Niekończąca się historia
Nie minął dzień, a się okazało, że pośpiech, z jakim i premier, i naczelny sołtys rzucili się do
upubliczniania rosyjskich „stenogramów” („taśm prawdy”, jak to ktoś zgrabnie określił) okazał się przedwczesny i to z paru powodów. Przede wszystkim swe niezadowolenie, a nawet swoiste votum separatum wyraziła od razu Moskwa (a kogóż ostatnio, jak nie braci Moskali słuchają się ciemniacy ze szczególną czujnością?), po drugie ppłk B. Stroiński, który wyznał, iż podpisał inny dokument, a nie ten (jego podpisu, jak wiemy, faktycznie nie ma na „stenogramach”), co dodaje pikanterii całej sprawie w sytuacji, w której na „stenogramach” jest jak byk wybite, iż to „wiersja no 1”. Po trzecie, wszyscy spece Czerskiej ze swymi czerstwymi twarzami i mózgami, co się przez ostatnie dwa miesiące na wszystkich frontach udzielali, by dowieść istnienia nacisków na pilotów, musieli się objeść smakiem, ponieważ żadnych delicji w tym g...nym dokumencie nie znaleźli. Oczywiście nie przeszkodziło im to w dalszym lżeniu polskich pilotów, no ale to lżenie kontynuowano w kontekście coraz głośniejszych uwag o tym, że „wieża” błędnie naprowadzała tupolewa, co w warunkach takiej widoczności, jaka była, stanowiło bez wątpienia jedną z głównych przyczyn katastrofy. O możliwej innej wspomniał wczoraj w „Misji specjalnej” Janusz Więckowski, dowodząc, że dobry stan silnika na pobojowisku świadczy, iż ten musiał odpaść wcześniej, tj. przed uderzeniem w leśny masyw (obliczenia dotyczące utraty prędkości na ostatnich dwóch kilometrach o połowę (z 300 km/h do 173 km/h to by potwierdzały – niemożliwe wydaje się jednak, by załoga tego nie zauważyła i głośno nie skomentowała). Jak pamiętamy zaś nowa komisja Burdenki, tj. MAK, wykluczyła jakiekolwiek awarie na pokładzie polskiego samolotu.
Wczoraj prop-agit-majstrowie z „Sygnałów Dnia”, którzy od wieków mówią na antenie Jedynki to, co myśli partia, ponad wszelką wątpliwość po lekturze „stenogramów” wykluczyli zamach, gdy tymczasem właśnie coraz więcej przesłanek potwierdza tezę, że 10 kwietnia nie było żadnego wypadku, lecz umyślnie spowodowana katastrofa. Ja zresztą spodziewam się, że im więcej tych przesłanek będzie, tym usilniej promoskiewskie środowiska będą zatykać uszy i dalej bredzić o zwykłym lotniczym wypadku. Akurat rosyjskiej komisji się nie dziwię, wszak MAK sprawuje pieczę i nad rosyjskimi lotniskami, i nad zakładami remontowymi, w związku z tym i nieprawidłowości na Smoleńsk-Siewiernyj, i machloje (albo wprost sabotaż) związane z paromiesięcznym (od mają do grudnia 2009) remontem głównym tupolewa w Samarze (http://lotniczapolska.pl/Tupolew-po-remoncie,10883), uderzają właśnie w MAK, ponieważ podważają profesjonalizm, bezstronność oraz uczciwość tejże komisji (co do których nikt z rozsądnie myślących Polaków nie ma, sądzę, najmniejszych wątpliwości). Rosjanie mataczą na skalę przypominającą pierwszą zbrodnię katyńską – ale tym razem mają bardzo wielu sprzymierzeńców w naszym kraju. Na szczęście jednak to mataczenie jest czytelne dla coraz większej liczby nie tylko polskich obywateli.
W „stenogramach” pod literą „D” figuruje „kontroler lotu”, ale – jak sugerowałem w poprzednim wpisie – to są przynajmniej dwie osoby (P. Plusnin i W. Ryżenko) rozmawiające z załogą, wobec tego powinny być osobno oznaczone. W „wieży” był jeszcze najpewniej ktoś z FSB, gość, którego nikt dotąd nie przesłuchał. Nie wiemy też, czy brał udział w dialogu z tupolewem. Jak to wczoraj z uśmiechem stwierdził R. Jaxa-Małachowski: „sądzę, że takich pracowników jest trudno przesłuchać”. Nie wątpię, zwłaszcza, jeśli rolą takiego funkcjonariusza było np. dopilnowanie sprawnego przebiegu zamachu. Wiemy już od Ryżenki, iż w gestii „kontrolera” leży i zakaz lądowania, i zamknięcie lotniska w sytuacji braku wizualnego kontaktu „kontrolera” ze zbliżającym się do ziemi samolotem (i gdy załoga nie widzi pasa) – banialuki więc (rozpowszechniane m.in. przez płk. E. Klicha w jednej z poprzednich „Misji specjalnych”, a przez czerskie Ministerstwo Prawdy już od 10 kwietnia (http://wyborcza.pl/1,75478,7752603,Odradzano_ladowanie.html)), jakoby w Rosji się nie zakazywało i nie zamykało, można spokojnie wyśmiać. W „stenogramach” też pojawia się ciekawe wtrącenie dotyczące „zrzutu” („wybroska”), na które zwrócił uwagę Eye of the Beholder (http://beholder.salon24.pl/189665,zrzut-w-smolensku-o-8-28-wg-stenogramu-tak). Wyglądałoby to na fragment rozmowy „kontrolera” (a może gościa z FSB?) z Iłem:
„Komunikat brzmi: "закончил выброску, снижение на восток", przetłumaczone na polski jako "Zakończyłem ZRZUT, zniżanie na wschód". Potem jest jeszcze "разрешили" ("Pozwolili"), a oba te zdania rozdzielone są wypowiedziami oznaczonymi jako anonimowe i nierozpoznane, a więc zapewne bardzo słabej jakości. To właśnie zdaje się sugerować, że jest to fragment rozmowy między innym samolotem a np. kontrolą lotów, "podsłuchany" przez pilotów Tupolewa.”
