Odpolitycznić smoleński zamach!

Obrazek użytkownika Leopold
Blog

 Nie róbmy polityki – penalizujmy przestępców.
Sprawa jest arcyboleśnie prosta – bezpośredni wykonawcy musieli mieć w Polsce wspólników. Bez międzynarodowej kooperacji przestępstwo nie mogło się udać.

Opiniotwórczy dziennikarze mają rację – nie powinno się grać trumnami w celach politycznych, ale nie znaczy to żeby zaniechać ścigania osób odpowiedzialnych.

Śledczy powinni przeanalizować nie tylko czynności podjęte w fazie przygotowania do smoleńskiej wizyty, lecz także działania, które miał na myśli B. Komorowski mówiąc „państwo polskie zdało egzamin”, a które sprowadzały się do błyskawicznej resowietyzacji wszystkich dziedzin funkcjonowania państwa.

Ktoś zadecydował o wtargnięciu do pokojów w hotelu sejmowym poległych posłów (tylko opozycyjnych!) w celu pobrania „materiału genetycznego”, o włamaniu do biurka prezesa Kurtyki, czy penetracji „lochów Lecha”.

Gdzie był Komorowski w momencie zamachu? W Budzie Ruskiej czy w Trójmieście? (podawano obie wersje). Kiedy i gdzie nagrał mowę „W tym ciężkim dla nas wszystkich momencie”?
Wiele wskazuje, na to, że przemowa marszałka przejmującego obowiązki prezydenta nagrana była przed katastrofą.
A Tusk?
Wracał do Warszawy samochodem, czy helikopterem?

 

Wdzięcznym obszarem dla śledczych będzie ustalenie, kto generował szum informacyjny, czyli celowe wprowadzanie w błąd opinii publicznej. Przecież to nic innego, jak współpraca z przestępcą przy zacieraniu śladów, mataczenie, utrudnianie śledztwa.
Chyba nie będzie trudnym ustalenie, kto wymyślił to „patrzcie jak lądują debeściaki” . Raz gazety poinformowały nas, że ostatnimi słowami w kabinie pilotów były „Jezu, Jezu”, po kilku dniach okazało się, że „o kurwa”. Kto to wszystko wymyślał i po co?

Pisano nieprawdę o udziale we „wspólnym śledztwie” polskich prokuratorów i patomorfologów.
Pamiętamy wzruszające opowieści o zmęczonej min. Kopacz, która założyła biały fartuch i pomagała radzieckim kolegom przy sekcjach.

Wiemy też o znikających SMS –ach i wykasowanych bilingach z dnia 10 kwietnia.
Powiązania naszych operatorów telefonii komórkowej ze służbami specjalnymi są powszechnie znane, lecz chyba będzie możliwe wyjaśnienie kto to robił i na czyje zlecenie.

Co się dzieje w MSZ?
Pracownik zatrudniony 14 lutego, następnego dnia jedzie do Moskwy organizować wizytę prezydenta. Niedawno dowiedzieliśmy się, że to długoletni agent komunistycznego wywiadu. Jak pomyśli się o tym dłużej, niż ułamek sekundy, to widać, że ten dyplomata był zaangażowany wyłącznie do tego zadania.
Rzecznik ministerstwa twierdzi, że nic im nie było wiadomo o przeszłości T. Turowskiego (myśleli, że był jezuitą bo poprzednio wykonywał zadania szpiegowskie w Watykanie). Gdy sprawa wychodzi na jaw, niedoszły jezuita składa rezygnację, którą natychmiast przyjmuje min. Sikorski. Ale czy dymisja zamyka sprawę?

W obecnych czasach analizę każdej katastrofy lotniczej rozpoczyna się od hipotezy zamachu terrorystycznego, ale w wypadku Smoleńska taka hipoteza pozostała kompletnie wykluczona. Nawet myśl o tym uznano za awanturnictwo polityczne („naraża na szwank, godzi w sojusze”). Wskazywano na implikacje międzynarodowe, grożono III wojną światową. Błyskotliwi dziennikarze i wnikliwi komentatorzy straszyli, że znakomicie rozwijające się stosunki Polski i Rosji są zagrożone, może dojść do rozmieszczenia rakiet Iskander w rejonie Kaliningradu, embarga na polskie jarzyny, zatrzymanie TIR-ów itp. Krótko mówiąc byliśmy przekonywani, że wina pilotów i prezydenta Kaczyńskiego będzie najkorzystniejszą wersją prawdy.
Bo, że założenia tej „prawdy” zostały ustalone jeszcze PRZED katastrofą, to nie ma wątpliwości.
Po pierwszych 15 minutach „śledztwa” wykluczono zamach i niesprawność techniczną samolotu. Minęło 9 miesięcy i powtórzono dokładnie te same konkluzje (nowością jest tylko wątek gen. Błasika w „stanie wskazującym”) - widać że czas ten był poświęcony na zacieranie śladów i produkcję „dowodów”.

