o biciu

Obrazek użytkownika Andrzej Tatkowski
Blog

W szczęśliwych czasach bezwojnia i bezrobocia, kiedy ani służba wojskowa ani praca nie są, jak dawniej, przymusowe, młody mężczyzna może się spokojnie zajmować zaspokajaniem swoich prywatnych potrzeb.

Państwu nie jest potrzebny do niczego, więc państwo się nie wtrąca do tego, gdzie mężczyzna te swoje prywatne potrzeby zaspokaja (państwo nawet woli, żeby to robił gdzie indziej), ale kiedy nie ma innego wyjścia, musi, dla jego własnego dobra i bezpieczeństwa ograniczyć mu swobodę ruchów jakimś zarządzeniem albo barierką, czy nawet kratą.

Jedną z prywatnych potrzeb młodego mężczyzny, z wiekiem niekiedy rosnącą, jest bowiem chęć dania w mordę wrogowi.

Zanim spadła nam dzietność i wzrosła stopa koedukacyjnego uprzedszkolnienia tego co się jednak urodziło (a nazywane niegdyś było "dziatwą"), potrzeba ta zjawiała się i bywała zaspokajana w obrębie rodziny.

Braterskie walenie się po gębach, czy ojcowskie bicie po tyłku, dziś surowo zakazane, stanowiło tradycyjną formę rozstrzygania konfliktów i sporów kompetencyjnych w sposób wyrazisty, a zarazem stabilizujący hierarchię wartości.

W rodzinie człowieczej, żyjącej w zglobalizowanym świecie, role starszych braci i ojców są dziś inne, bo inne jest braterstwo i ojcostwo, ale w peryferyjnym kraju średniej wielkości może się zdarzyć, że jakiś Ojciec nie podda się sobaczym synom bez walki albo że młode bractwo spacyfikuje skutecznie - na chwilę - jakiegoś starego psubrata.

Na ringu, gdzie za grube pieniądze walą się po mordach ku uciesze gawiedzi gwiazdy sportu zawodowego, przestrzegane
jest (i wystarcza) bardzo stare prawo : prawo pięści.

Kiedy młody mężczyzna chciałby zaspokoić potrzebę dania w mordę wrogowi by sprzeciwić się złu, które sprawia mu ból, może trafić na podobny ring, doskonale przystosowany do potrzeb widzów, więc służący rozrywce a nie walce ze złem.

Prawo pięści, choćby postmodernistycznie zmodernizowane, nie wystarcza, by tę walkę rozstrzygnąć sprawiedliwie - to znaczy - wygrać; nie przed tym "jury".

Potrzeba odwetu czy wymierzenia sprawiedliwości może się przeobrazić w gniew i chęć dania w mordę komukolwiek, byle rozładować wewnętrzne napięcie, ale większość owych mord należy do osób chronionych przez prawo, mających mecenasów i obrońców, rzeczników, immunitety i inne zabezpieczenia.

Przypadek Urbana dowodzi, że obrażonych i rozgniewanych przeliczać daje się na banknoty o nominałach dostatecznie wysokich, by zapewniały skuteczną ochronę.. wizerunku.

Nie chciałbym się na stare lata wygłupić, ale skoro już się tak wszyscy beztrosko rozdokazywaliśmy, mogę chyba zażartować i zaproponować, żeby ktoś zainteresował się trochę bliżej zawartością niektórych portfeli, rachunkami i zobowiązaniami (zwłaszcza "wymagalnymi"), a może także ustalaniem, kto komu ile za co płacił, skoro już wiadomo, kdo bude platit' za wszechno !

Przypuszczam, że można by do takiej walki ze złem, ot, dla zabawy, dopuścić i staruszków, na przykład emerytowanych księgowych, potrafiących doradzić za co i jak uderzyć po kieszeni tego albo innego układowego nuworysza.

(Ja sam nigdy księgowym nie byłem i żadnych na nikogo nie posiadam "kompromatów", ale okropnie jestem podejrzliwy.)

Jeśli mamy jeszcze jakieś pieniądze, to z pewnością nie leżą one dzisiaj na ulicy, a młodym mężczyznom trochę by się ich przydało, nie tylko na zaspokajanie prywatnych potrzeb.

Jestem pewien, że tak, jak umieliby zapewne dać wrogowi w mordę, potrafiliby też puścić go z torbami, albo - jak to obiecywał Wałęsa - "w skarpetkach" (Lech nie był wtedy jeszcze milionerem), nie wstając od klawiatury.

Ci, którzy się nie nadają ani do jednego, ani do drugiego, będą się pewnie nadal troszczyć o zaspokajanie prywatnych potrzeb, bo zatroskani o te potrzeby nie dopuszczą do ich zaniku ani (na psa urok !) sublimacji. Trudno..

Mamy wolność; można próbować być, można próbować bić, i to niekoniecznie pianę (choć z tego żyje się nieźle), można też czekać na to co będzie, kto kogo przeżyje i czy dobro zwycięży.

Czymże jest zresztą, "tak naprawdę", zło ?

Co jest dobre, a nawet bardzo dobre, wie każdy telewidz.
I tego dobrego długo jeszcze nie zabraknie.

Dopóki ktoś nie powie : DOŚĆ !

Brak głosów

Komentarze

Napisał Pan,m.inn.:Jedną z prywatnych potrzeb młodego mężczyzny, z wiekiem niekiedy rosnącą, jest bowiem chęć dania w mordę wrogowi.
Czy to jest,teges-tenteges,cienka aluzja?
Jeżeli tak,to bądźmi miłosierni dla ludzkich słabości.
Zapewne widział Pan(w TV) walki kogutów?

Vote up!
0
Vote down!
0
#267141

Gdyby historia miała się powtórzyć,to przecież Al Capone też brzydko skończył przez kreatywną księgowość.

Vote up!
0
Vote down!
0
#267210

Proszę się nie obawiać, tak jak (bezczelnie) nie odpowiadam na wpisy miłe lub takie, które mogę za takowe uznać, tak też nie zamierzam tu niczego syntetyzować bez wyraźnej potrzeby.

Jestem jednak w kłopocie, ponieważ jeden z odbiorców tego, co nadałem, okazał mi swoje jednoznaczne niezadowolenie, nie dając szansy na przeprosiny lub poprawę : nie wiem, w czym zawiniłem, choć kara została mi wymierzona (najzupełniej zgodnie z tutejszym regulaminem).

Rozumiem, że konspiracyjny charakter tego portalu nakazuje użytkownikom absolutną anonimowość i każdemu ją zapewne gwarantuje, ale byłbym wdzięczny za danie mi do zrozumienia - oczywiście w niedekonspirującej autora formie - czy tym razem uraziłem jakiegoś młodego bęcwała, czy starego drania;
czym, to mniej ważne, bo tekst został napisany - ale gdybym miał pisać następny, chciałbym wiedzieć, dla kogo.

Ze złodziejami da się ciekawiej pogadać o złodziejstwie, niż z uczciwymi, bo wiedzą więcej - a proces rozkradania Polski
wcale się nie skończył; biorą w nim udział nie tylko rekiny finansjery, ale i malutkie płoteczki nie płacące abonamentu, jeżdżące na gapę, czy pracujące "na czarno", jak szlachetna nie byłaby dorobiona do owego złodziejstwa ideologia.

Wszyscy jesteśmy okradani; bywa, że przez samych siebie czy
przez bliskich, a przynajmniej "swoich"; byłoby dobrze te straty zacząć minimalizować.

Vote up!
0
Vote down!
0

Andrzej Tatkowski

#267445