Konkurs "30 lat wolności"
Pan dyrektor poprosił uczniów do auli a następnie ogłosił, że będzie konkurs. A to wszystko z okazji trzydziestolecia odzyskania wolności.
- A kto mi powie co się wtedy dokładnie stało? - uśmiechnął się pan dyrektor i poprosił jakiegoś ucznia do odpowiedzi.
- Wojna się skończyła - wyjąkał wystraszony uczeń. Pan dyrektor skrzywił się z niesmakiem i spojrzał na panią pedagog:
- Koleżanko... Powinna pani wyselekcjonować jakieś grono uczniów do rozmowy...
- Ale wolność - bąknęła pani pedagog.
- Owszem, wolność, ale jak potem taki apel wygląda? Beznadziejnie wygląda - obruszył się pan dyrektor i odesłał ucznia na miejsce. - Kogo by tu spytać... O, przecież druga a ma historyka za wychowawcę! Kto chce odpowiadać?
Wszyscy zafalowali w podnieceniu. Uczniowie poczuli krew, grono nauczycielskie spojrzało z niepokojem na pan od historii. Ale pan od historii był mądrym człowiekiem i przygotował się na podobną sytuację.
Wszyscy uczniowie drugiej a podnieśli ręce i pan dyrektor od razu zrozumiał, że przegrał. westchnął i dla formalności tylko powiedział:
- To niech będzie pierwsza osoba z brzegu...
Okazało się, że brzeg zaczyna się na Grubym Maćku.
- Oł fak - jęknął okularnik z trzeciej ławki. - On na pewno coś pomyli!
Gruby Maciek podszedł do pana dyrektora.
- No chłopcze, to powiedz nam jaka to dziś rocznica.
- Jest to rocznica częściowo wolnych wyborów... - zadudnił do mikrofonu Gruby Maciek.
- Nie ma "częściowo wolnych"! - zirytował się pan dyrektor. - Albo jest się wolnym albo nie.
Gruby Maciek spojrzał na pana od historii, ale ten tylko bezradnie rozłożył ręce.
- E... Zostało to ustalone na obradach okrągłego stołu... - wydukał Gruby Maciek. Pan dyrektor skinął głową, ale Gruby Maciek popełnił ogromny błąd i postanowił dodać coś od siebie.
- Komunistów reprezentował Midam-Achnik a opozycję Kisław-Czeszczak!
Zapadła straszna cisza. Gruby Maciek od razu zorientował się, że powiedział coś nie tak. Oblicze pana dyrektora z wolno pokryło się purpurą i eksplodował:
- Było dokładnie odwrotnie! Midam-Achnik był w opozycji i walczył z Kisławem-Czeszczakiem na śmierć i życie!
- Ale mi różnica! - wzruszył ramionami Gruby Maciek. - W gazecie "To, Co Jest" zrobili im zdjęcia jak razem...
- "To, Co Jest" to szmata a nie gazeta! - rzucił argument pan dyrektor. - Uwaga, ogłaszam konkurs! Konkurs na wypracowanie o wolności! Jest wolność, każdy uczeń może się zgłosić!
- A jaki temat? - spytał dziewczynka, która prawie zawsze odzywała się jako pierwsza.
- Dowolny! Jest wolność! Niech się zgłaszają wszyscy! Będą nagrody!
- Napiszemy te prace i co będzie dalej? - chciał wiedzieć okularnik z trzeciej ławki.
- Dalej to ja zrobię selekcję i wybiorę te prace, które przejdą do drugiego etapu - wyjaśnił pan dyrektor. - A z nich nauczyciele wybiorą te najlepsze. Demokratycznie! Jest wolność! Każdy może wygrać! Tak, Hiobowski, słucham, o co chciałeś spytać?
- Czy już wiadomo kto wygra?
- Hiobowski!! - powiedział pan dyrektor strasznym głosem.
- W zeszłym roku wygrał syn pani od geografii.
- I co z tego?! Każdy, czyli on też!
- A dwa lata temu wygrał syn...
- Przestań jątrzyć Hiobowski! - do mikrofonu dopadła pani wicedyrektor. - Rok temu wygrał uczeń naszej szkoły i dwa lata temu też! I tym powinniśmy się cieszyć! Dlatego pytam was: napiszecie wypracowanie o wolności?
- Piszemy? - okularnik spytał Grubego Maćka.
Gruby Maciek wypowiedział dłuższe zdanie, z którego do publikacji nadaje się tylko jedno słowo: piszemy.
- Przecież nie mamy żadnych szans! - zawołał okularnik patrząc na znacząco uśmiechnięte grono pedagogiczne.
- Żadnych szans to nie będziemy mieli, gdy nic nie napiszemy - stwierdził posępnie Łukaszek. - A pisząc coś możemy ugrać...
- Coś! - zakrzyknął pogardliwie okularnik. Ale głos zabrała jeszcze jedna osoba: dziewczynka, która prawie zawsze odzywała się jako pierwsza. Spojrzała w twarz dorosłym i zawołała:
- Wśród nas są na pewno przyszli nauczyciele i kiedyś to my będziemy zamiast was... Ale będziemy inni!
- Będziecie tacy sami jak my - rzekł cynicznie pan dyrektor.
- Nigdy!
- Każdy tak mówi.
- Pan też tak mówił? - spytał Łukaszek.
- Że co?
- Że chce pan, żeby było inaczej, żeby była wolność, że kocha pan ojczyznę, że...
Pan dyrektor przerwał mu gestem i zamyślił się. Trwało to dłuższą chwilę a potem przypomniał, że wszyscy mają napisać wypracowanie i niespodziewanie zakończył apel. Wyszedł nadal zamyślony, nie patrząc innym w oczy.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1168 odsłon