zaledwie sześć). I żaden powód się nie powtórzył.
- I to jest prawdziwy powód - pokiwał głową młody człowiek.
- Słucham? - zdumieli się Hiobowscy. - Który???
- No właśnie to! Państwo nawet nie potraficie wskazać wspólnie jakiejkolwiek przyczyny. I to jest sedno. Polacy są podzieleni!
Hiobowscy milczeli porażeni trafnością uwagi.
- Każdy osobno! Każdy sam! - machał rękoma młody człowiek. - Tak nie może być dalej! Musimy się zjednoczyć! I temu ma służyć nasza akcja!
- Tak myślałem - westchnął tata Łukaszka i sięgnął po portfel. - Ile?
Ale młody człowiek zaskoczył wszystkich, bo powiedział, że on żadnych pieniędzy nie zbiera. A jego akcja ma celu wyciągnąć Polaków w mieszkań i zjednoczyć we wspólnym działaniu.
- Dlaczego tylko Polaków? - odezwał się nadąsanym tonem dziadek. - A mniejszości to co?
Ale babcia go uciszyła, reszta zaś zaczęła się dopytywać na czym owa akcja ma polegać.
- Na symbolicznym zasypywaniu rowów - oświadczył uroczyście młody człowiek. - Zapraszamy wszystkich! Ale jeden warunków - żadnych obserwatorów czy wulgarnie mówiąc: kibiców! Wszyscy machają łopatami!
Hiobowscy zachęcani przez młodego człowieka udali się pod blok, gdzie było już wielu innych mieszkańców. Wszyscy mieli łopaty i wszyscy byli straszliwie rozczarowani.
Nie było żadnego rowu!
- Oszukali nas, wiedziałem - oznajmił z niejaką satysfakcją dziadek Łukaszka. - Pewno sprzedają łopaty!
- A płaciłeś coś? - spytała z ironią babcia Łukaszka, ale dalszą sprzeczkę uniemożliwiło im pojawienie się młodego człowieka.
- Wszystko pod kontrolą! - uspokajał wzburzony tłum. - Rowu nie ma? Oczywiście, że go nie ma! Od tego właśnie mamy zacząć!
- Mamy zacząć walkę z podziałami wśród Polaków od kopania rowów?! - zawołał ktoś wzburzony.
- Jasne! Bo co jest potrzebne, że powstał rów? Potrzebna jest współpraca! Nie można kopać osobno, pojedynczo, bo zamiast rowu otrzymamy liczbę dołków! Żeby rów był rowem początek każdego wykopka musi stykać się z końcem innego wykopka! Stańmy wszyscy ramię w ramię, w jednym rzędzie! Ale nie tu, nie tak!
I młody człowiek zaczął ustawiać ludzi w szeregu posługując się jakimś szkicem.
- Podejrzane - skomentował Łukaszek.
- Kopiemy - zakomenderował młody człowiek i dziesiątki łopat wbiły się w trawnik.
- Nasza dozorczyni nas zabije gdy to zobaczy - stwierdziła siostra Łukaszka.
- Z panią Sitko też już załatwione! - zawołał młody człowiek.
- Podejrzane - skomentował Łukaszek.
- Panie, a jak przekopiemy jakiś kabel? - zawołał ktoś.
- Żadnego kabla tu nie ma! - młody człowiek spojrzał na swój szkic.
- Podejrzane - skomentował Łukaszek.
- Co ty ciągle powtarzasz jedno słowo? - zirytowała się mama Łukaszka, ale nie zdążyła nic dodać, bo młody człowiek zmierzył głębokość jej odcinka rowu i poprosił, aby wykopała jeszcze piętnaście centymetrów.
Łukaszek spojrzał na nią ale nic nie powiedział.
Wreszcie młody człowiek uznał, że rów jest gotowy. Kazał wszystkim odejść od niego na trzy kroki, a tych, którzy nie mieli już sił, poprosił o odpełznięcie.
- A teraz wszyscy patrzymy tam wysoko w górę! Wszyscy, wszyscy! - zakomenderował młody człowiek. - I myślimy jaka to piękna przyszłość nas będzie czekać w kraju bez podziałów!
Za plecami patrzących rozległy się jakieś głosy, jakieś auto przejechało, słychać było szurania i stękania, aż wreszcie coś upadło na miękki grunt.
- Już! Prędziutko! Zasypujemy! - rzucił hasło młody i wszyscy runęli do łopat. W krótkim czasie rów został zasypany.
- O! - Łukaszek podszedł do końca zasypanego rowu. Z ziemi wystawał zwinięty kabel. - Światłowód!
- Dziękuję za poparcie czynem mojej akcji! - młody człowiek uśmiechnął się sympatycznie, zamachał ręką, po czym odjechał autem z napisem "Kładziemy Kable".
- I co? - wychrypiała mama Łukaszka zgięta wpół i trzymająca się za plecy. - Znowu powiesz: "podejrzane"?
- Ależ skąd! - zaprotestował Łukaszek. - Teraz wszystko jasne!

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.3 (16 głosów)