Kiedy wróci Dieduszka Maroz?

Obrazek użytkownika Free Your Mind
Świat

Gdy się czyta takie felietony, jak ten z „Newsweeka” można zwątpić w powagę zawodu dziennikarza. Oczywiście nikt nie twierdzi, iż dziennikarze muszą być poważni i muszą na serio analizować bieżące wydarzenia, tak się jednak składa, iż to dziennikarze stanowią najczęściej pojawiających się w mediach komentatorów tego, co się dzieje i biada temu, kto ośmieliłby się głosić, że dziennikarze się jedynie nadymają jak indory.

Czytam tedy – nie wiem – analizę czy swobodną refleksję; tekst oniryczny czy alegoryczny – coś w każdym razie na temat Rosji, zatytułowane, żeby było śmieszniej „Pierwszy zamach Miedwiediewa”. (Znamy już ten fajny trynd od wielu lat w języku naszych mediów (zwłaszcza w tytułach tekstów), gdzie kalambur ściga kalambur, tak jakby pewnych rzeczy nie dało się sensownie po polsku powiedzieć). Ktoś mógłby z tego tytułu wywnioskować przecież, iż to Miedwiediew, czyli prezydent Rosji jest zamachowcem. No ale mniejsza z tym, przecież nie będziemy się bawić w warsztaty dziennikarskie. Poza tym ci ludzie za klecenie takich „felietonów” biorą pieniądze, warto pamiętać.

Przejdźmy więc do rzeczy. Otóż z tekstu dowiadujemy się, że Rosja jest niestabilna za Miedwiediewa, tak jak była niestabilna, gdy Putin zaczynał rządy i dowiadujemy się, iż za dzisiejszym kolejowym zamachem stoją skini. Gdy się z tego tekstu tyle mądrych rzeczy dowiedziałem, to mi się od razu przypomniał nazi-skin z serialu „Ekipa” grany przez B. Szyca, który w Polsce porywa i przetrzymuje żydowskich artystów. Kto nie widział, niech sobie obejrzy – w serialu nie tylko takie genialne rzeczy były. Jest bowiem inny trynd w mediach, by za wiele mrocznych stron tego świata obwiniać skinów czy kiboli, choć oczywiście najlepiej to oszołomów. Z tymi kibolami to pewnie coś jest na rzeczy, skoro potrafią wnosić na stadiony transparenty z przekreślonym sierpem i młotem, jakby nie słyszeli, że 20 lat temu komuniści obalili komunizm z pomocą L. Walesy.

Pamiętam, jak jeszcze w latach 80. można było w takiej gazecie jak „Prawo i Życie” (kto widział, ten wie) przeczytać o zagrożeniu, jakie skini niosą dla Rosji. W artykułach opisywano ze szczegółami, ile czasu tacy skini spędzają na siłowni, że noszą obcisłe ubrania podkreślające bicepsy, że nikogo się tacy nie boją i że w ogóle zadzierać z nimi jest nie za wesoło. W Polsce zresztą też skinami straszono w owym czasie, co pozwalało zwiększać kontyngenty pał na ulicach (no bo trzeba było pilnować prawa i porządku, i strzec praworządnych obywateli przed chuliganami). Gdy po „obaleniu komunizmu” okazało się, że za rozmaitymi czołowymi „nazistami” w Niemczech (słynny skandal z NPD) czy Rosji stoją służby specjalne, nietrudno było się domyśleć, gdzie tak naprawdę rodzą się wielkie zagrożenia.

W Rosji nie tylko dokonano kolejnego zamachu, ale z Rosji dochodzą słuchy, że milicja „gwałci i zabija” (link poniżej). Dla kogoś, kto czytał książki A. Litwinienki nie jest to nowość, choć rzecz jasna zbrodnie rosyjskiej milicji przy zbrodniach rosyjskiej Bezpieki i wojskówki to naprawdę małe piwo. Jeśli bowiem ktoś potrafi zorganizować zamachy na ludność cywilną własnego kraju, by następnie ścigać za te zamachy ludność jakiejś republiki (a tak przecież było z „odwetem” na Czeczenach za „zamachy w Rosji”), to wszystko zaś po to, by dojść do prezydenckiej władzy - to przy tego rodzaju zbrodniach morderstwo dokonane przez jakiegoś milicjanta wygląda niemalże jak wypadek przy pracy.

„I wreszcie uderzono w Rosjan, a zamachu, jak wynika z pierwszych doniesień, dokonali Rosjanie. Nie należy oczywiście wysuwać pochopnych wniosków w kilka godzin po zdarzeniu, ale pierwsze tropy prowadzą do skrajnych nacjonalistów. Nie wiadomo, czy organizacja Combat 18, czyli wyjątkowo mocna w Rosja międzynarodówka skinheadów rzeczywiście stoi za zamachem.
Jednak rosnące w siłę nacjonalistyczne podziemie już dawno przestało być w Rosji jedynie ulicznym folklorem i marginesem. Ogoleni na łyso radykałowie w czasie dekady Putina byli traktowani przez władze z pobłażliwością. To był czas wojny w Czeczenii, a Putin budował opartą na imperializmie i pewnych elementach nacjonalizmu ideologię państwową.”

Gdyby to był tekst z „Machiny” czy innego pisma „dla młodzieży”, to można by się nawet uśmiechnąć, ale jeśli ktoś wierzy, że w Rosji jacyś skini mogą wysadzać pociągi, to lepiej, żeby felietonów na ten temat nie pisał. Rosja od roku przeżywa kryzys gospodarczy i boryka się z rosnącym niezadowoleniem społecznym – nic zaś tak nie cementuje Rosjan, jak jakiś zewnętrzny wróg, który za zło tego świata odpowiada. Czeczenów niewielu już zostało, więc nie zdziwiłbym się, gdyby ci naziści okazali się po błyskawicznym śledztwie Gruzinami, którzy są w zażyłych kontaktach z Al-Kaidą. No i, co naturalne, Miedwiediew nie jest prezydentem na trudne czasy, tak jak nie był nim Jelcyn, jak pamiętamy. Prezydentem na trudne czasy jest po prostu Putin.

http://newsweek.salon24.pl/141032,pierwszy-zamach-miedwiediewa
http://www.dw-world.de/dw/article/0,,4148067,00.html
http://www.psz.pl/tekst-17356/Rafal-Lisiakiewicz-Specsluzby-afery-kremlowskie-a-dojscie-Putina-do-wladzy
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,7305728,Rosyjska_zgnila_milicja.html

Brak głosów