Dwóch Wosztyli w Smoleńsku
Ponieważ rozgorzała na nowo dyskusja wokół dość zagadkowych zeznań por. A. Wosztyla, chciałbym zwrócić uwagę na jedną podstawową kwestię, która z nimi się wiąże. W wywiadzie dla „GW” Wosztyl mówi: „To było słychać. Siedziałem w jaku jakieś 700-800 metrów od miejsca katastrofy”, natomiast w wywiadzie dla TVN na pytanie dziennikarki: „Pan nie był w samolocie, pan był na płycie lotniska?” odpowiada: „Tak, byłem na płycie lotniska i nasłuchiwałem jak tupolew podchodzi do lądowania”. Po chwili zresztą dodaje: „Cała załoga była razem ze mną”. Oba wywiady pochodzą z maja tego roku i jeśli ktoś jeszcze miał wątpliwości, czy można podejrzewać (skądinąd sympatycznego porucznika) Wosztyla o mijanie się z prawdą, ma teraz ewidentny dowód. Oczywiście Wosztyl nie jest pierwszym „zagubionym” świadkiem tego, co się działo 10 kwietnia, pamiętamy wszak, jak zmieniały się z wywiadu na wywiad zeznania montażysty S. Wiśniewskiego, który od opowieści o brawurowej ucieczce przed ruskimi bezpieczniakami i przystawianiu makarowa do głowy doszedł do sielskiej atmosfery żartowania przez tychże bezpieczniaków, że do tiurmy pójdzie i ich wyrazów współczucia wobec polskich ofiar.
Wosztyl w wywiadzie dla „GW” stwierdza wyraźnie: „Na lądowanie tupolewa czekaliśmy w jaku, bo musieliśmy dotankować samolot”. Potwierdza trzykrotne łączenie się z jaka z załogą tupolewa i to, że osobiście raz podawał warunki pogodowe drugiemu pilotowi prezydenckiej delegacji. Te łączenia się załogi jaka były ponoć w godzinach 8.25, 8.30 i 8.37, choć sam Wosztyl wyznaje, że „nie patrzył na zegarek”. Trzymając się jednak tych danych czasowych, to o 8.25 widoczność miałaby być 4 tys. metrów, parę minut później 1,5 tys., a chwilę dosłownie później „poniżej minimum”. Oczywiście tak wielkie kroki stawiać może wyłącznie ruski generał Mgła, chadzający zwykle w siedmiomilowych butach ze swymi spec-pododdziałami. Jeśli faktycznie wszyscy z drugiej załogi siedzieli w zamkniętym jaku i – sam Wosztyl to przyznaje – słyszeli rozmowy z wieżą, to jedynie w szczątkowy sposób mogło docierać do nich to, co działo się blisko 1 km dalej od nich. W związku z tym zeznania te trzeba także brać w spory nawias, niestety.
A propos tego, co było słychać, Wosztyl w wywiadzie dla TVN opowiada tak: „O, to jest ciągle trudne, naprawdę, powiem szczerze. Słyszałem pracujące silniki samolotu, który podchodził, zbliżał się do lotniska. Nagle usłyszeliśmy, bo nie tylko ja tam byłem (…) usłyszeliśmy jak dodają obrotów maksymaln... – znaczy inaczej: obroty zaczęły narastać do maksymalnych, następnie po kilku sekundach trzask i huk, a następne kilka sekund... dźwięk...” (i ten uśmiech zagadkowy pilota).
Można by się nawet też uśmiechnąć, gdyby nie kwestia tego, że o tym, co najistotniejsze Wosztyl mówi najmniej. Jaki dźwięk? Co się dokładnie działo? Kiedy to było? Czy to na pewno był dźwięk tupolewa?
Na koniec zagadka lotniczo-logiczna ze szczególną dedykacją dla niezmordowanego, sceptycznego rexturbo :) Proszę znaleźć część z tej fotografii na zdjęciach wraku tupolewa z kwietnia lub z września bieżącego roku.
http://san.quentin.tarantino.salon24.pl/234131,wosztyl-sklamal-dlaczego-tak-niezdarnie
http://wyborcza.pl/1,75478,7913721,Tupolew_wcale_nie_ladowal.html?as=3&startsz=x
http://aqqa.salon24.pl/185017,wosztyl-vs-wisniewski-konfrontacja-zeznan
http://www.youtube.com/watch?v=Z7J4uhTr9_k
Linki dodatkowe:
http://fymreport.polis2008.pl/?p=504 Kadry z dziwnymi szczątkami
http://fymreport.polis2008.pl/?p=680 Zdjęcia wraku z 16 kwietnia
http://fymreport.polis2008.pl/?p=478 Kadry z wrakiem (z września 2010)
http://fymreport.polis2008.pl/?m=20101001 Kolekcja zdjęć (będzie jeszcze uzupełniana)
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1832 odsłony
Komentarze
Może kiepski ze mnie psycholog-amator
2 Października, 2010 - 16:54
ale to wideo z wywiadem z Wosztylem...
Nie mam wrażenia jakby on opowiadał o czymś czego był świadkiem. Ta wypowiedź nie wydaje się być relacją z wydarzenia, którego był świadkiem, a wersją, z którą ma problem.
Czy to możliwe żeby pilot (wojskowy do tego) zachowywał się w ten sposób ?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
FYM!, to POr. Wosztyl sobie POgrzdylował* nie tylko u Monisi
2 Października, 2010 - 18:58
* ze względu na damy w naszym gronie nie uchodzi rozwijać tego terminu
pzdr
antysalon
@FYM
2 Października, 2010 - 22:10
A skąd zdjęcia "Kadry z dziwnymi szczątkami"? A co do Wosztyla to ciągle jest w służbie i jeszcze kilka lat brakuje do emerytury, musi zaplusować, w końcu z Protasiukiem i Grzywną byli w jednej klasie, a chyba jest różnica między porucznikiem, a majorem.