Latający cyrk ruskiego ministra...

Na serwisie]]> Niezalezna.pl ]]>przeczytałem:

"Samolot Tu-154 z rosyjskim ministrem obrony Siergiejem Szojgu na pokładzie, miał przelecieć nad terytorium Polski. Nie dostał zgody i musiał zawrócić na Słowację - podała rosyjska agencja RIA Novosti. Powodem odmowy była niezapowiedziana wcześniej zmiana statusu lotu z cywilnego na wojskowy."

Ruscy są wścieki. Ich minister, objęty nota bene sankcjami unijnymi, a więc będący w UE "persona non grata" odwiedził Bańską Bystrzycę z okazji 70 rocznicy Słowackiego Powstania Narodowego. Czemu wpuścili go Słowacy, nie wiadomo. Jeśli minister znajduje się na liście osób nie wpuszczanych do UE, to powinien zostać za wtargnięcie na jej teren zatrzymany, osadzony w areszcie deportacyjnym a następnie więźniarką w asyście policji wydalony z terenu Unii. Kajdanki zdjąć na granicy z obwodem Kaliningradzkim.

Nad Polskę ministra nie wpuszczono z innego powodu. Jego lot został zgłoszony jako cywilny, a następnie przemianowany na wojskowy. Tyle, że lot wojskowy trzeba zgłosić na 72 godziny przed samym lotem, o czym kacapy nie pomyślały, albo, co bardziej prawdopodobne, uznały, że ich nie dotyczy.

Ciekawe jest również, w jaki sposób władze Rosji wyrażają swoje oburzenie: „Takich działań nie można ocenić inaczej, niż jako brutalne naruszenie norm i etyki kontaktów międzypaństwowych, lecz bezpośrednio w kontekście uroczystości na Słowacji - jako bluźnierczy wybryk przeciwko pamięci historycznej i zasługom tych, którzy ocalili Europę od faszyzmu” - uważa rosyjskie MSZ.

Pytanie: dlaczego Rosja sowiecka musiała ratować Europę od faszyzmu?
Odpowiedź: Ponieważ na skutek paktu Mołotow - Ribbentrop spowodowała wybuch tej wojny i zalanie Europy przez nazistowską (a nie faszystowską - faszyzm był we Włoszech) zarazę. Gdyby nie cios w plecy walczącej Polski, to były spore szanse na zatrzymanie ofensywy niemieckiej. Niemcom znacznie wydłużyły się już drogi zaopatrzeniowe, kończyły zapasy strategiczne, a dodatkowo dotarli do tej części Polski, w której ich czołgi stawały się przez brak dróg znacznie mniej mobilne. Zajęty przez Rosjan wschód Polski był miejscem mobilizacji sił drugiego rzutu oraz umożliwiał przegrupowanie wojsk Polskich. Dodatkowo, inwazja sowiecka na Polskę dała Anglikom i Francuzom alibi dla nie podejmowania ofensywy na zachodzie. Gdyby ona nastąpiła, problem nazistowski zostałby rozwiązany najpóźniej w 1940 roku poprzez zgniecenie Niemiec przez aliantów i Polskę. Przypomnę, że według umów sojuszniczych, Anglicy mieli zaatakować Niemcy po upływie 2 tygodni od wypowiedzenia wojny. Anglia i Francja wypowiedziały wojnę 3 września. Tak więc wspomniany termin mijał właśnie 17 września. Czy chcieli się wywiązać ze zobowiązań, to zupełnie inna historia.
Tak więc Rosjanie stracili później 20 milionów swoich obywateli, żeby naprawić sytuację, którą spiskując z nazistami sami spowodowali.

Wypowiedzi kacapskich polityków, że ocalili Europę od nazizmu (mylonego przez nich z faszyzmem) są o tyle kretyńskie, iż sami się do wcześniejszego rozprzestrzenienia i umocnienia tegoż nazizmu.

I jeszcze jedna uwaga, która nasunęła mi się przy okazji powyższych przemyśleń. W kontekście paktu Mołotow - Ribbentrop i jego konsekwencji, to właśnie Rosjanie są wspólnie ze swoimi nazistowskimi ziomkami współodpowiedzialni za holokaust. Gdyby nie ten pakt i jego konsekwencje, Niemcy nie mogli by zakładać obozów zagłady na okupowanych ziemiach Polski, a i do Żydów mieli by znacznie mniejszy dostęp. Może środowiska żydowskie powinny zapukać wreszcie do bram Kremla z żądaniem odszkodowania za doprowadzenie do Holokaustu? Tu akurat winni by się znaleźli...