Fakir Kaźmirz
Wyobraźcie sobie, że uchodzicie za wielkich cwaniaków, za Wielkiego Szu, no, już nie mówię, że zajmujecie się hurtową sprzedażą wodospadu Niagara frajerom z Kuwaitu, albo Kolumn Zygmunta miliarderom z Szanghaju, ale przynajmniej na hali targowej w Gdyni ogrywacie frajerów w trzy karty. Taką macie opinię, inni miejscowi cwaniacy wzdychają tylko zazdrośnie i z szacunkiem ustępują miejsca w kawiarni, lokale gazetki opiewają wasze dowcipy i przewagi, kelnerzy zginają się z respektem. I oto podchodzi do was jakiś obszczymur o wyglądzie upośledzonego wioskowego przygłupa i tak was zagaduje, taki wciska bajer, że w pół godziny sprzedaje wam półwysep Hel, fakt, że niedrogo, kasując od ręki gotówkę i obiecując , że jutro przywiezie papiery na półwysep, łącznie z ubezpieczeniem OC opłaconym za pół roku, tylko, żebyście na pewno byli jutro o tej samej porze, bo czekał nie będzie. Czas to pieniądz, a inni kontrahenci czekaja w sąsiednim powiecie.
Oczywiście, takie rzeczy się zdarzają, bo głupich nie sieją, sami się rodzą co godzinę, jak mówi przysłowie. Ale przecież nie wam!!! A jednak. I jak się z tym czujecie?
A coś takiego dzieje się, jak się okazuje, rutunowo na naszych oczach!
Pamiętacie tego fakira, co to naciął PO na ciężką kasę, udzialając jej porad, jak by tu zwalczyć Kaczora? Ileż to było hałasu i puszenia się, patrzcie, ekspert, człowiek, który robił kampanię internetową Obamie przyjechał do Polski sam osobiście! Hosanna! Ha, ha, haaaa, pisiory, teraz wam doj... my! Potem się okazało , że ów fakir koło Obamy nawet nigdy nie stał, coś tam zrobił, jakąs stronkę, którą szybko zamknięto. Przyjechał, nie bardzo się orientował gdzie przyleciał, bo wołał na lotnisku „Hello, Bucharest, I love you!”, poinstruował propagandzistów rządowych, którzy z zapartym tchem i wypiekami na twarzach robili notatki, żeby , generalnie, zwalić wszystko na Jarosława Kaczyńskiego. I pojechał, skasowawszy kasę za poradę.
No, sorry, ale tyle, to w Polsce wie każdy dziennikarz, tzw. niezależny. Nawet codziennego smsa mu nie trzeba, choć, oczywiście, dobrze, jak jest, bo czasem, może się poplątać . Zastanawiałem się wtedy, że, jakież to symptomatyczne, że Tusk nie zaprosił do Polski eksperta od rolnictwa, finansów, armii, przemysłu, walut, banków, hodowli, leśnictwa, rybołówstwa, czyli czegokolwiek, co mogłoby Polsce przynieść jakąkolwiek korzyść choćby teoretycznie. Nie- sprowadził magika od PR, fachowca od wciskania kitu i sprzedaży małopiśmiennym kmiotom Kolumny Zygmunta, czy wodospadu Niagara- okazyjnie, za pół ceny i na raty, w specjalnej promocji.
I sam się dał nabić w butelkę. Wcisnąć taki kit TAKIM specom od wstawiania kitu, jak rzad Tuska, to mistrzowstwo świata! Przynajmniej tam mi się wydawało, aż do chwili, gdy to się zdarzyło znowu i znowu i znowu, gdy w butelke ten rząd zaczęli nabijać już właściwie wszyscy, różne Ryśki, różni macherzy od toksycznych Orlików, od wymiany trawy na stadionie po pięć razy, od popękanych autostrad, z Kaźmierzem Marcinkiewiczem włącznie. Kaźmirz, jaki jest , każdy widzi, ma wiele zalet, ale akurat nadmierna bystrość do nich nie należy. A tu proszę, właśnie słyszę, że zrobił ten rząd na 60 tysiecy, osobiście, nie licząc znacznie większej kasy, która zgarnęła firma, której doradzał, a której istnienie sprowadzało się do zgarnięcia kasy i splajtowania, za radą Atrakcyjnego Kaźmierza właśnie.
