Retrorekontrukcje, część 2, ostatnia
Hiobowscy wrócili do domu.
- Ach, to wy - powiedziała ironicznym głosem babcia. - I jak tam rekonstrukcja?
- Ta oficjalna była do bani - odparli wszyscy poza mamą Łukaszka. Mama dyskretnie przemknęła się do łukaszkowego komputera, weszła na stronę "Wiodącego Tytułu Prasowego", sprawdziła pierwsze opinie na gorąco zaproszonych autorytetów i wyszła z pokoju mówiąc, że rządowa inscenizacja zakończyła się pełnym sukcesem.
- Cały ten rząd jest jedną wielką inscenizacją... - rzucił tata Łukaszka i mama znów musiała cofnąć się do komputera. Dziadek kłócił się jeszcze na klatce schodowej z młodym dynamicznym przedstawicielem handlowym. Przedstawiciel handlowy został tylko lekko sponiewierany, bo przekonał ciemne towarzystwo, że jest stąd.
- Jakie stąd? - dziwił się dziadek.
- Tak, przyjechałem do tego zasranego miasta trzy lata temu! I co?! - eksplodował przedstawiciel handlowy. - Po co komu coś co zdarzyło się trzy lata temu? Albo jeszcze dawniej? Jakieś bitwy, pomniki! To prehistoria! Jakże trzeba być zapiekłym w nienawiści, aby odgrzewać stare konflikty! I uczyć o nich nowe pokolenia! I zawsze w ten sam sposób! Wszyscy tamci już dawno umarli i jest im wszystko jedno! Postawmy im po pomniku, to w końcu wszyscy przecież byli tylko ludzie i zostawmy przeszłość historykom! Czy od tego cukier będzie tańszy? Życiem! Zajmijmy się życiem! Tu i teraz! Ale nie! Wy musicie i zmuszacie do tego innych! I musi być po waszemu! Dla was każda próba innego spojrzenia to profanacja! I zaraz te wielkie słowa: hańba, zdrada! A ja prawie całe życie mieszkałem na ulicy Świerczewskiego i co, jestem zdrajca? Gdzieś mam kto to był Świerczewski i czy był zdrajca czy niezdrajca! Ludzie, czy my żyjemy w dzisiejszym świecie? W Europie? W dwudziestym pierwszym wieku?!
Zapadła cisza aż dudniło.
- W ogóle nie wiem po co ludzie zajmują się tą przeszłością - wyznał młody dynamiczny przedstawiciel handlowy.
- Ja wiem - rozległ się czyjś głos. Dziadek Łukaszka rozejrzał się dokoła i dostrzegł stojącą na progu mieszkania babcię Łukaszka. Babcia odchrząknęła i wyciągnęła przed siebie książkę z tytułem "Studzianki tom 2".
- Przymanowski!!! - krzyknął dziadek Łukaszka tonem jakim grzybiarze krzyczą w lesie "sromotnik" i złapał się poręczy bo zrobiło mu się słabo. Babcia Łukaszka otworzyła książkę na ostatniej stronie i przeczytała z namaszczeniem:
Kiedy przyjedziecie do Studzianek Pancernych, będzie tam oczywiście inaczej, bo czas nie zatrzymuje się w biegu. Coraz więcej ludzi tu bywa - w pojedynkę i w grupach, przyjeżdża autobusami PKS i autokarami. Chodzą po lesie i polach, nasłuchują opowiadań ziemi przepalonej pożarami czołgów i szumu drzew kryjących pod korą kule i odłamki pocisków. Przyjeżdżają tu ludzie młodzi, nie pamiętający czasu wojny, by zabrać okruch dawnych dni, potrzebny im na drogę.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1071 odsłon
Komentarze
tonem jakim grzybiarze krzyczą w lesie "sromotnik"
18 Sierpnia, 2010 - 19:09
Cudne! ;-)
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów