metanoia
Tyle zawdzięczam Grekom których już nie ma, że jeremiady "co to będzie kiedy Grecji nie będzie ?" interesują mnie mniej, niż to, co będzie z moją emeryturą kiedy nie będzie ministra Rostowskiego, który doprawdy znakomicie udaje ostatnio Greka.
Jeżeli komuś wydałem się potwornym egoistą, może sobie w miejsce "mojej emerytury" wpisać "ZUS", "budżet państwa", całe państwo (jeśli jest patriotą) czyli "Polskę", albo jeśli jest internacjonalistą czy choćby Europejczykiem, "Unię Europejską" czy nawet "cywilizację", bardzo proszę.
Po takiej korekcie moja troska o przyszłość nabierze blasku cnoty obywatelskiej i zyska wymiar historiozoficzny niczym niepokoje Donalda Tuska czy samego Adama Michnika.
To, że jest się o co niepokoić, nie wymaga uzasadnienia, inna rzecz, kto o co się niepokoi i troszczy najbardziej.
Obejrzałem sobie dzisiaj pana premiera polskiego rządu na deptaku biegnącym wzdłuż krakowskiej Alei 3 Maja, skrajem Błoń, na których, niczym na jakiejś zielonej wyspie, pasą się teraz owieczki i barany.
Premier biegł również, a właściwie truchtał w treningowym dresie (a kolor jego był czerwony) od Cichego Kącika, obok Oleandrów, w kierunku Zaleszczyk, obecnie znajdujących się zagranicą, więc zapewne nie będących celem ani metą.
Na obliczu pana premiera malowała się troska i niepokój, które na widok kamer zaprzyjaźnionej telewizji skrywał nie bez widocznego wysiłku pod krzywym uśmiechem.
Pomyślałem, że łatwiej założyć dres, niż zdjąć brzemię odpowiedzialności, bo nie dostrzegłem w otoczeniu pana premiera, wśród truchtających, żadnej z tych postaci, co gotowe są podobno wykonać już za parę dni ewangeliczne zalecenie : "Jeden drugiego brzemiona noście".
Pomyślałem też, że zbliża się czas metanoi : za siedem dni
dokonać ma się przemiana, zdaniem jednych cudowna, zdaniem innych przerażająca, zależnie od tego, jaką czytają gazetę, ale - tak czy owak - Donald Tusk wyzwolony zostanie z tego jarzma i uwolniony od tego brzemienia, pod którymi się dziś jeszcze mozoli; nie będzie musiał podróżować aż do Krakowa, żeby móc sobie trochę pobiegać.
Niechże sobie biega, skoro lubi, pomyślałem.
***
Minęło kilka godzin i w moim telewizorze ponownie pojawił się pan premier, już po metanoi - w odświętnym garniturze, pachnący świeżością, ale nie tak młodzieńczy, jak bywało; stał na tle neogotyckiego kościoła św. Józefa w Rynku Podgórskim i tłumaczył, że bezpieczni będziemy przez następne cztery lata tylko pod warunkiem, że nie oddamy władzy ludziom nieodpowiedzialnym i nie mającym takiego doświadczenia w przeprowadzaniu kraju przez kryzys, jakie
posiada Platforma Obywatelska a czekają nas wszak bardzo ciężkie czasy.
Zasępiłem się nieco.
Jest mi obojętne, czy powodem wstrzymania wypłaty mojej emerytury będzie druga faza straszliwego światowego kryzysu, czy jakiś skok na Zakład Ubezpieczeń Społecznych, gdzie przez prawie pół wieku gromadzone były moje składki, podobny do paru innych skoków pana ministra Lewandowskiego (aktualnie komisarza), dzięki którym jednakowoż mogłem opłacać komorne i abonament a także wykupić niektóre leki.
Co mogę w tej sytuacji uczynić ?
Ponieważ ja także nabrałem przez minione cztery lata pewnego doświadczenia i nie jestem mniej odpowiedzialny od tych członków Platformy Obywatelskiej, których działalność w parlamencie, w rządzie czy w medialnych spektaklach dość uważnie w tym czasie obserwowałem, jakoś nie chce mi się biernie czekać na ciąg dalszy.
Nie widzę sprawozdania z włodarzenia krajem oraz kasą przez pełną kadencję, słyszę natomiast, że budżet państwa na rok przyszły jest równie optymistyczny, jak nierealny.
Nie widzę żadnego programu, który mógłbym przyjąć z dobrą wiarą do wiadomości (niekoniecznie bez zastrzeżeń).
Widzę i słyszę, że największym zagrożeniem stojącym przed Polską jest partia Jarosława Kaczyńskiego który nie wsiadł ubiegłej wiosny do rządowego tupolewa (i stąd wszystkie kłopoty, troski i zmartwienia najwybitniejszych polskich mężów stanu - od Sopotu po Biłgoraj).
Słuchałem tego przez parę lat, nie bez przejęcia, czasem nawet ze łzami w oczach, ale zaczyna mnie to śmiertelnie nudzić.
Idźcie chłopcy pobiegać gdzie indziej, w podskokach; może dane wam będzie doznać metanoi.
Byłoby pewnie łatwiej, gdybyście wpierw przeprosili.
Mnie to akurat niepotrzebne - w każdym razie mniej, niż emerytura, ale wydaje mi się, że ten i ów obywatel chyba na przeprosiny zasługuje - i cierpliwie czeka.
Moja cierpliwość się kończy - dokładnie za tydzień.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 664 odsłony
Komentarze
putinoja
2 Października, 2011 - 18:20
Matołek biegi ćwiczy.
Stara się uwierzyć, że wzorem rostowskiego, uda mu się uciec.
Ale przed GRU ucieczki nie ma.
Tak jak i przed wściekłym Polakiem, nawet piekło nie uchroni.
Pozdrawiam myślących.
Kamuflaż
2 Października, 2011 - 20:27
Ponieważ bardzo zależy mi na tym, żeby pan premier został sprawiedliwie osądzony w wolnej już Polsce, a nie podczas któregoś truchtu dogoniony i rozszarpany przez wściekły tłum. Namawiał będę szczerze pana premiera, żeby czerwony dres zamienił na zielony a najlepiej na panterkę + pasta kamuflażowa na twarz. Zawszeć to łatwiej w razie nieplanowanej ucieczki na przełaj po nieużytkach, chaszczach i borach, schować się w trawie, przycupnąć za krzaczkiem, lub niezauważenie czmychnąć w lisią norę lub wspiąć się na drzewo (najlepiej brzozę i to pochyłą).
Pozdrawiam
NIEPOPRAWNY INACZEJ
NIEPOPRAWNY INACZEJ
Brawo Choć kamuflaż nie
2 Października, 2011 - 20:38
Brawo
Choć kamuflaż nie pomoże, to wszystko dowodzi
Że najlepiej premierowi ; włos z głowy wychodzi
widz