Bloger zwraca też uwagę na wymianę zdań między polskimi pilotami:
„O 10:29:47, tj. niecałe dwie minuty po wspomnianym wyżej rosyjskim komunikacie o "zrzucie", kapitan Protasiuk mówi: "Kto tam jest?", na co drugi pilot odpowiada: "U ciebie też?". Czyżby zauważyli obecność w pobliżu innego samolotu?”
Czyżby więc spece od dezinformacji nie wyczyścili wszystkich „wrażliwych danych” do końca, czy może raczej – co o wiele bardziej prawdopodobne – inicjują zupełnie nowy wątek w całej tej sprawie? Jaki? Ano taki, że nie tylko „Wania” zawalił „na wieży”, ale i może „Kolja” coś tam ciekawego swoją rozdygotaną „kamierką” wyłapał wśród migocących pikseli na pobojowisku.
http://www.tvp.pl/publicystyka/magazyny-reporterskie/misja-specjalna/wideo/02062010-2240/1831290
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1729 odsłon
Komentarze
FYM!rosyjscy piloci b.taktowni wobec załogi Tu 154 niż niektórzy
3 Czerwca, 2010 - 11:46
ich polscy koledzy!
pzdr
antysalon
kontroler rosyjski naprowadził polski Tu154, ale na ,,,drzewo!
3 Czerwca, 2010 - 12:13
cyt. za "Rz":
"Wieża kontrolna w Smoleńsku mogła podać nieprawidłowe dane pilotom prezydenckiego Tu-154 - ustalili dziennikarze "Wiadomości" TVP 1
Z przedstawionych wyliczeń wynika, że wieża podała, iż samolot jest bliżej pasa startowego, niż to było w rzeczywistości. Okazało się to po obliczeniu prędkości samolotu.
Ze stenogramów wynika, że każde ostatnie dwa kilometry samolot pokonuje średnio w 22 sekundy, a to oznacza, że po kolejnych 22 sekundach powinien dotrzeć do pasa startowego. Tymczasem po 20,6 sekundach rozbija się prawie kilometr przed nim. Oznaczałoby to, że samolot ostatnie dwadzieścia sekund leciał z prędkością 173km/h. Wydaje się to niemożliwe, bo podejście do lądowania wykonał lecąc około 300km/h. Jest druga możliwość - błędne wskazania z wieży.
Zdaniem ekspertów, załoga na podstawie komend z wieży mogła uważać, że dolatuje do pasa startowego. – To, że uderzyli w drzewo w odległości 1100 m może sugerować, że byli przekonani, że w tym miejscu powinien być pas lotniska. Pytanie, jak przebiegało naprowadzanie ze strony kontrolera rosyjskiego? I czy w sposób właściwy pokierował on lotem naszego samolotu? Bo wynika z tego, że tak jakby tego kilometra zabrakło – mówi Krzysztof Zalewski, dziennikarz miesięcznika „Lotnictwo”."
A Hypki, Zawada czy Fiszer jakoś milczą!
Widocznie wolą zlecenia od Anodiny?!
pzdr
antysalon
Re: kontroler rosyjski naprowadził polski Tu154, ale na ,,,drzew
3 Czerwca, 2010 - 12:31
wydaje mi się, że w wywodzie jest błąd. 1100 m od progu
samolot przechodził w pobliżu bliższej radiolatarni i ściął czubki drzew. uderzenie w solidne drzewo (zapis) nastąpiło nieco później. podawana odległość do progu przez kontrolera mogła się różnić o ok. 0,5 km.
zastanawiam się jakie dranstwo mają zamiar popełnic,lub
3 Czerwca, 2010 - 13:05
juz popełnili "bawiący się w rządzenie" Polską
skoro tak nieoczekiwanie
postanowili upublicznić COS,co nawet nie wiadomo
ktorą jest wersją...czegoś TAM.............
co znowu nawywijali?
bo ze zrobili prezent na DzienDziecka
Polakom,to mimo wszystko uważam na
zbyt NIENORMALNE..nawet dla nich.....
gość z drogi
dezinformacja rozwojowa
3 Czerwca, 2010 - 14:18
Im wiecej wersji, im więcej wątpliwości tym wieksze możliwości następnych wersji i wątpliwości.
Możliwosci w tym zakresie wydają sie nieograniczone, także w czasie (tzn w okresie kiedy te możliwości będą wykorzystane).
W końcu czy ktoś nie może sie przyznać do sprawstwa?
W razie potrzeby i we właściwym czasie?
Komisję międzynarodową w Katyniu powołali hitlerowcy.
Kto teraz mógłby powołać taka komisję?
Pozdrawiam
cui bono
cui bono