Polscy dziennikarze, którzy po przygodach okęckich szczęśliwie dolecieli do Smoleńska, nie mieli, jak wiemy, ani czasu, ani może ochoty, ani aparatów pod ręką, by zrobić po wylądowaniu parę zdjęć. Tak im się spieszyło, że po prostu chwila i okazja im umknęła, choć przecież obserwowali aż dwa zabójcze podejścia do lądowania iła-76, któremu aż się prosiło by natrzaskać zdjęć. No ale zapewne winna...