Alarm
Ministerstwo Prawdy alarmuje, że rolnicy „unijne dopłaty” zamieniają na dobra cywilizacji, kupując sobie mikrofalówki, telewizory, robiąc zakupy itd. Ba, rolnicy na dodatek, domagają się jeszcze większych dopłat – od czego siwieje niejeden funkcjonariusz MP zatroskany o racjonalne wydawanie pieniędzy europodatników. Ja to rozumiem, co innego bowiem, gdy standard życia polepszają sobie eurokraci czy ludzie „zaangażowani w projekty unijne” (tam to dopiero są szybkie, duże i łatwe pieniądze – widziałem, jak się zmieniła „jakość egzystencji” osób obracających się w tej sferze), ale żeby tak rolnik miał sobie w mikrofali bigos grzać i jeszcze oglądać telewizję satelitarną, zamiast w polu własnymi ręcami glebę zasiewać w nadwiślańskim regionie ku chwale „UE”? Najwyraźniej rolnicy nie zrozumieli określeń „modernizacja” oraz „konkurencyjność” i wzięli to zbyt dosłownie, a zamiast inwestować w „park maszynowy”, zainwestowali w wyposażenie domu. Hm, może te pieniądze były takiej wielkości, że na zakup nowoczesnych maszyn już niekoniecznie wystarczało? A może zwyczajnie modernizowanie rolnictwa jest utrudnione z o wiele poważniejszych powodów, takich jak brak dróg (kto jeździ po wsiach wie, jak one wyglądają), brak nowoczesnej infrastruktury, brak Internetu (50% Polaków), dumping stosowany przez zagraniczną konkurencję (wspieraną dotacjami od wielu lat), wakacje podatkowe hipermarketów, import z Chin, biurokracja, nepotyzm, korupcja, mafia itd.?
Najzabawniejsze jest jednak ta socjalistyczna wiara, że jak się ludziom da pieniądze, to oni będą je inwestować, tak jak kapitalista ryzykuje swym kapitałem, pomnażając go w rozmaitych operacjach na rynku. Zgodnie z takim rozumowaniem, im więcej się ludziom da pieniędzy, tym szybciej pojawią się przeróżne inwestycje, a kraj wydźwignie się z dziadostwa w okamgnieniu. Nie muszę chyba dodawać, jak głupie jest to myślenie i jak odległe od jakichkolwiek wolnorynkowych realiów. W „UE” zresztą strategia działania na zasadzie błędnego koła jest doprowadzona do perfekcji – wielkie sieci sklepów stosują dumping, w związku z tym rolnikom przestaje się opłacać produkowanie określonych rzeczy, wobec tego domagają się dopłat, by móc sprostać warunkom nieuczciwej konkurencji. To zaś z kolei prowadzi do tego, że podatnicy z jednej kieszeni płacą za produkty o sztucznie zaniżonych cenach w hipermarketach, ale za to z drugiej kieszeni dofinansowują rolników, tak więc z pozoru podatnicy zyskują (niskie ceny), choć tak naprawdę nic nie zyskują (dotacje), zaś rolnicy z pozoru wychodzą na swoje (dotacje), ale tak naprawdę sieciom nie są w stanie stawić czoła (dumping plus „limity produkcji”, „kwoty mleczne” i inne bzdury). No i tak ganiać się można w nieskończoność. Najlepiej na tym wychodzą oczywiście pośrednicy.
Nic więc dziwnego, że w Polsce, gdzie hipermarketom oferuje się od lat wakacje podatkowe (ja sam chętnie bym na takie wakacje poszedł), rolnikom pozostaje inwestowanie w dobra konsumpcyjne – te przynajmniej jakoś będą się w życiu przydawać, zwłaszcza gdy cała ta „polityka rolna” eurokratów skończy się tym, że w regionach gospodarczo słabszych unijnego superpaństwa, a takim na pewno jest region nadwiślański, zwyczajnie rolnictwo będzie stopniowo upadać. Oczywiście region regionowi nierówny – co innego Polska B, a co innego np. „ziemie tymczasowo pod administracją polską”. Z czasem część ziem służących wcześniej rolnikom posłuży jako tereny pod rozmaite inwestycje, jak nie handlowe, to turystyczne i mieszkaniowe, i już, a żywność będziemy kupować od niemieckich czy francuskich producentów, szczególnie kiedy się okaże, że jest tańsza niż żywność „w nieopłacalny sposób” produkowana w Polsce. Zwolennicy „wolnego rynku” w jego unijnym, socjalistycznym wydaniu, będą nas w swych ekspertyzach zapewniać, że to przecież naturalne, że „chcemy kupować i kupujemy taniej”, nawet jeśli dotacje dla tamtejszych rolników będą pochodzić także z naszych kieszeni. Poza tym bezrobotnym rolnikom czy bankrutom będzie można proponować pracę w branż turystyczno-hotelarskiej albo przy budowie dróg, których wciąż nie ma, lecz przecież kiedyś zaczną powstawać.
http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,7486783,Unijne_doplaty_zabetonowaly_polska_wies.html
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 887 odsłon
Komentarze
Ekonomia bu ha ha buchalteryjna
23 Stycznia, 2010 - 12:08
I jeszcze Kopaczowej( to nie jest opreślenie maszyny do zbiorów okopowych)słowa w/s składek rolniczych
Chodzi o obliczanie składki na podstawie penzyji średniej a nie jak dotychczas ceny q żyta .
Kęcą śrube w prawo ? A to lewy gwint:)
dałbym dychę, ale...
23 Stycznia, 2010 - 18:04
... zobaczyłem "wolny rynek" podlany "socjalizmem" i mnie zemdliło.
Pzdrwm
triarius
- - - - - - - - - - - - - - - -
http://bez-owijania.blogspot.com
http://tygrys.niepoprawni.pl
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
FYM, a na co krętacze z gw zamienili $ od Kongresu przeznaczone
23 Stycznia, 2010 - 19:09
w roku 1989 na gazetę obywatelską!?
pzdr
antysalon
Dotacje to wyganianie diabła Belzebubem
24 Stycznia, 2010 - 14:35
Najpierw rządy dotują rolnictwo, a potem się dziwią, że jest tam nadprodukcja, nadzatrudnienie, słaba wydajność, niskie dochody za niewielką pracę i inne patologie. W USA tylko 2% pracuje w rolnictwie, w Wielkiej Brytanii 1,5%, w Polsce 25%. Jak się produkcją żywności dla narodu zajmuje kilkanaście razy większa część ludzi to oni zarobki muszą mieć kilkanaście razy mniejsze, bo dochód jest dzielony na kilkanaście razy więcej producentów.
Pozdrawiam. Bacz
Pozdrawiam. Bacz
Re: Alarm
24 Stycznia, 2010 - 21:26
rolnicy nie potrzebuja doplat.. niech im tylko sie uczciwie placi, a nie jak np. cena zywca niby niska, a jak chce ktos kupic kielbaske to dziwne ze takie ceny...
kolejna sprawa, ze rolnicy stanowia duza grupe, ale to nie ich wina, ze w polse wschodniej nie ma inwestycji i miejsc pracy. i tak teraz jest drenaz taki, ze w lecie do pomocy przy tytoniu trzeba miec stala ekipe, i 70zl + jedzenie to standard.
a w kwestii ochrony zdrowia, to powiem tak, ze rolnik idzie jak juz naprawde musi do lekarza, a jak idzie widzi kolejke i placi za wizyte w tym samym gabinecie, tyle ze prywatnie.
to wszystko wina zlej organizacji i braku myslenia na przyszlosc - typowe dla polski.