Kiedy B. Komorowski mówił „prezydent może gdzieś lecieć i to wszystko może się zmienić”, wiedział, co mówi.
Katastrofa lotnicza to obok skrytobójstwa rutynowe narzędzie rosyjskiej polityki kadrowej: przypomnijmy zestrzelenie w 1961 roku nad Zambią samolotu, w którym leciał sekretarz generalny ONZ Dag Hammarskjold, ( co umożliwiło zainstalowanie na tym stanowisku szantażowanego Kurta Waldhaima), wyeliminowanie generała Lebiedzia - konkurenta Putina, czy katastrofę z 2004 r, w której zginął prezydent Macedonii, a której scenariusz był „prototypem” katastrofy smoleńskiej.

 
Najstarsi z nas pamiętają proces toruński zabójców ks. Popiołuszki. Wprawdzie śledztwem nie kierowała generał Anodina, lecz jej resortowi koledzy, dochodzenie było równie „wnikliwe” i doprowadziło do „wykrycia sprawców”.Wykazało ono, że zbrodnia była oddolną inicjatywą trzech młodych funkcjonariuszy SB, którzy „samowolnie oddalili się od służby i udali do Torunia, by popełnić przestępstwo uprowadzenia księdza J.Popiołuszki” (tak uzasadniono ich dyscyplinarne zwolnienie). Prawdziwi sprawcy tej zbrodni są wątpliwi, a mocodawcy siedzący na baaardzo wysokich stołkach, cieszą się do dziś wolnością i opinią „ludzi honoru”. Ich rola w morderstwie nie została nigdy udowodniona.

Podobnie ujawnienie współudziału w katastrofie smoleńskiej „najwyższych czynników partyjno-państwowych” naszego sąsiada mogło by mieć poważne implikacje międzynarodowe. Ale przecież można sobie wyobrazić teoretycznie sytuację, że katastrofę smoleńską urządzono jako prowokację w celu nadwątlenia nieskazitelnej reputacji premiera Putina. Jeśli to karygodny, nieodpowiedzialny wybryk funkcjonariuszy jakiegoś Omonu czy Specnazu (może nawet tych samych, co podebrali pieniądze z konta A.Przewoźnika), to nie było by miedzynarodowych zagrożeń. Czy takiego wyjaśnienia oczekiwał nasz nieszczęsny premier powierzając śledztwo z pełnym zaufaniem towarzyszom radzieckim?

Wpływ katastrofy na sytuację w Polsce pozostanie ogromny. Uświadomiliśmy sobie, że istnieją w Polsce ludzie ( a imię ich legion) skłonni pomagać zbrodniarzom i zacierać ślady przestępstwa.
I to jest właśnie zaprzaństwo.

Brak głosów

Komentarze

Zrób odbitki i przynieś tekst na spotkanie Klubu Gazety Polskiej.
Z drukarki wychodzi z tak małymi literkami że, trzeba czytać przez lupą. Serdeczności.

Vote up!
0
Vote down!
0
#130524

Podpisuję się pod twoim tekstem obiema rękami. Nawet nie sama katastrofa ale to co się stało po niej dobitnie wskazuje,że to było zaplanowane z zimna krwią morderstwo przy wspólódziale władz Polski. Jeśli ktoś myśli,że w naszym kraju nie działają agenci, szpiedzy innych mocarstw i płatni zabójcy jest naiwny jak niemowlę.Agenci nie są wymysłem jedynie autorów powieści szpiegowskich. Obok nas istnieje inny swiat, którego istnienia nawet nie podejrzewamy. Ten świat jest realny, prawdziwy, namacalny i niesłychanie niebezpieczny. Po rzekomym upadku komuny ci liczni agenci, ludzie umaczani w PZPR, byli UBecy i SBecy nie przestali istnieć. Ulokowali siebie i swój pomiot na intratnych stanowiskach, zbudowali fortuny i nadal pociągają za sznurki. PIS przeciął parę nitek ale pajęczyna jest gigantyczna. A teraz te czerwone pająki w szeregach PO i SLD już się nawet nie kryją tylko śmieją się uczcziwym ludziom w twarz , ku uciesze durnowatej, ślepej gawiedzi.

Vote up!
0
Vote down!
0
#130526

Jak by się nie gimnastykować - po prostu się nie da. Nawet dla człowieka niezorientowanego w mechaniźmie państwa, wszystkie dotychczas znane fakty plus kłamstwa premiera, Sikorskiego, szefa BOR, "szczegóły" produkowane przez media itd., biorą początek w kancelarii premiera.
Nawet jeśli nigdy nie poznamy fizycznych wykonawców, wszystkie nitki prowadzą w jedno miejsce.
Pozdrawiam.
contessa

Vote up!
0
Vote down!
0

contessa

___________

"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński

 

 

#130612