wizjonerzy

Obrazek użytkownika Andrzej Tatkowski
Blog

Coraz częściej popełniam błędy i mylę się w rachunkach, więc z okazji Dnia Edukacji Narodowej, za karę, postanowiłem sobie przeliczyć moich nieżyjących od dawna "edukatorów", zwanych niegdyś, gdy latynizmy nie były tak modne jak obecnie, nauczycielami czy wychowawcami - także tych, którzy "edukowali" mnie poza "murami szkolnymi".

Liczenie trwa, i trochę potrwa, bo mam co liczyć.

Niepotrzebnie użyłem cudzysłowów; szkoły do których mnie posyłano istotnie mieściły się w budynkach murowanych, i to nie z pustaków czy innych prefabrykatów, ale z cegieł dobrej jakości, a zachodzące w ich wnętrzach procesy niewątpliwie zasługiwały na miano edukacji, choć nie była ona tak narodowa, by nie wymagała uzupełnień extra muros.

Edukacja, jak wiadomo, jest niemożliwa bez jakiejś wizji, a każdy edukator, fachowiec czy amator, może mieć własną i nierzadko, niestety, miewa - o czym zdołałem się przekonać zanim sam zostałem edukatorem i wizjonerem.

Bolesne doświadczenia towarzyszące uzgadnianiu wizji edukacyjnych mądrych Rodziców, kochających Babć oraz licznych Cioć miały zapewne mniejszy wpływ na moją edukację niż odmienność wizji A. Hitlera i J. Stalina (które udało się im uzgodnić, na moje szczęście, tylko na pewien czas), ale pozostawiły trwalsze ślady.

Wiem, że choć Aryjczyk, nie jestem Uebermenschem, i wiem, że nie płynie we mnie krew proletariacka, której też moi przodkowie nie przelewali ani nie wysysali, ale na tym moja samowiedza się kończy - i nie wystarcza, żebym się nie czuł dotknięty gdy jakiś B. nazwie mnie od niechcenia neonazistą a inny P. - bolszewikiem

Wiem oczywiście że nigdy nie byłem, i nadal nie jestem taki, jaki być powinienem, ale już z pobieżnego przeglądu stawianych mi wprost lub aluzyjnie zarzutów i ocen widzę, iż ich autorzy nie zdołali się porozumieć, a wizje mają tak odmienne, że nie ma chyba człowieka, który by zdołał im sprostać; ja tego nie potrafię, i nie będę próbował.

Jaki powinienem być, nie mam zielonego pojęcia.

Jakże tu kochać bliźniego, kiedy ten bliźni to pan Stefan Niesiołowski, że o panu redaktorze Urbanie nie wspomnę ?

Jak szanować prawo, kiedy się człowiek przyjrzy prawnikom
tej miary, co nieustraszony pan Ryszard Kalisz, który nie boi się chyba nawet samego Romana Giertycha ?

Jak czuć respekt dla prezydenta, którego łączy przyjaźń z bezczelnym chamem, bluźniercą i politycznym chuliganem, o którym tylko tyle wiadomo na pewno, że - nie utonie ?

Nie przygotowali mnie do tego moi edukatorzy, którzy też miewali odmienne wizje, jednak nie oczekiwali ani cudów, ani nadludzkich wyczynów - i na przykład trója z chemii na koniec roku satysfakcjonowała zarówno opiekę domową jak ciało pedagogiczne, nie mówiąc o piszącym te słowa, któremu chemia kojarzy się w najlepszym razie z panem profesorem Iwińskim (a w pozostałych - z Czernobylem).

Powiadają teraz, że jak się nie wie, itd., to trzeba się zachować przyzwoicie, ale jakoś nie informują, gdzie ?!

W Sejmie i w telewizji, w katedrze i w teatrze, na ulicy i w lesie, kryteria "przyzwoitego zachowania" nie są - nie były jeszcze wczoraj - identyczne, a ich dobór nie był bynajmniej naturalny, lecz stanowił efekt edukacji.

Wzorcotwórczy megaedukator - audiowizualna sieć medialna pod pieczą Jana Dworaka - może, więc próbuje skutecznie zhomogenizować te kryteria, których zróżnicować nie potrafi albo nie chce.

Gdy ucieleśni się ta wizja, wizjonerzy nie będą już do niczego potrzebni nikomu - poza wolną i niezależną, acz zaprzyjaźnioną, telewizja.

W pałacach wizje miewa się piękniejsze niż gdziekolwiek indziej, choćby to był tylko Pałac Kultury i Nauki, też, w końcu, zmaterializowana wizja.

Brak głosów

Komentarze

prof Rycho: nietrywialny ...pozdr10

Vote up!
0
Vote down!
0

prof Rycho

#298122

prof Rycho: nietrywialny ...pozdr10

Vote up!
0
Vote down!
0

prof Rycho

#298123

Mam cichą i szczerą zarazem nadzieję, graniczącą niemal z pewnością, że choć myli się Pan czasami w rachunkach (dziwne, że zawsze na swoją korzyść), to jednak błędów popełnia Pan coraz mniej.
Odpadły już Panu przecież na szczęście (bez urazy proszę) błędy najgroźniejsze i nieobliczalne tzw. błędy młodości.
Pokonał Pan również błąd braku samokrytyki, poddając się z własnej woli krytycznej samoocenie chociażby powyżej.
Poza tym dobry pedagog poddaje czasami słuchaczy "testowi uwagi" w celu sprawdzenia czy słuchacze słuchają, czy drzemią podpierając się długopisami i zapodaje w trakcie prelekcji jakąś nieprawdę. Na przykład : 2+2=5 - prawda panie Kowalski ? Z reguły Kowalski wybudzony z błogich rozmyślań o d...e Maryni odpowiada : tak Panie Psorze i w nagrodę otrzymuje ocenę niedostateczną, co rozbudza go na resztę dnia.
W każdym bądź razie wierzyć jest dobrze a sprawdzić jeszcze lepiej, tak samo ja przyznawać się do błędów jest lepsze od udawanie, że ich nie było.

NIEPOPRAWNY INACZEJ

Vote up!
0
Vote down!
0

NIEPOPRAWNY INACZEJ

#298181