Cóżeś Radku Sikorski uczynił Moskalom?

Obrazek użytkownika Free Your Mind
Świat

Ruscy, jak to Ruscy, są niedoścignieni w dezinformowaniu i właściwie nie ma dla nich znaczenia to, czy ich kociokwik ma coś wspólnego z tym, co powiedział Sikorski, czy też z tym, co mógł powiedzieć, czy raczej z tym, czego nie powinien mówić. Ruscy zresztą troszczą się głównie o to, co sami mówią i zwykle własnej wersji wydarzeń się trzymają, odkąd dali światu rewolucję bolszewicką. Najśmieszniejsze jest to, że i dla mnie nie ma większego znaczenia, co Sikorski powiedział, ponieważ już wielokrotnie się przekonaliśmy, że bez względu na to, co ów polityk mówi, z jego słów niewiele dla Polski wynika.

Ważne jednak jest to, co po raz kolejny w stosunku do Polski prezentuje Moskwa, rycząc wniebogłosy z powodu tego, że ktoś śmiałby sobie roić, że na naszych ziemiach mogłoby stacjonować amerykańskie wojsko. Nie po to się „demontowało” ZSSR, by teraz w „Wielkim Europejskim Domu” panoszył się amerykański imperializm, przecież. NATO, owszem, fajna organizacja, a najfajniejsza będzie, jak się przekształci w instytucję operetkową, nikt bowiem nie potrafi tak skutecznie bronić pokoju jak sama Rosja, a komu jak komu, ale Amerykanom na Starym Kontynencie na obronę pokoju pozwalać nie można.

K. Skubiszewski powiedział w październiku 1990 w trakcie rozmowy z M. Gorbaczowem: „Do tej pory proces KBWE był budowany wokół dwóch głównych tematów: po pierwsze, polityki rozbrojenia, po drugie, konfrontacji ideologicznej. Drugi kierunek już nie istnieje. W zamian potrzebna jest nowa koncepcja, nowa metoda. Staje się nim instytucjonalizacja ogólnoeuropejskiego procesu. Zamiast uprzedniego podziału Wschód-Zachód teraz powinniśmy wszyscy razem zabrać się za rozwiązywanie konkretnych problemów – jednego po drugim.

W jakim kontekście to przebiega? Układ Warszawski przeżywa kryzys, zaś NATO, przeciwnie, wzmacnia się. Uważam, iż kiedy wyczerpią się funkcje Układu Warszawskiego i kiedy w ślad za tym przestanie on istnieć, doprowadzi do również do likwidacji NATO” (cyt. za W. Bukowski i P. Stroiłow, „Unia Sowiecka czy Związek Europejski”, Warszawa 2005, s. 73).

Do likwidacji NATO jeszcze potrzeba trochę czasu i odrobiny determinacji (w ramach budowy nowego systemu bezpieczeństwa opartego na współpracy w ramach „Wspólnego Europejskiego Domu”), ale przecież nie bez powodu zachwalał ostatnio F. Sarkozy operetkowego D. Tuska, że Polska odeszła od proamerykańskiej polityki militarno-obronnej. Nie powiedział tego wprost, lecz jasno wynikało to z frazesów o zaangażowaniu się Polski w „europejską politykę obronną”, i w „rewizję strategii NATO”. Tusk zresztą dorzucił swoje banialuki o zbliżeniu naszego kraju z Francją w tej materii. Paryż zresztą w swej antyamerykańskiej obsesji jest chyba najbliższym sojusznikiem Rosji. Kto wie jednak, czy w tym kierunku nie przesuną się Niemcy po niedawnym zagraniu im (ale i Rosjanom) na nosie ze strony GM, o czym pani kanclerzowa dowiedziała się, gdy szła do samolotu po wizycie w USA. W sytuacji, gdy Nordstream ma ruszyć z kopyta na wiosnę, tenże Nordstream, który kiedyś przez Sikorskiego przyrównany został niefrasobliwie do paktu Ribbentrop–Mołotow, co w Moskwie pamiętają mu po dziś dzień, jak sądzę, mimo że wiele razy potem polityk PO zaklinał się, iż to była tylko figura stylistyczna – zawiązanie się po raz kolejny, zabójczego dla nas sojuszu rosyjsko-niemieckiego, jest faktem – ale przecież gabinet ciemniaków uczynił jednocześnie wszystko, by polska pod względem militarnym stała się wyłącznie strefą buforową. Manifestacja siły w postaci niedawnych rosyjsko-białoruskich manewrów wojskowych symulujących „zagrożenie polskie” dowodzi, że Ruscy już zaczynają nam zwyczajnie grać na nosie (jednocześnie wciągając ponownie na swoją orbitę Ukrainę, którą zaczęła otwarcie wspierać w czasie obecnego tamtejszego kryzysu epidemiologicznego). Nie zmieni tego geopolitycznego stanu rzeczy to, czy Sikorski wierzy jeszcze w jakieś polityczno-militarne związki naszego kraju z USA (mimo ewidentnych wyrazów lekceważenia ze strony administracji amerykańskiej), czy już tylko gada coś tam do różnych ludzi, żeby został zapamiętany jako ten „co walczył”.

Teraz pozostaje nam tylko zasiąść na ławce rezerwowej (lub w oślej ławce z ciemniakami) i oglądać „tryumf woli”, czyli obchody 20-lecia obalenia przez Niemców muru berlińskiego i powrotu niemieckiego imperium do czołowych graczy w Europie. Niemcy mają podwójne szczęście we współczesnej historii – albowiem mimo powojennej okupacji przez aliantów, pod względem gospodarczym wyszli z II wojny zwycięsko, zaś po „demontażu bloku sowieckiego” uniknęli jakichkolwiek poważnych kontrybucji związanych ze zniszczeniami Polski czy innych krajów splądrowanych przez hitlerowców. Naprawdę więc mają co świętować. W przeciwieństwie do nas.

http://www.tvn24.pl/0,1627500,0,1,w-rosyjskich-mediach-zawrzalo-po-wypowiedzi-sikorskiego,wiadomosc.html
http://www.tvn24.pl/12691,1627329,0,1,sarkozy-podziwia-tuska,wiadomosc.html

Brak głosów

Komentarze

"Naprawdę więc mają co świętować. W przeciwieństwie do nas."
Niestety..
Pozdrawiam...Akiko

...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński

Vote up!
0
Vote down!
0

...Obnoszę po ludziach mój śmiech i bukiety
Rozdaję wokoło i jestem radosną
Wichurą zachwytu i szczęścia poety,
Co zamiast człowiekiem, powinien być wiosną. K.Wierzyński

#36276