Złodzieje i ich płatne miłośnice

Obrazek użytkownika Chłodny Żółw
Blog

Rządzą złodzieje. Zgodnie z prawem i regułami demokracji. Przy entuzjastycznym poparciu elit intelektualnych i ludu.

(źródło: niepoprawni.pl) 

Biorą to co chcą. Tyle ile chcą. Przy entuzjastycznym poparciu elit intelektualnych i ludu? Podobno okradając innych ratują świat!

Autorytety ekonomiczne usprawiedliwiają kradzież stosunkowo niewielkich pieniędzy... tych miliardów oficjalnie przelewanych na dowolnie wybrane konta.

"Nobliści tacy jak Paul Krugman i Joseph Stiglitz przekonywali o tym, że Ben Bernanke i Kongres ratują amerykańską gospodarkę pompując w nią pieniądze".

Jeśli intelektualiści tej rangi usprawiedliwiają kradzież tak niewielkich kwot, to dlaczego mieliby protestować przeciwko kradzieży mniej oficjalnie przejmowanych bilionów? 

Czasem tylko odezwie się jakiś wariat wykrzykujący, że "to gigantyczne liczby. Pokazują one arystokrację finansów, która bez rządowych pieniędzy wali się".

Nie ma powodów do obaw. Zawodników kierujących się obrzydliwymi, antyzłodziejskimi fobiami chętnie zagłuszą politycy, ekonomiści, filozofowie, moralne autorytety...

Kradzież? Co w tym złego, że kogoś okradamy? Nie przesadzajmy z tym Dekalogiem!

Czy kradzież komukolwiek szkodzi?

Filozofowie nonkonformistycznie wątpią.

"Można drukować pieniądze, ogromne ich ilości, i nie wyrządzić gospodarce krzywdy. Ciekawe, że wiele osób uważa to proste stwierdzenie niemal za grzech śmiertelny i kłamstwo nie do wybaczenia. A może po prostu ekonomia znalazła się dziś w czasach przedkopernikańskich a ekonomiści przypominają magów zastanawiających się, czy Ziemia jest płaska?".


 

Aktualna liczba uczestników "Gulaszowego Czwartku" zarejestrowanych na Facebooku: 478

(Facebookowcy! Dopisujcie się! I zapraszajcie znajomych!)

 

Brak głosów