Konkurs "30 lat wolności"

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen
Humor i satyra
Pan dyrektor poprosił uczniów do auli a następnie ogłosił, że będzie konkurs. A to wszystko z okazji trzydziestolecia odzyskania wolności. - A kto mi powie co się wtedy dokładnie stało? - uśmiechnął się pan dyrektor i poprosił jakiegoś ucznia do odpowiedzi. - Wojna się skończyła - wyjąkał wystraszony uczeń. Pan dyrektor skrzywił się z niesmakiem i spojrzał na panią pedagog: - Koleżanko... Powinna pani wyselekcjonować jakieś grono uczniów do rozmowy... - Ale wolność - bąknęła pani pedagog. - Owszem, wolność, ale jak potem taki apel wygląda? Beznadziejnie wygląda - obruszył się pan dyrektor i odesłał ucznia na miejsce. - Kogo by tu spytać... O, przecież druga a ma historyka za wychowawcę! Kto chce odpowiadać? Wszyscy zafalowali w podnieceniu. Uczniowie poczuli krew, grono nauczycielskie spojrzało z niepokojem na pan od historii. Ale pan od historii był mądrym człowiekiem i przygotował się na podobną sytuację. Wszyscy uczniowie drugiej a podnieśli ręce i pan dyrektor od razu zrozumiał, że przegrał. westchnął i dla formalności tylko powiedział: - To niech będzie pierwsza osoba z brzegu... Okazało się, że brzeg zaczyna się na Grubym Maćku. - Oł fak - jęknął okularnik z trzeciej ławki. - On na pewno coś pomyli! Gruby Maciek podszedł do pana dyrektora. - No chłopcze, to powiedz nam jaka to dziś rocznica. - Jest to rocznica częściowo wolnych wyborów... - zadudnił do mikrofonu Gruby Maciek. - Nie ma "częściowo wolnych"! - zirytował się pan dyrektor. - Albo jest się wolnym albo nie. Gruby Maciek spojrzał na pana od historii, ale ten tylko bezradnie rozłożył ręce. - E... Zostało to ustalone na obradach okrągłego stołu... - wydukał Gruby Maciek. Pan dyrektor skinął głową, ale Gruby Maciek popełnił ogromny błąd i postanowił dodać coś od siebie. - Komunistów reprezentował Midam-Achnik a opozycję Kisław-Czeszczak! Zapadła straszna cisza. Gruby Maciek od razu zorientował się, że powiedział coś nie tak. Oblicze pana dyrektora z wolno pokryło się purpurą i eksplodował: - Było dokładnie odwrotnie! Midam-Achnik był w opozycji i walczył z Kisławem-Czeszczakiem na śmierć i życie! - Ale mi różnica! - wzruszył ramionami Gruby Maciek. - W gazecie "To, Co Jest" zrobili im zdjęcia jak razem... - "To, Co Jest" to szmata a nie gazeta! - rzucił argument pan dyrektor. - Uwaga, ogłaszam konkurs! Konkurs na wypracowanie o wolności! Jest wolność, każdy uczeń może się zgłosić! - A jaki temat? - spytał dziewczynka, która prawie zawsze odzywała się jako pierwsza. - Dowolny! Jest wolność! Niech się zgłaszają wszyscy! Będą nagrody! - Napiszemy te prace i co będzie dalej? - chciał wiedzieć okularnik z trzeciej ławki. - Dalej to ja zrobię selekcję i wybiorę te prace, które przejdą do drugiego etapu - wyjaśnił pan dyrektor. - A z nich nauczyciele wybiorą te najlepsze. Demokratycznie! Jest wolność! Każdy może wygrać! Tak, Hiobowski, słucham, o co chciałeś spytać? - Czy już wiadomo kto wygra? - Hiobowski!! - powiedział pan dyrektor strasznym głosem. - W zeszłym roku wygrał syn pani od geografii. - I co z tego?! Każdy, czyli on też! - A dwa lata temu wygrał syn... - Przestań jątrzyć Hiobowski! - do mikrofonu dopadła pani wicedyrektor. - Rok temu wygrał uczeń naszej szkoły i dwa lata temu też! I tym powinniśmy się cieszyć! Dlatego pytam was: napiszecie wypracowanie o wolności? - Piszemy? - okularnik spytał Grubego Maćka. Gruby Maciek wypowiedział dłuższe zdanie, z którego do publikacji nadaje się tylko jedno słowo: piszemy. - Przecież nie mamy żadnych szans! - zawołał okularnik patrząc na znacząco uśmiechnięte grono pedagogiczne. - Żadnych szans to nie będziemy mieli, gdy nic nie napiszemy - stwierdził posępnie Łukaszek. - A pisząc coś możemy ugrać... - Coś! - zakrzyknął pogardliwie okularnik. Ale głos zabrała jeszcze jedna osoba: dziewczynka, która prawie zawsze odzywała się jako pierwsza. Spojrzała w twarz dorosłym i zawołała: - Wśród nas są na pewno przyszli nauczyciele i kiedyś to my będziemy zamiast was... Ale będziemy inni! - Będziecie tacy sami jak my - rzekł cynicznie pan dyrektor. - Nigdy! - Każdy tak mówi. - Pan też tak mówił? - spytał Łukaszek. - Że co? - Że chce pan, żeby było inaczej, żeby była wolność, że kocha pan ojczyznę, że... Pan dyrektor przerwał mu gestem i zamyślił się. Trwało to dłuższą chwilę a potem przypomniał, że wszyscy mają napisać wypracowanie i niespodziewanie zakończył apel. Wyszedł nadal zamyślony, nie patrząc innym w oczy.
5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (5 głosów)