O wojsku

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Blog

- Auuuaaaa!!! - darł się Łukaszek. Siedział w kuchni na krześle, lewą ręką miał położoną na stole, a babcia z lubością przemywała mu skaleczony łokieć wodą utlenioną. Łokieć był paskudnie zdarty, a kontuzja ta była efektem paskudnego faulu na osiedlowym boisku. Łukaszek, grający w ataku został brutalnie podcięty i na tym zakończył się jego udział w spotkaniu. Doczłapał do domu, gdzie zajęła się nim babcia. Nie był to najlepszy wybór, babcia była, delikatnie mówiąc, mało delikatna.

W domu była specjalistką od tak zwanej mokrej roboty: zabijania kur, patroszenia ryb i tak dalej. Nic więc dziwnego, że Łukaszek z niechęcią powierzył jej swe ramię i teraz nie mógł się pozbyć wrażenia, że babcia z jakąś taką lubością polewa watę wodą utlenioną.
- Auuuaaaa!!!
- Oj taka ta młodzież delikatna teraz - westchnęła z dezaprobatą babcia przyciskając jedną ręką watę z całej siły do rany a drugą ręką wyrywającego się wnuka do oparcia krzesła. - A kiedyś... Kiedyś jak czerwonoarmista stracił nogę to ino spirytu popił, tytoniem zakąsił i leciał dalej!
- Po zegarki - wtrącił złośliwie dziadek, który niby to nastawiał telewizor, ale wszystko słyszał.
- Po zwycięstwo! - obruszyła się babcia! - Pędzili ubić tego faszystowskiego zwierza...
- ...z którym wcześniej podpisali układ...
- Oj, słabyś chłopcze - mówiła babcia do pobladłego Łukaszka ignorując dogadywanie dziadka. - Co to będzie jak cię wezmą do wojska.
- Nie wezmą - odezwał się dziadek. - Przecież mamy armię zawodową. Musiałby się zgłosić sam na ochotnika.
- Mógłby. W mundurze każdy chłop przystojny - rozmarzyła się babcia, rzuciła okiem na dziadka i poprawiła: - No, prawie każdy.
- Wojsko to honor - rzekł dziadek.
- A tam, ty stary to zawsze coś takiego wydumanego powiesz. Wojsko to służba, to obowiązek, granic trzeba pilnować.
- Granic nie ma, w kołchozie płot niepotrzebny - rzekł z sarkazmem dziadek. - Wojny zresztą też u nas nie ma i chwała Bogu. Naszych żołnierzy wysyłają daleko, na misje pokojowe.
- O, właśnie - ucieszyła się babcia. - Świat by zobaczył, suweniry przywiózł...
- Prędzej kulkę by zarobił - sprostował brutalnie dziadek. - To nie takie proste jak się wam wydaje, tam do nich strzelają, oni strzelają, a jak człowiek strzela, to Pan Bóg kule nosi i zdarza się, że czasem giną niewinni ludzie.
- Widać źle ten Pan Bóg nosi - zakpiła babcia.
- Cicho! Nic nie słyszę co jest w telewizji! - zrobił unik dziadek i zwiększył głośność. Akurat zaczęły się wiadomości, mówili o procesie, który właśnie się zakończył.
- ...po latach trwania zakończył się wreszcie proces polskich żołnierzy oskarżonych o ostrzelanie afgańskiej wioski pełnej cywilów. Żołnierze, którzy strzelali zostali skazani, jednak ich dowódcy zostali uniewinnieni. Sami żołnierze twierdzą, że tylko wykonywali rozkazy. A oto idzie jeden z oficerów, może pan powie coś do kamery, był pan przecież jednym z ich przełożonych...
- No to już koniec. Mam nadzieję, że w sądzie już się nie spotkamy. Co najwyżej w knajpie przy wódce i zakąsce, bo na to mnie jeszcze stać - powiedział oficer i wymijając stojące koło niego pełne niemego bólu rodziny ofiar wyszedł z kadru.

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (1 głos)

Komentarze

witam na niepoprawnych Łukaszka i jego twórcę, "Świat za 5 lat" to moim zdaniem jedna z najciekawszych rzeczy, jakie się ostatnio pojawiły w blogosferze

Vote up!
1
Vote down!
0
#757

i dziękuję za komplement.

Vote up!
1
Vote down!
0
#765