o szmatach, szmaciarzach i szmatławcach

Obrazek użytkownika Andrzej Tatkowski
Blog

Szmata jest niezbędnym elementem współczesnej cywilizacji.

Nawet w najwytworniejszych apartamentach, galeriach sztuki
oraz takich czy innych salonach zdarza się dzisiejszym damom czy elegantom puścić pawia, i - mimo iż nie wpuszcza się tam zwyczajnych ludzi, których spontaniczne reakcje mogły by być jeszcze gwałtowniejsze - wykwintny substytut szmaty, "mop", okazuje się niewystarczający, bo elity odżywiają się nieźle, a nierzadko obficie.

Producenci mopów usiłowali zdominować rynek, podrzucając na półki supermarketów szmatopodobne antyszmaty o zerowej higroskopijności, pochłaniające jeno energię zrozpaczonego użytkownika lecz nieprzydatne by zetrzeć z podłogi chociaż pot i łzy, wylewane przezeń przy tej okazji.

Aliści zasoby prawdziwych szmat, nierzadko przedwojennych, przetrwały, a wraz z nimi przetrwała tradycyjna chędogość polskich domostw i przeświadczenie, że bez szmaty nie ma mowy o kulturze - albo przynajmniej higienie.

Czytelnik wie zapewne, że rzeczownik "szmata" to homonim; służy nie tylko jako nazwa użytecznego, choć niepięknego elementu wyposażenia gospodarstwa domowego, ale również jako pejoratywna przenośnia albo pogardliwy epitet.

Gdy stosowany jest do charakterystyki organu prasowego mógłby być zastąpiony derywatem "szmatławiec", który bywa jednak używany coraz rzadziej - może dlatego, że na rynku prasowym dominują dziś tytuły rodzaju żeńskiego, a może ze względu na bardzo wysoki poziom ochrony prawnej tychże.

Gdy epitet "szmata" nie odnosi się do gazety, ale do osoby
powinien niewątpliwie uwzględniać jej płeć; istnieje wszak autonomiczny rzeczownik "szmaciarz" a całkowite zrównanie kobiet i mężczyzn pozostaje w sferze projektów (w związku z postępem chirurgii pojawiają się tu nowe, nieznane dotąd trudności).

Przypuszczam, że w odniesieniu do konkretnych postaci ze sfery publicznej, nie tylko dziennikarzy, ale i polityków, definiens "szmaciarz" wydaje się semantycznie nieostry i nie dość dosadny, by wyrazić emocjonalne nastawienie osoby oceniającej daną postać.

W takich przypadkach rzeczownik "szmata" z pewnością może być stosowany również do charakterystyki osobnika rodzaju męskiego - podobnie jak "kanalia", "menda", "gnida" czy nawet, sit venia verbo, "kurwa", nie mające nic wspólnego z seksistowskim myśleniem o ludzkiej wspólnocie i coraz bardziej obojnacze.

Czy transgeniczne, nie wiem; moje skłonności do mizoginii z wiekiem ustąpiły i bliższy jestem mizantropii : szmatą może być, jak sądzę, każdy - bez względu na wiek, płeć i wyznanie; decydującym czynnikiem jest jego indywidualna chłonność - a zapotrzebowanie na szmaty jest dziś duże.

Żeby zakończyć ten wywód jakimś morałem, pozwalam sobie zwrócić uwagę, że szmata jako taka to rezultat metamorfozy pod wpływem czynników zewnętrznych czegoś, co było niegdyś flanelową koszulą, bawełnianymi gaciami albo pieluchą z tetry - ale po zeszmaceniu nigdy już tym czymś nie będzie.

Ten proces jest nieodwracalny.

Brak głosów

Komentarze

Pański świetny tekst zainspirował mnie aby zaproponować panu Wajdzie  tytuł  dla  jego najnowszego dzieła -" Człowiek ze szmaty" , pasuje jako praequel i saequel do człowieków z żelazo-marmuru.

Vote up!
0
Vote down!
0
#203423

przy tym tekście Miodek może się schować

Amerykanie mają "Człowieka ze stali" (Superman) a my mamy ze szmaty

Vote up!
0
Vote down!
0
#203469

ostatni akapit jest rewelacyjny.
w pełni wyczerpuje znamiona czynów haniebnych polactwa,jednakowoż w odniesieniu do poukrywanych garbatonosych wpływowych person w naszym pięknym kraju tylko chwalebna taktyka.

Vote up!
0
Vote down!
0

 NSZ-ZJ

#203738