No i tak sobie myślę, że fakir, jak fakir, wygląda dziwnie, turban, dziwny jezyk, amerykański chyba, można się nabrać. Ale Kaźmirz Marcinkiewicz, to już przesada. Jak on robi tych gości w balona, to znaczy, że każdy może. To sa zwykłe cienkie Bolki, bez medialnego i razwiedkowego parasola nie znaczą nic, każdy ich wydyma, jeszcze podziękują i wystękaja „Izwinitie!” z lokajskim uśmiechem na twarzy.
W tej sytuacji nie wydymać , to po prostu grzech zaniedbania. Hej, może by jaką autostradę zacząć budować, no, przynajmniej ziemie rozkopać, potem się urzędowo uzna za przejezdną, jak w tym filmie Mela Brooksa, gdzie dwórki były urzędowo uznane za dziewice, nawet znaczki zakazu wjazdu nosiły na pasku. Potem powiem, że filozofię studiowałem, jak Palikot, to zdziwienia nie ma, że się kasa nie zgadza, bo nie mam głowy do rachunków, filozofia życiowa inna. Mogę nawet przeprosić i to w obcym jezyku. Taka świecka tradycja.
P.S. Idzie czas PITów, jak ktoś jeszcze nie wie, komu dać swój 1%, to proponuję wesprzeć Romana Geftasewicza,
Fundacja Dzieciom „Zdążyć z Pomocą”,
ul. Łomianska 5
01-685 Warszawa
Tel 22 4869699, email: fundacja@dzieciom.pl
WWW.dzieciom.pl
1. KRS: 0000037904
2. Roman Geftasewicz 15092
Zachęcam do czytania felietonów w „Gazecie Polskiej Codziennie” i Freepl.info
http://freepl.info/seawolf
http://niepoprawni.pl/blogs/seawolf/
http://niezalezna.pl/bloger/69/wpisy
http://seawolf.salon24.pl/
Oraz w wersji audio tutaj:
http://niepoprawneradio.pl/
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2753 odsłony
Komentarze
A hoj wilku morski
28 Kwietnia, 2012 - 20:32
Pisałem o Tusku że bystry to on nie jest,tylko dzięki towarzyszom utrzymuje się przy władzy,jak by go nie wspierali w rządzeniu,to dawno by go nie było i nikt by już o nim pamiętał,on tylko w kłamstwie jest dobry i aferach PO POd dywan zamiataniem
POZDRAWIAM
@seawolf
29 Kwietnia, 2012 - 04:10
Nie róbmy idioty z Atrakcyjnego Kazimierza podejrzewając, ze chodzi mu o głupie 60 tyś. Kaziu odwalił kawał dobrej roboty. Zniszczył nieźle prosperującą firmę, zablokował budowę autostrady i wszystko to poszło na konto Kaczyńskiego.
Majstersztyk.
sannah
Bomba !
29 Kwietnia, 2012 - 08:53
Ha, ha, ha ! Uśmiałam się setnie - uwielbiam ludzi z poczuciem humoru , lekkim piórem i szerokimi horyzontami myślowymi ! Co do Kaziuka, a właściwie - Żuka - nie ubliżając memu zmarłemu kuzynowi o tym samym imieniu - (na Litwie używa się takiego skrótu) - nie sądzę, by naciągnął kogokolwiek z rozmysłem. Nie ten umysł giętki i cwany, nie taki geszefciarz. Pewnie ktoś rzucił mu hasło, pomysł, a on z tego skorzystał. To wyjątkowy ponurak, "ścisły" intelekt, więc tylko udało mu się na chwilę zarobić, a teraz będzie za to pewnie "bekał". Pozdrawiam ! Należę do ludzi, którzy niczego nie potrafią sprzedać, niestety.